/30/

3.6K 301 43
                                    

Przez resztę dnia wraz z Nathanem jedynie rozmawialiśmy. Przez cały czas odnosiłam wrażenie, że coś było nie tak, że coś się zmieniło, nie wiedziałam tylko, czy ta zmiana nastąpiła we mnie, czy w Nathanielu, a może w nas obojgu?
Nathan pod wieczór rozpalił w kominku, a ja zrobiłam herbaty, później opowiadał mi historie ze swojego życia, jak o mało nie doprowadził do drugiej wojny między Ameryką Północna i południową, albo jak Napoleon Bonaparte wezwał go na swój dwór, żeby pomógł mu pokonać Austriaków. Dowiedziałam się, że upadły umie wszystkie języki, jakie obowiązują na ziemi, a nawet o jeden więcej. Podobno anioły posiadały swój własny język.
Rozmawialiśmy do pierwszej albo i nawet drugiej w nocy, a później zaczęła ogarniać mnie senność, w końcu kołysana dźwiękiem głosu chłopaka zasnęłam.
Obudziłam się, wciąż leżąc na kanapie, albo raczej na kolanach Nathana. Chłopak bawił się moimi włosami, zawijając je sobie na palec.

-Przepraszam - mruknęłam odrobinę zawstydzona, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Która godzina?

-Już prawie jedenasta - odpowiedział chłopak, podnosząc się z miejsca.

-Gdzie jest łazienka? - Zapytałam, przeczesując splątane włosy.

- Pierwsze drzwi na prawo.

Kiwnęłam w odpowiedzi głową i uciekłam na korytarz. Weszłam, tak jak Nathaniel kazał w pierwsze drzwi po prawej, za którymi były schody na piętro, a dokładniej do sypialni. Była ona dosyć przytulna, drewniana podłoga miała jasny orzechowy kolor, a panele na ścianach ciemniejszy, jak czekolada mleczna. Łóżko natomiast usłane było czerwoną pościelą, która pasowała do dywanu leżącego na podłodze. Poszłam do łazienki, do której wchodziło się jedynymi drzwiami w tym pomieszczeniu, oczywiście oprócz tych wejściowych.
Wzięłam szybki prysznic, a później znaleziona tutaj szczotką rozczesałam włosy. Kiedy już skończyłam, zauważyłam przez okno jakąś postać, zlatującą z nieba. Ubrana ona była w długą czerwoną suknię, tylko tyle byłam w stanie zauważyć, ponieważ tajemnicza osoba szybko weszła do domu.
Po cichu zeszłam na dół, stając przy drzwiach na korytarz. Na moje szczęście z drewnianej powierzchni drzwi centralnie na środku musiał wypaść jakiś sęk. Nie obawiałam się, że ktoś mnie zobaczy, bo stałam w odległości kilku kroków od wyjścia, a dookoła mnie panował mrok spowodowany brakiem okien.

-Słyszałam o śmierci twojej podopiecznej - usłyszałam kobiecy, melodyjny głos.

-Tak. Niestety - odparł beznamiętnie Nathan. Na razie nie widziałam niczego, musieli stać przy drzwiach.

Później po domy roznosi się styków obcasów. Nawet nie drgnęłam, kiedy dwie postacie przeszły obok mnie.

-Nie mam zamiaru tutaj długo zostawać, źle mi się to miejsce kojarzy - powiedziała kobieta, przystając gdzieś na korytarzu po mojej lewej stronie.

-Rozumiem - usłyszałam Nathaniela.

-Ale oczywiście ty tu możesz zostać, jak długo to będzie konieczne.

-Oczywiście Emily - odparł Nathan znudzonym tonem głosu.

-Przyszłam do ciebie w związku z ważną sprawą - zaczęła kobieta, a ja wsłuchałam się w jej słowa zaciekawiona. - Szykuje się wojna Nathanielu. Wielka wojna. Liczę na twoją pomoc.

-Nie jestem już żołnierzem piekła.

-Jesteś tym, kim zechcę, żebyś był - warknęła kobieta.

-Emily... Przestań grać, jesteśmy tutaj sami - powiedział chłopak.

Czyli to jest ta w słynna Emily...
Na chwilę zapanowała cisza. Myślałam przez chwilę, że to wszytko było jedyne wytworem mojej wyobraźni, jednak po chwili kobieta znów zabrała głos.

Gra AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz