/15/

3.5K 333 18
                                    

Zostałam wyprowadzona z pokoju, jednak uścisk zelżał dopiero po kilku minutach. Przez ten cały czas trzęsłam się jak osika, nie potrafiąc złapać równowagi. Nogi miałam jak z waty, a dłoń przyciskałam do ust, hamując w ten sposób krzyk i szloch, a raczej próbując to robić. Gdy już na tyle się opanowałam, żeby stanąć o własnych siłach, odwróciłam się przodem do osoby, która jeszcze chwilę temu blokowała moje ruchy i wtuliłam się w niego, pragnąc, aby to wszystko okazało się jedynie snem, złym koszmarem, z którego się wybudzę, a po jakimś czasie nie będę pamiętała z niego nic.

-Shh - usłyszałam koło mojego ucha.

Nogi mi się ponownie ugięły i gdyby nie silne ręce, które mnie objęły, na pewno bym upadła. Zaczęłam płakać, jeszcze bardziej niż wcześniej, mocząc kurtkę, w którą byłam wtulona. Chwilę później poczułam, jak moje stopy odrywały się od ziemi. Zostałam zaniesiona do salonu i posadzona na kanapie.

-Zadzwoniłam na policję - powiedziała babcia, która zajmowała miejsce obok mnie.

Zazwyczaj miała idealnie ułożone włosy, teraz jednak odstawały w każdą stronę. Jej pomarszczone policzki były zaróżowione, ale nie mokre.

-Nathan - wychrypaiałam do chłopaka stojącego naprzeciwko mnie.- Wody.

Chciałam w jakikolwiek sposób ugasić ten pożar, który opanował moje gardło oraz płuca. Chłopak bez słowa udał się do kuchni, z której wrócił po chwili, akurat w momencie, w którym usłyszeliśmy syreny policyjne za oknem.

Starałam się nie myśleć o nauczycielce, która leżała na górze, jednak mi to nie wychodziło.

Ponownie zaniosłam się płaczem i nie mogłam tym razem złapać oddechu. Babcia wyprowadziła mnie na zewnątrz, coś do mnie mówiąc, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Zaraz za nią udał się Nathan.

Przed naszym domem zatrzymały się cztery radiowozy oraz karetka.

-Pani Miranda? - Zapytał funkcjonariusz, podchodząc do babci.

-Tak.

-To pani nas wezwała? Gdzie zwłoki?

Więcej nie usłyszałam.

Zwłoki. Zwłoki. Zwłoki. Zwłoki. Mama. Tata. Krew. Śmierć.

Ręce zaczęły mi się trząść. Starałam się to opanować, nie sprawiać jeszcze więcej problemów i tak zdenerwowanej już babci. Niestety nie dało się tego powstrzymać. Po chwili cała zaczęłam się trząść, a dźwięk dochodziły do mnie jak przez bardzo grubą ścianę.

Poczułam się, jakbym leciała. Później jakiś szept, a może krzyk. Nie pamiętam...

Nathan POV

Wyszedłem razem z Ally i jej babcią z domu. Obie kobiety były roztrzęsione, ale Ally wyglądała naprawdę źle. Gdy funkcjonariusz wspomniał o zwłokach, zaczęła się trząść. Już dwa razy widziałem u niej ten atak. Bez dłuższego zastanawiania porwałem ją na ręce i niemal poleciałem do karetki, z której już wybiegli sanitariusze.

Jakoś udało mi się otworzyć tylne drzwi pojazdu. Położyłem Ally na noszach, a następnie zacząłem przeszukiwać szafki w poszukiwaniu odpowiedniego lekarstwa. Znalazłem go w momencie, w którym drgawki były najmocniejsze. Szybko wykonałem zastrzyk w ramię dziewczyny.

-Co pan robi!? - Usłyszałem krzyk, a następnie ktoś mocno szarpnął moim ramieniem. Wyjąłem igłę z ciała Ally, a następnie wyrzuciłem ją do kubła.

- Chciałeś iść zobaczyć miejsce zbrodni- zwróciłem się do funkcjonariusza, patrząc mu w oczy.

Mężczyzna mający duże, sumiaste czarne wąsy pod nosem pokiwał głową i odszedł w kierunku domu.

Spojrzałem na dziewczynę, która wciąż miała zamknięte oczy. Pod wpływem środka uspokajającego, którego jej podałem, Allyson się wyraźnie rozluźniła. Delikatnie, odgarnąłem jej włosy z twarzy. W momencie, kiedy zabrałem dłoń, Ally zmarszczyła nos i powoli otworzyła powieki.

-Nathan? - Zapytała słabym głosem.

-Lepiej idź spać - odparłem, wstając z miejsca.

-Muszę złożyć zeznania- powiedziała, usiłując wstać.

- Zajmę się tym - zapewniłem ją, popychając ją delikatnie i zmuszając ja w ten sposób do ponownego położenia się. -Prześpij się.

Wstałem ze swojego miejsca i wyszedłem z ambulansu.

-Nathan.

Odwróciłem się na dźwięk głosu Ally, unosząc jedną brew do góry.

-Dziękuję - powiedziała, na wpół śpiąc.

Odwróciłem się na pięcie, kierują ku policjantom. Trzeba było zrobić coś, żeby nie zamęczali Allyson pytaniami. Jak zwykle w takich sytuacjach wmówiłem im że Ally już składała zeznania i opisałem, co się wydarzyło, zmyślając bieg wydarzeń. Kiedy już sprawa z policją była załatwiona, poszedłem oglądnąć jej pokój. Wszedłem po schodach, a następnie przedostałem się pod taśmą policyjną.

Wszystko było tutaj porozwalane i zniszczone. Okno rozbite, a ze ścian pozdzierana tapeta. Na łóżku leżała martwa nauczycielka, która nie robiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Kobieta nie żyła od kilku godzin, tego byłem pewien. Na ścianie, tuż nad łóżkiem widniał napis, z dawno zakrzepłej już krwi:

WIEM, CZYM JESTEŚ, NIE UKRYJESZ SIĘ PRZEDE MNĄ.

-Nie może pan tu przebywać - odezwała się funkcjonariuszka.

-Jasne - odparłem, wychodząc z pokoju, mając złe przeczucia w stosunku do tego wszystkiego.

Od autorki.

Dzisiaj tak krócej, ale mam nadzieję, że też się podoba. 😉

Do następnego!

Gra AniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz