Rozdział 9

1.9K 168 11
                                    

Po piętnastominutowej wędrówce, Cassie miała już lekko obolałe nogi i poprosiła Bena o postój. Chłopak miał szybki krok, ale dziewczyna nie mogła wiecznie zostawać w tyle - w końcu szli razem.

- Ben, masz może przy sobie wodę, albo cokolwiek, byle do picia? - spytała dziewczyna cichym głosem.

- Już niedaleko, Cas. Zaraz się czegoś napijesz.

Zauroczyła go ta z pozoru zwyczajna nastolatka. Na zewnątrz wydawała się nieczuła, być może wskutek przeżyć, ale gdy ją lepiej poznał, okazała się być miłą i współczującą osobą.

- Możemy iść. - powiedziała Cassandra wstając - Idźmy szybko, chcę dotrzeć tam jak najszybciej.

- Wiesz, jakie za sobą niesie to konsekwencje, prawda? - powiedział nastolatek, idąc przodem - Być może Operator każe ci zostać proxy, by móc cię kontrolować?

- A ty znowu o konsekwencjach. Mam je wszystkie gdzieś! Nie rozumiesz?! - krzyknęła Cassie na jasnowłosego.

Resztę drogi przebyli w ciszy.
W pewnym momencie nastolatka zaczęła widzieć pewne anomalie, takie jak migające kształty, powalone drzewa i tym podobne.

- Ben? - powiedziała przerażona dziewczyna, z nadzieją, że chłopak też je widzi.

- Tak, Cassandra? Boisz się, chcesz wracać? - powiedział z szatańskim uśmieszkiem i błyskiem w oczach - To jest metoda, dzięki której nikt niepożądany nie wejdzie na nasz teren. Jeśli jesteś słaba, możemy się wrócić.

- Co jest z tobą?! - krzyknęła załamanym głosem nastolatka, po czym szarpnęła chłopaka za ramiona - Czemu nagle zacząłeś być tak... Zły?!

- Ja, zły? - powiedział zdziwiony chłopak - To zabezpieczenia. Nie ja tym kieruję.

Dziewczyna rzuciła się na niego, i zaczęła łkać w jego bluzę.

- Czy to się skończy? Czy... Czy my tam dojdziemy? - dziewczyna popatrzyła się na twarz chłopaka - Czy możesz... Sprawić, bym przestała to widzieć?

Chłopak spojrzał na blondynkę, po czym wyjął z kieszeni spodni bandanę i przewiązał nią oczy dziewczyny.

- Będę cię prowadził za rękę. Widzę, jak bardzo chcesz tam dotrzeć, ale jesteś zbyt przerażona, by tego dokonać samemu. - skierował wzrok przed siebie - Pomogę ci. Gdy już raz przez to przejdziesz, stanie się łagodniejsze.

Dziewczyna popatrzyła się na niego bez słowa.
Ben złapał ją za rękę i poprowadził głębiej w las.

Cassie nie wiedziała, jak dużo czasu minęło od zawiązania chustki na jej oczach, w chwili gdy została ona zdjęta.
Miała przed sobą duży, staromodny dom, otoczony wokół wysokimi drzewami.

- To jest... Jakby to ująć... - chłopak tkwił chwilę w zamyśleniu, po czym rzekł - Dom. Dom dla proxy.

Benjamin spojrzał na dziewczynę z uśmiechem.

- Operator ma ci coś do przekazania. Jak już dobrze wiesz, może on kontrolować umysły proxy. To, co teraz usłyszysz, to nie będą moje słowa. - odparł nastolatek, po czym wyraz zszedł z jego twarzy, a oczy straciły blask.

- To ja, Operator. Wiem o wszystkim, co Ben chciał przede mną zataić, więc mam świadomość, że nie jesteś jego ofiarą. - głos wydobył się z ust chłopaka, nie akcentując słów - Cieszę się, że znalazł sobie normalnego przyjaciela. Lecz ty, wiedz, że jeżeli wyjawisz komukolwiek miejsce naszej kryjówki, albo zgłosisz nas na policję, zginiesz. Zabijemy cię. My... Lubimy zabijać.

Puste Słowa | Ben Drowned x OC [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz