two rooms.

819 76 2
                                    

Nowy Jork, 1948 r.

Wyobraź sobie dwa szare pokoje oraz ludzi, którzy w nich mieszkają. 

Ona siedzi skulona pod ścianą i płacze nad rozlaną herbatą. Właśnie poparzyła sobie nogi. Nie czuła bólu. Jej skołatane nerwy skupiły się na czymś innym.

Była bezsilna, ponieważ nic jej nie wychodziło. Nawet  idiotycznej herbaty nie potrafiła przenieść ze stolika na parapet. Od zawsze coś wypadało jej z rąk. Kubek, książki, życie. Nie potrafiła udawać, że wszystko jest w porządku. Chciała, aby coś w końcu się udało.

Wyrzucenie ze szkoły było czymś okropnym. Związek z osobą, która znaczyła więcej niż kilka pustych obietnic i róż zerwanych z ogródka sąsiada, zakończony fiaskiem. Czuła ssącą pustkę. Wyżerała jej wnętrzności. Bezsilność stanowiła dużą część jej życia. Ale jak pozbyć się tego balastu?

Dwa pokoje. Ludzie, którzy w nich mieszkają, odchodzą od zmysłów.

On, leżąc bezczynnie na podłodze, układa swój marny testament. Gdzieś obok głowy leży jeden z tych poręcznych rewolwerów, na które trudno zdobyć licencję. Dłoń błądzi po starej wykładzinie przyozdobionej licznymi wyrzutami sumienia w postaci śladów po niedopałkach. 

Nie miał ochoty istnieć. Życie było ostatnią przeszkodą, która stała na drodze do szczęścia. Czy zostało coś innego oprócz pozbycia się jej raz na zawsze?

Ostatni grosz wydany na zapałki. Benzyna stoi w kącie. Zostało tylko ją rozlać.

Odrzucenie było odurzające. Wszystkie myśli krążą wokół oszczerstw odtwarzanych na nowo jak znienawidzona piosenka w radiu. Te wszystkie podłe spojrzenia w jego stronę. Ból jest czymś więcej, niż kawałkiem zbitej szklanki wbijanym w uda.  Nigdy nie akceptowany, wytykany palcami. Za swoją powinność uznał, iż musi to zakończyć. Wstał i rozlał benzynę.

Dwa pokoje, jeden milczący, ciszę przerywa cichy szloch.

Ona zorientowała się, że ma gorączkę. Czas wezwać pomoc. To ten moment, w którym musi schować resztki dumy do kieszeni i ukorzyć się przed ludźmi, którzy i tak z niej drwili. Każdy taki sam. Podły, zapatrzony w swój idealny obrazek. Czas odpuścić i dać bezsilności wygrać. 

Nie. Czas zacząć walczyć.

Zaraz po nich zadzwoni. Jeszcze tylko chwila. Chce poczuć bezsilność po raz ostatni.

Dwa pokoje, drugi rozżarzony, niczym ogień w piecu. Wszystko płonie.

On stoi pośrodku ognistego okręgu, przyciskając rewolwer do skroni. Łzy spływają po zaczerwienionych policzkach. Twarz błyszczy ognistym blaskiem, w oczach migają iskierki, które przypominają, że kiedyś był tutaj szczęśliwy chłopiec. Teraz jednak odrzucenie przejęło nad nim kontrolę.
Czas poczuć życie po raz ostatni.

Jeszcze chwila. Musi jeszcze raz poczuć ostatki słodkiego powietrza w płucach, zanim dym rozprzestrzeni się w całym pomieszczeniu.
Bierze duży oddech i...

Wyobraź sobie dwa pokoje. W tle słychać karetkę. Przed chwilą padł strzał.

TWICE ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz