/7/

4.5K 412 69
                                    

O ósmej byłam na nogach. Moja ciemnofioletowa walizka stała już przy drzwiach, kiedy jadłam śniadanie.

-Tylko uważaj na siebie - powiedziała babcia, po czym wzięła swój kubek z herbatą i wypiła dość spory łyk. Ja w tym czasie wsadzałam brudne naczynia do zmywarki.

-Będę - odpowiedziałam, uśmiechając się.

-Wzięłaś tabletki?

-Tak, pełną fiolkę. To są tylko dwa dni babciu.

-Wiem, wiem, ale dawno nie wyjeżdżałaś sama na tak długo i po prostu się martwię.

-Nie masz czym - odpowiedziałam, a w tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.

Uściskałam babcie na pożegnanie i pobiegłam otworzyć.

-Hej, gotowa? - Zapytał William, który ubrany w dżinsy oraz lekko opinający, granatowy podkoszulek z nadrukiem przedstawiającym jakiś samochód, stał opary o framugę.

-Cześć, tak.

-No to chodź - odparł i wyjął z moich rąk walizkę. Podszedł do czarnego samochodu, to była chyba chevrolet, ale pewności nie miałam, wrzucił do bagażnika walizkę, a następnie otworzył mi drzwi z tyłu.

Uśmiechnęłam się delikatnie, siadając za kierowcą. Obok mnie była już Zoe, a po jej prawej siedziała Charlotte.

William zasiadł na miejscu kierowcy, a obok niego bawił się telefonem Sam.

-I jak? Gotowa? - Zapytała się, wręcz promieniejąc radością Zo.

-Tak - wyszeptałam w momencie, kiedy silnik zawarczał, dając znać, że zaczął pracować. Samochód ruszył.

Nerwowo zacisnęłam rękę na uchwycie w drzwiach. Przemierzaliśmy uliczki, żeby po chwili wjechać na autostradę.

-J...jak daleko jest ten domek? - Zapytałam, nerwowo stykając palcami o swoje kolano, jednocześnie zaciskając drugą rękę na elemencie przymocowanym do drzwi pojazdu.

-Jakieś półtorej godziny - odparła Zoe, która zdawała się nie zauważać mojego drżącego głosu.

-Yhym - mruknęłam, wiercąc się w fotelu.

Nie lubiłam jeździć samochodami. Miałam do nich ogromną niechęć po wypadku. Faktem było, że korzystałam z nich, kiedy było to konieczne, jednak im szybciej mogłam opuścić tę blaszaną puszkę, tym lepiej.

- Will możesz zwolnić - odezwałam się, kiedy po raz kolejny wyprzedziliśmy ciężarówkę z zatrważającą prędkością.

-Co!? - odkrzyknął chłopak, a ja uświadomiłam sobie dopiero teraz, że radio w aucie było włączone na cały regulator.

Kierowca przyciszył ,,american idiot" i dopiero wtedy odezwał się jeszcze raz.

-Co mówiłaś Ally? - zapytał, nie spuszczając wzroku z jezdni.

-Mógłbyś zwolnić - powiedziałam wręcz zrozpaczona.

Wszyscy w samochodzie popatrzyli zdziwieni na mnie.

-Tak jasne -odparł chłopak, zwalniając do stu trzydziestu, jak zauważyłam, zaglądając chłopakowi przez ramię.

-Jeszcze? - mruknęłam cicho pytanie, speszona, że uwaga wszystkich tu obecnych była zwrócona na mnie.

-Wszystko w porządku Ally? - Zapytał, spoglądając w lusterko wsteczne.

- Tak, tak - mruknęłam, zadowolona, że jechaliśmy wolniej niż wcześniej.

Gra AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz