Rozdział 2

74 3 1
                                    

POV CAMÉA :
Wpadłam do domu jak burza i nie zwracając uwagi na nic i nikogo pobiegłam do mojego pokoju.
-Ciebie też miło widzieć kochanie!
-Przepraszam mamo, jestem trochę zestresowana.
-Spoko, rozumiem.
-Kocham cię.
Usiadłam przy biórku i weszłam na czat. Bardzo pilnie musiałam porozmawiać z moim najlepszym przyjacielem Calumem. Mieszka on w Nowym Yorku, ale ostatnio opowiadał mi że jego ojciec dostał prace i razem się przeprowadzają, ale on za żadne skarby nie chce mi powiedzieć gdzie.
-Cześć M!
-Cześć L!
Nazywamy sie tak gdyż to są pierwsze litery naszych imion, które się różnią. Caméa. Calum.

-Co u ciebie?

-Chciałabym powiedzieć, że spoko, ale tak nie jest. Na maksa sie stresuje. Już dzisiaj
wyjeżdżam do cholery!!!

-Wyluzuj laska. Będzie dobrze. A zresztą masz tam brachola.
-No niby tak, ale trochę się różnimy.

POV KARINA :

Całą drogę słuchaliśmy radia i nic nie mówiliśmy. Ta cisza była trochę krępująca i niezręczna ale na całe szczęście droga na plażę nie była długa. Gdy wysiedliśmy z auta odrazu ruszyłam do bagażnika i wyciągnęłam z niego moją deskę i już miałam zamiar odbiec do mojego odludnionego zakątka na plaży, kiedy blądyn złapał mnie za rękę.

-Gdzie idziesz?-zapytał

-Na plażę chyba po to tu przyjechaliśmy z tego co wiem -odpowiedziałam

-No tak ale myślałem, że może spędzimy ten czas na plaży razem -gdy to powiedział trochę mnie zatkało, nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc na chwilę zamilkłam

-Z miłą chęcią tylko...

-Tylko co? -przerwał mi w połowie zdania

-Tylko ja nie serfuje przy tych ludziach. Nie lubię jak ktoś się na mnie gapi. -dokończyłam wskazując ręką na ludzi spedzających swój czas na plaży.

-To gdzie serfujesz?-zapytał

-Wiesz mam takie swoje tajemnicze miejsce, coś w rodzaju mojej własnej plaży. Jak chcesz to możesz tam iść ze mną. -odpowiedziałam na jego pytanie

-No pewnie, że chcę, tylko poczekaj chwilę wyciągnę deskę i możemy iść. -odpowiedział rozradowany

-Okej -odpowiedziałam tylko

Luke wyjął deskę i zamknął bagażnik, a następnie samochód i zaczęliśmy iść do mojego tajemniczego miejsca.

-Wiesz, że jesteś pierwszą osobą jaką tu przyprowadziłam-powiedziałam kiedy dotarliśmy już na miejsce.

-Naprawdę?-zapytał blondyn

-Naprawdę.-odpowiedziałam szczerze

-Przepięknie tu -zmienił szybko temat

-Wiem -przyznałam mu rację

Rozłożyliśmy ręczniki i zdjeliśmy ciuchy, by chwilę później biec w stronę wody w samych strojach z deskami w rękach. Chwilę razem poserfowaliśmy i Luke stwierdził, że pójdzie sobie odpocząć i zostawił mnie samą w wodzie. Muszę przyznać, że dobrze sobie radził na desce ale jeszcze mu brakuje, żeby przewyższyć mnie umiejętnościami. Wiem jestem bardzo skromna ale chyba tylko jeśli chodzi o surfing. Z wody wyszłam chyba godzinę później. Przez ten cały czas jak serfowałam czułam na sobie wzrok Luka. Czasami spoglądałam w jego stronę i mahałam do niego, na co on się uśmiechał i odmahiwał. Jak już pewnie zauważyliście albo i nie jestem zakochana w Luku. Może tego nie widać, sama niewiem czy to dobrze, czy może źle ale chciałabym, żeby nasza przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Gdy doszłam już do blondyna podał mi ręcznik i owinęłam się nim szczelnie. Potem razem usiedliśmy na piasku.

-Jak się serfowało Kari ? -zapytał

-Cudownie, żałuj że nie zostałeś w wodzie na dłużej -odpowiedziałam

-No wiesz niekażdy ma taki zapał jak ty

-Może i masz rację, nie każdy ma tyle siły i energii co ja.-zaśmiałam się

-Czy ty sugerujesz, że jestem słaby?-zapytał

-Jak bym śmiała coś takiego zasugerować

-Karina?

-Tak słucham

-Wiesz chciałbym Ci coś wyznać

***************

I jest drugi rozdział dość szybko poszło więc wstawiamy w mniejszym odstępie czasowym niż było planowane. Mamy nadzieję, że wam się podobał.

Hose&Rope

K+C=BFFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz