Obudziłam się, czując okropny ból gardła. Jak gdyby coś mi je rozrywało od środka. Wydałam z siebie bliżej niezidentyfikowany jęk, a prawie natychmiast po nim, do moich ust został przyłożony kubek.
Otworzyłam oczy odrobinę oślepiona jasnym światłem. Przyjęłam wodę od osoby siedzącej obok i wypiłam cały kubek duszkiem.
-Dzień dobry skarbie, jak się czujesz? - Usłyszałam ciepły głos babci, po mojej lewej stronie.
-Boli - byłam w stanie jedynie tyle powiedzieć.
Miałam wrażenie, jakbym zjadła ryzę papieru ściernego. Zamknęłam ze zmęczenia oczy. Byłam jak gdyby na wpół w śnie a na wpół w rzeczywistości.
-Poczekaj, zawołam lekarza- odezwała się babcia, a następnie usłyszałam trzask drzwi.
-Martwiliśmy się - usłyszałam kogoś po prawej.
Otworzyłam oczy i szybko odwróciłam głowę w tamtym kierunku. Na krześle obok łóżka siedziała Zoe, a na jej ramionach spoczywały dłonie Sama. Obok nich stał Will, opierając się o ścianę, z założonymi rękami.
-Dużo osób cię odwiedzało - poinformował mnie Sam.
Uniosłam brwi w geście zdziwienia. Kto mógł mnie odwiedzać? Jestem i zawsze byłam niewidoczna, nikt nie zwracał na mnie uwagi, typowa szara myszka, z którą nikt nie chciał mieć nic wspólnego.
-Co taka zdziwiona? - Zapytała Zo, uśmiechając się od ucha do ucha. - Prawie pół szkoły tutaj było.
-Jak długo... - Wychrypiałam, skrzecząc jak stare zawiasy.
Gdy Zo już miała się odezwać, do pokoju weszła babcia wraz z podstarzałym mężczyzną w kitlu.
-Dzień dobry Ally, nareszcie się obudziłaś - przywitał się z uśmiechem, patrząc na jakieś papiery, które miał przypięte do czarnej podkładki.
-Niestety, muszę wyprosić na chwilę twoich przyjaciół. Trzeba ci zrobić badania.
-Oczywiście - odezwała się Zo, wychodząc z sali i ciągnąc za sobą Willa, który wydawał się nie mieć zamiaru stąd wyjść.
Kiedy już cała trójka była poza salą, doktor oderwał wzrok od papierów. Cmoknął, kiwając w zamyśleniu głową, a następnie podszedł do aparatury, do której byłam podpięta.
-Jak się czujesz? - Zapytał, obchodząc łóżko i opierając dłonie o jego ramę.
Jęknęłam przeciągle, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego innego dźwięku.
-Gardło? - Zapytał krótko, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową.
-Mogę Ci dać środki przeciwbólowe, ale nic więcej nie jestem w stanie na to poradzić. Najlepiej by było, gdybyś się nie odzywała przez kilka dni, około czterech do tygodnia. Wtedy struny głosowe powinny się w miarę zregenerować.
Pokiwałam głową, dając znać, że zrozumiałam.
-Pani... Pani... -Próbowałam zapytać o nauczycielkę, chociaż bałam się usłyszeć odpowiedzi.
-Miałaś się nie odzywać - zbeształa mnie babcia.
-Nie martw się tym, powinnaś skupić się teraz na swoim zdrowiu - podsumował doktor, a ja już wiedziałam, co to znaczyło. Ona nie żyła. Natychmiastowo łzy pojawiły się w moich oczach. Próbowałam je pohamować, ale i tak wypłynęły, zaznaczając mokre szlaki na moich policzkach.
-Jak... - próbowałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie.
-Jak długo spałaś? - Zapytała babcia, domyślając się jakoś, co chciałam powiedzieć.
CZYTASZ
Gra Aniołów
FantasyWierzysz w aniołów stróżów? Nie? A jeśli powiem ci, że oni istnieją? Uwierzyłbyś na słowo? Też nie? W takim razie wysłuchaj mnie. Opowiem ci historię o aniołach stróżach, upadłych aniołach i archaniołach. Może wtedy uwierzysz? Może nawet kiedyś...