knife.

1.2K 83 9
                                    

Stałam oparta o ścianę. On stał naprzeciw mnie i niemalże napierał na moją osobę całym swoim ciałem. Chciał więcej, niż mogłam mu zaoferować. Moje uczucia mu nie wystarczały. Troska, nadzieja, serdeczność i ta najgłupsza, miłość, nie potrafiły zaspokoić jego zmysłów. Chciał czegoś więcej. Nie chciał tylko moich starań.

- Proszę... - szeptał cichutko, kiedy próbowałam odwrócić wzrok. Łapał mój podbródek i kazał mi na siebie spojrzeć. Nie robiłam tego za wszelką cenę.

- Nie - odpowiadałam tak, jakbym była w głębokim amoku. Nie potrafiłam zebrać myśli, byłam przyćmiona.

- Zrób to dla mnie.

- Nie.

Dał sobie spokój z moim wzrokiem. Zjechał dłońmi do mojej szyi i zaczął kreślić na niej jakieś nieokreślone wzory. Łaskotał, pieścił moją skórę.

- Bądź posłuszna.

- Nie.

Wtedy już nie potrafił się opanować i zaczął rozpinać guziki mojej koszuli.

Wtedy już nie potrafiłam się opanować i uderzyłam go w twarz.

Wtedy już oboje nie panowaliśmy nad sobą. Ale on odpadł wcześniej.

Dziwna melodia rozbrzmiewała cicho w tle. Niczym z dreszczowca. A może to był dreszczowiec? Zależy jak kto woli.

Stałam oparta o ścianę. Wpatrywałam się w jeden odległy punkt. To było silniejsze ode mnie. Nie mogłam patrzeć nigdzie indziej, tylko tam. Patrzyłam i zastanawiałam się.

Zbierałam myśli. Uporczywie omijałam wzrokiem te wszystkie szkarłatne plamy na nieskazitelnie białej ścianie. Nagle drgnęłam i kątem oka ujrzałam okno. Gdzie się podziała klamka? Nikt tego nie wie.

Zmieniłam pozycję. Jeszcze kilka minut i się zjawią. Zabiorą go. Odejdzie stąd i już nie wróci. Już mnie nie wykorzysta.

Dlaczego? Męski głos odbijał się echem w mojej głowie.

Zimne ciało leżało pod równoległą ścianą. Wokół głowy powstała mała kałuża krwi. Cudowny widok.

Zaczęłam zastanawiać się, co by było, gdyby mnie posłuchał. Gdybym nie była zmuszona go zabić.

Ale on zawsze taki był. Zbyt śmiały. Uparty i nieprzejednany. Wiecznie chciał dominować. Ale nie ze mną takie numery. W tym związku ja dominuję, a nóż wykonuje rozkazy. Spojrzałam na narzędzie zbrodni i oblizałam delikatnie z krwi mężczyzny. Biedak. Nóż nie lubi, gdy chce mu się odebrać właścicielkę.

Chwyciłam kluczyki leżące na komodzie. Zaraz podniosą alarm. Zaraz, niech tylko spostrzegą, że jest tutaj za długo. Jeszcze chwila.

I jak za przejściem impulsu, do pokoju wpadł ten denerwujący chłopak w białym kitlu.

Uśmiechnęłam się szeroko. Kolejny problem do załatwienia. Nóż miał wiele do zrobienia tej nocy.

TWICE ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz