On

145 16 1
                                        

Ujął delikatnie pilot w ręce i wyłączył telewizor. Uśmiechnął się do trzech nieruchomych blondynek. Podszedł do jednej z nich, z tego co pamiętał Bobbie i uniósł jej rękę do swojego rozporka udając, że zimna dłoń go rozpina.
Brakowało mu tego zapachu. Już dawno go nie czuł. Jednak pochodził on od dziewczyny z drugiego końca łóżka, jego pierwszej zdobyczy w tym miesiącu.
Wcześniejsze kobiety, których ciała gnijąc przyciągały owady, a zapach niepokoił sąsiadów, wywoził kilka miast dalej i zakopywał. Policja nigdy za bardzo nie przejmowała się zaginięciami, z prostej przyczyny - było ich dość dużo.
Stojąc, myślał nad kolejnym klubem, w którym znajdzie cel. Stwierdził jednak, że zapoluje w dalekiej przyszłości, kiedy teraźniejsze bóstwa zaczną się rozkładać i będzie zmuszony się ich pozbyć. Tymczasem z uśmiechem na twarzy, przyciskał usta ofiary do członka, trzymając ją mocno za blond włosy. Pozostawił ją i podszedł do środkowej dziewczyny. Ta zaś, była nieco wyższa od wcześniejszej, lecz równie szczupła. Pochylił się, dotykając ręką jej drobnych piersi oraz przejeżdżając językiem po żebrach blondynki. Zwrócił uwagę na łona trzech kobiet. Każda inaczej o nie dbała. Dzisiaj wybrał tą najbardziej zadbaną, więc ostatnią w kolejce.
Zabrał się do zdjęcia swoich spodni.
Zdjął je.
Obsunął bokserki.
Całkowicie.
Przybliżył się do zmarłej.
Nabrał z ulgą powietrza.
Usłyszał głośne pukanie w drzwi wejściowe. Szybko powrócił do normalnego stanu dolnej sfery ciała, po czym okrył łupy ciężkim i grubym futrem. Ponowne pukanie.
- Już idę! - krzyknął, słysząc szmer za drzwiami.
Był podenerwowany. I z powodu stresu, przerwanego stosunku oraz tego, że nie wie, kto jest za drzwiami.
Otworzył powoli drzwi z leniwym uśmiechem na twarzy. Na nic zdał mu się uśmiech. Policjanci pośpiesznie wykręcili mu ręce do tyłu, uniemożliwiając jakikolwiek ruch.

Kiedy odkrywali futro, Adrian wrzeszczał, wyrywał się i płakał.
Czuł się jak pokrzywdzony ptak, któremu ktoś właśnie odciął brutalnie skrzydła.
Jeden z policjantów na widok nagich zwłok opuścił pomieszczenie i zwymiotował w łazience. Adrian wiedział, że inni nie czują zapachu rozkoszy. Nie widzą piękna w nieruchomej rzeźbie. A On widział rzeźby w tych kobietach. Widział boginie, które są tylko dla niego.
Wchodząc do radiowozu, czując na sobie kajdanki i ze szlochem spoglądając na wynoszone ciała, postanowił sobie jedno. Nie podda się. Wydostanie się stąd.

Zabójczy PocałunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz