Rozdział 8

2.3K 181 2
                                    

Dziewczyna szła powoli przez kręte parkowe uliczki, wdychając świeże powietrze, i nawet się nie spostrzegła, gdy dotarła na miejsce. Niewysoki chłopak ubrany w czarną bluzę i spodnie, opierał się tyłem o starą, drewnianą balustradę mostka nad jeziorkiem.
Dziewczyna powoli podeszła, i korzystając z okazji, że patrzył się w inną stronę, powiedziała :

- Uważaj, bo wpadniesz. - chłopak podskoczył z zaskoczenia, po czym odwrócił się w jej stronę - Hej.

- Um, och, hej Cas. - odpowiedział, mierząc dziewczynę wzrokiem od stóp do głów - To co, może się przejdziemy, czy coś?

- No tak, możemy pochodzić po parku, ładna dzisiaj pogoda. - rzekła, spoglądając w lustro wody - Mam kilka pytań do ciebie. Nawet sporo.

- No.. hm, tego się spodziewałem, pewnie chcesz wiedzieć wszystko. - spojrzał się na swoje tenisówki - Chodźmy już.

Zeszli z mostku, i udali się ścieżką prowadzącą na małą polankę. Po pięciu minutach spaceru wypełnionego rozmowami typu: "Jak tam w szkole?",
blondynka zadała pierwsze z dręczących ją pytań.

- Właśnie, Ben, kto dokładnie włamał się ostatnio do mojego domu i przyniósł mi tą wielką paczkę?

Chłopak popatrzył się na nią i odpowiedział szybko, że znalazł kilka tygodni temu nowy cel, obierając taktykę fałszywej przyjaźni, i go o to poprosił.

- Przecież nikt w masce albo jeszcze dziwniej wyglądający gość nie może wpaść do twojego mieszkania i szybko wyjść, zostawiając paczkę, w której, na przykład mogła być bomba. Wiesz przecież, że wszyscy proxy są jednymi z najbardziej poszukiwanych przestępców w Stanach Zjednoczonych.

Cassie wyglądała na zdziwioną. Od razu zadała drugie pytanie, które narodziło się po poznanej odpowiedzi.

- W takim razie, czemu możesz sobie tak zwyczajnie łazić po parku, i tym podobne? I skąd ten typ wiedział, gdzie moi starzy chowają kluczyki od domu?

- Siedział przed twoim domem trochę czasu, zdążył zauważyć, jak to chowali. A moja historia jest na tyle niewiarygodna, jak istnienie Slendermana. Oni myślą, że nas nie ma. - odpowiedział chłopak z enigmatycznym uśmieszkiem na twarzy.

- Aha. Mało co z tego rozumiem. Właśnie, czy ja aby nie jestem twoim celem? - powiedziała dziewczyna z widocznym oburzeniem na twarzy.

- Wszyscy proxy tak myślą. Nie chcę im mówić prawdy. - powiedział z powagą.

Cassie pomyślała, że byłoby im obu lżej, gdyby powiedział swoim "kolegom" prawdę.

- Powiedz im. - powiedziała bez wytłumaczenia, z wyczuwalnym naciskiem.

To wprawiło chłopaka w osłupienie. Widać dziewczyna mierzyła się z ryzykiem, które się z tym wiązało. No ale nic. To jej decyzja - pomyślał.

- W takim razie muszę wziąć cię ze sobą. I wiedz, że jeśli ich poznasz, nie możesz wyjawić miejsca ich ukrycia. Inaczej cię zabiją.

- Liczę się z tym.

Weszli głębiej w las, łączący się z parkiem.

Puste Słowa | Ben Drowned x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz