/33/

3.4K 330 140
                                    

-Kto to? - zapytałam, wrzucając szkło do kosza na śmieci.

Nathan nie odpowiedział, tylko wyszedł z pomieszczenia, ja natomiast szybko wytarłam rozlaną wcześniej kawę i stanęłam przy drzwiach, schowana w cieniu, w razie, gdyby odwiedził nas jakiś nieproszony gość, byłam raczej nie widoczna. Do środka weszła jednak Mia, a zaraz za nią Seth. Oboje stanęli przy drzwiach, a naprzeciwko nich był Nathan.

-Chodźcie do salonu - rozkazał upadły, odwracając się i udając do wcześniej wspomnianego pokoju. Kiedy mijał kuchnie, wyszłam z ukrycia i odrzucając uprzejmym uśmiechem gości, odezwałam się do Nathaniela.

-Zanim pójdziesz do salonu, masz iść się umyć - rozkazałam.

-Ally - usłyszałam szok w głosie Setha.

Kątem oka zauważyłam, że oboje stali z szeroko otwartymi oczami wpatrując się we mnie jak w nowy okaz z zoo, albo w ducha. To drugie w sumie było bardziej adekwatne.

- Nie teraz - burknął Nathan, próbując mnie wyminąć, lecz zagrodziłam mu drogę.

-Teraz. Marsz na górę - powiedziałam, patrząc mu w oczy. Przez chwilę prowadziliśmy niemą wojnę. Kiedy Nathan jako pierwszy odwrócił wzrok, uśmiechnęłam się pod nosem tryumfująco. Chłopak odwrócił się na pięcie, rozkazując swoim ludziom, żeby poszli sami, za to on grzecznie udał się do łazienki, mrucząc coś pod nosem.
Wtedy nareszcie mogłam się skupić na nowoprzybyłych.

-Cześć - przywitałam się, uśmiechając życzliwie.

Przez chwilę między nami zapanowała cisza, po czym Seth wybuchł gromkim śmiechem.

-Co cię tak bawi? - Zapytałam, lecz on jedynie machnął na mnie zbywająco ręka.

-Ally, ty żyjesz - poraz pierwszy odezwała się Mia, podchodząc do mnie i łapiąc mnie w objęcia.

-Tak... - Odpowiedziałam, również ją obejmując.

-Jak... Jakim cudem? Podobno umarłaś, rozbiłaś się o ziemię... Jak ci się udało...?

-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, odsuwając się od dziewczyny. - To chyba nie był mój czas- dodałam, patrząc jej w oczy, a ona uśmiechnęła się do mnie.

-To co teraz?- zapytał Seth.

-Teraz chodźcie do salonu- powiedziałam.

Zaprowadził ich do pomieszczenia po brzegi wypchanym książkami. Stanęłam przy kominku i zaczęłam rozpalać drewno, które wcześniej przyniósł Nathan i wsadził do specjalnie przygotowanego na to miedzianego kosza. Kiedy płomienie zaczęły wesoło tańczyć, a ja miałam pewność, że nie zgasną, dosiadłam się do upadłych, którzy zajęli miejsca na kanapie.

-To... co tu robicie? - zapytałam.

-Nie wiem ile... - zaczął Seth, lecz niemalże od razu przerwała mu Mia.

-Odeszliśmy z piekła - poinformowała mnie dziewczyna, za co została zgromiona wzrokiem przez Setha.

-Co? Dlaczego?- zapytałam szczerze zdziwiona.

-To dłuższa historia... po prostu postanowiliśmy przyłączyć się do Nathana, cokolwiek planuje.

-Jesteście pewni? Nie będziecie teraz ścigani przez piekło? - Zapytałam, nie do końca rozumiejąc jeszcze, jak działał ten cały system u aniołów i upadłych.

-Nie wiem - odpowiedziała Mia. - Ale to u tak nie ważne, jesteśmy jak rodzina, trzymamy się razem.

-Rozumiem - odpowiedziałam, nie spuszczając wzroku z Mii, która co chwila spoglądał na Setha.

Gra AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz