Rozdział 13

556 71 1
                                    

Wiercę się niezręcznie, gdy małe płomienie na palcach Smoka gasną i zapalają się co kilka sekund. Jace zakuty w srebrne kajdany klęczy obok mnie, a jego głowa zwisa w dół, trzymana przez dwójkę ochroniarzy.Czuję na sobie wzrok Smoka, gdy w końcu odwraca go od własnych dłoni.

- Więc jak weszłaś w posiadanie mojego syna?

- Został oddany pod moją opiekę.

- Tak po prostu? Bez żadnych ostrzeżeń, faktów czy nawet wspominek o tym, kim jest?

- Nie, panie.

Westchnięcie mężczyzny roznosi się po wielkiej sali razem z dymem, który wypuszcza swoimi ustami. Czuję jak temperatura lekko się podnosi, a jego ciało zaczyna pokrywać się czerwonym pancerzem.

- Pozbędę się za ciebie problemu. - śmieje się, wychodząc na balkon za swoim tronem. Staje na barierkach, nie wahając się, aby z nich skoczyć, a za chwilę wznosi się w górę w postaci ogromnego smoka.

//Niall\\

Kolejny raz próbuję stopić kajdany, które ściskają moje ręce i nogi. Nie działa na nie ani gorąca skóra, ani sam ogień, więc zostały przygotowane specjalnie dla mnie ponad dwieście lat temu. Denerwuję się jeszcze bardziej, gdy w mojej głowie ponownie pojawia się Lea i jej donośny płacz, towarzyszący jękom bólu jej brata. Po raz pierwszy moje oczy zaczynają dosłownie palić, a moja skóra robi się nienaturalnie czerwona, gdy czuję wiatr płynący zza moich pleców. Odwracam głowę, aby zobaczyć smoka, robiącego powolne kroki w moją stronę. W kilka sekund zamienia się w człowieka o prawie trzech metrach i uśmiecha się kpiąco, gdy czuje mój ból.

- To aż upokarzające, że jedyny, niechciany syn władcy świata został sprzedany i zachowywał się jak pospolity pies. Nie sądzisz? - pyta bez krzty ciekawości, stając naprzeciw mnie. Jego ciało wraca do normalnych rozmiarów i jest teraz niewiele większy ode mnie

- Nie jest moją winą, że zachciało ci się zgwałcić jedyną kobietę, której udało się od ciebie uciec.

- Rozpamiętujesz dawne dzieje. Nie byłeś lepszy ode mnie, ale muszę przyznać, że robiłeś to bardziej ostrożnie.

- Ty mnie do tego zmuszałeś. - warczę, rwąc się w jego kierunku. Robi mały krok w tył, gdy kajdany prawie puszczają mnie z uwięzi, ale popycha mnie, przez co prawie wpadam do wykopanego za mną dołu.

- Oczywiście, że tak. Moim planem było jednak oddanie cię w ręce głupich ludzi, którzy dosłownie rozerwaliby cię za wszystkie gwałty. Nie sądziłem, że będziesz aż tak oporny mojej władzy, ale te kilka godzin męczarni sprawiało mi więcej przyjemności. - splata ręce za swoim ciałem, obserwując mnie dokładnie. Czuję jak coś rozrywa mnie od środka, gdy łapię z nim kontakt wzrokowy. - Wpadłem na cudowny pomysł, synu. Może chciałbyś ostatni raz zamienić się w tego, pożal się Smokowi, nędznego gada? Znajdę ci przytulny kąt, w którym ludzie zamordują cię po zobaczeniu, co robisz jednej z nich. Czuję twoje stracone uczucie do twojej właścicielki. Będę dobrym ojcem i pozwolę ci zginąć przez nią.

Nie mija sekunda od jego ostatniego słowa, gdy moje ciało dosłownie płonie, uwalniając się z niewygodnej uwięzi i powala go na brudną ziemię. Czuję jego strach i próbę zawładnięcia moją przemianą, ale nie udaje mu się to i pierwszy raz zmieniam się w smoka z własnej woli. Jakimś sposobem hamuję jego przemianę, a jeden z ogromnych pazurów, rozrywa jego gardło. Wzrokiem spalam jego ciało, zostawiając po nim zbędny pył i dopiero wtedy mam szansę uspokojenia się. Nie tracąc ani chwili wzbijam się w powietrze kierując się w stronę zamku. Ląduję na szerokim balkonie za salą tronową i zmieniam się, wbiegając do niej. Lea trzyma w ramionach swojego brata, skutego w kajdany, a dwaj strażnicy, stojący za nimi, kłaniają się na mój widok. Zmieniam kolor moich oczu, dając im znak, aby odeszli, wiedząc jak robił to mój ojciec. Nie czekając, aż dobiegną do drzwi padam na kolana obok Lei, stapiając dłońmi kajdany Jacea.

- Niall? - Lea przygląda mi się ze zdziwieniem, przytulając swojego brata jeszcze mocniej. wyczuwam jej nieufność, więc uśmiecham się kiwając głową.

- Tak, pani.

- Co z twoim ojcem?

- Cóż. - ogrzewam lekko policzek Jacea, aby wybudzić go z transu. Otwiera oczy, biorąc szybkie wdechy i pierwszy raz uśmiecha się do mnie. - Zabiłem go.

Dragon | n.h.Where stories live. Discover now