Przez resztę dnia wraz z Nathanem jedynie rozmawialiśmy. Przez cały czas odnosiłam wrażenie, że coś było nie tak, że coś się zmieniło, nie wiedziałam tylko, czy ta zmiana nastąpiła we mnie, czy w Nathanielu, a może w nas obojgu?
Nathan pod wieczór rozpalił w kominku, a ja zrobiłam herbaty, później opowiadał mi historie ze swojego życia, jak o mało nie doprowadził do drugiej wojny między Ameryką Północna i południową, albo jak Napoleon Bonaparte wezwał go na swój dwór, żeby pomógł mu pokonać Austriaków. Dowiedziałam się, że upadły umie wszystkie języki, jakie obowiązują na ziemi, a nawet o jeden więcej. Podobno anioły posiadały swój własny język.
Rozmawialiśmy do pierwszej albo i nawet drugiej w nocy, a później zaczęła ogarniać mnie senność, w końcu kołysana dźwiękiem głosu chłopaka zasnęłam.
Obudziłam się, wciąż leżąc na kanapie, albo raczej na kolanach Nathana. Chłopak bawił się moimi włosami, zawijając je sobie na palec.-Przepraszam - mruknęłam odrobinę zawstydzona, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Która godzina?
-Już prawie jedenasta - odpowiedział chłopak, podnosząc się z miejsca.
-Gdzie jest łazienka? - Zapytałam, przeczesując splątane włosy.
- Pierwsze drzwi na prawo.
Kiwnęłam w odpowiedzi głową i uciekłam na korytarz. Weszłam, tak jak Nathaniel kazał w pierwsze drzwi po prawej, za którymi były schody na piętro, a dokładniej do sypialni. Była ona dosyć przytulna, drewniana podłoga miała jasny orzechowy kolor, a panele na ścianach ciemniejszy, jak czekolada mleczna. Łóżko natomiast usłane było czerwoną pościelą, która pasowała do dywanu leżącego na podłodze. Poszłam do łazienki, do której wchodziło się jedynymi drzwiami w tym pomieszczeniu, oczywiście oprócz tych wejściowych.
Wzięłam szybki prysznic, a później znaleziona tutaj szczotką rozczesałam włosy. Kiedy już skończyłam, zauważyłam przez okno jakąś postać, zlatującą z nieba. Ubrana ona była w długą czerwoną suknię, tylko tyle byłam w stanie zauważyć, ponieważ tajemnicza osoba szybko weszła do domu.
Po cichu zeszłam na dół, stając przy drzwiach na korytarz. Na moje szczęście z drewnianej powierzchni drzwi centralnie na środku musiał wypaść jakiś sęk. Nie obawiałam się, że ktoś mnie zobaczy, bo stałam w odległości kilku kroków od wyjścia, a dookoła mnie panował mrok spowodowany brakiem okien.-Słyszałam o śmierci twojej podopiecznej - usłyszałam kobiecy, melodyjny głos.
-Tak. Niestety - odparł beznamiętnie Nathan. Na razie nie widziałam niczego, musieli stać przy drzwiach.
Później po domy roznosi się styków obcasów. Nawet nie drgnęłam, kiedy dwie postacie przeszły obok mnie.
-Nie mam zamiaru tutaj długo zostawać, źle mi się to miejsce kojarzy - powiedziała kobieta, przystając gdzieś na korytarzu po mojej lewej stronie.
-Rozumiem - usłyszałam Nathaniela.
-Ale oczywiście ty tu możesz zostać, jak długo to będzie konieczne.
-Oczywiście Emily - odparł Nathan znudzonym tonem głosu.
-Przyszłam do ciebie w związku z ważną sprawą - zaczęła kobieta, a ja wsłuchałam się w jej słowa zaciekawiona. - Szykuje się wojna Nathanielu. Wielka wojna. Liczę na twoją pomoc.
-Nie jestem już żołnierzem piekła.
-Jesteś tym, kim zechcę, żebyś był - warknęła kobieta.
-Emily... Przestań grać, jesteśmy tutaj sami - powiedział chłopak.
Czyli to jest ta w słynna Emily...
Na chwilę zapanowała cisza. Myślałam przez chwilę, że to wszytko było jedyne wytworem mojej wyobraźni, jednak po chwili kobieta znów zabrała głos.
CZYTASZ
Gra Aniołów
FantasyWierzysz w aniołów stróżów? Nie? A jeśli powiem ci, że oni istnieją? Uwierzyłbyś na słowo? Też nie? W takim razie wysłuchaj mnie. Opowiem ci historię o aniołach stróżach, upadłych aniołach i archaniołach. Może wtedy uwierzysz? Może nawet kiedyś...