Rozdział 7

42 2 0
                                    

POV Caméa :
Świetnie się bawiłam z Kariną. Wypiłyśmy tyle że aż Ashton musiał zmuszać nas do pójścia do łóżka. Tak się złożyło że Mike i Kari musieli zostać, bo oboje byli pijani, więc spałyśmy razem w moim pokoju. Następnego dnia rano wstałam jako pierwsza i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie aspirynę i zaczęłam przygotowywać naleśniki na śniadanie. Po chwili do kuchni wszedł Michael.
-Cześć, Cam. Jak się spało.
-A całkiem spoko. Chcesz aspirynę?
-Będę ci niezmiernie wdzięczny.
Podałam mu kubek i wróciłam do smażenia.
-Co tam robisz?
-Śniadanie. Naleśniki tak dokładniej.
-Zostanie może troche dla mnie?
-Luzik. Robię dla całej naszej czwórki.
-A jak się czujesz już jako osiemnastolatka?
-Wsumie nie jakoś specjalnie, ale impreza była zarypista. Dzięki.
-Ależ nie ma za co. Wyglądałaś olśniewająco....... Eeee ze szczęścia oczywiście.
-Dziękuję.
I w tej chwili do kuchni weszło nasze przekichane rodzeństo i zepsuli wszystko. Czułam że ktoś tu zaraz oberwie w ryj.

POV Karina :

Obudziłam się coś koło południa. Spojrzałam na zegar i okazało się że się nie myliłam, była 10.00 w sumie jak na taką noc to nie jest wcale tak późno. Zazwyczaj budzę się o podobnej godzinie.

Wczoraj z Cam trochę (sporo😜) wypiłyśmy ale nie czuję jakiegoś strasznego kaca, tylko troszkę boli mnie głowa, jak widać mam mocną głowę.

Wstałam z łóżka, gdy ktoś zapókał do drzwi

-Proszę

-Cześć dziewczyny albo raczej Karina

-Hejka Ashton

Brat Cam wszedł do jej pokoju zamykając za sobą drzwi.

-Wiesz może gdzie jest moja siostra?

-Szczerze to nie mam pojęcia. Michael już wstał?

-Tak. Jak ich tu nie ma to pewnie siedzą na dole w kuchni.

-Pewnie tak

-Nie masz kaca po wczorajszej imprezie, sporo wczoraj wypiłyście.

-Nieszczegulnie, tylko trochę boli mnie głowa ale nic poza tym, a i wcale nie wypiłyśmy tak sporo.

-Nie wcale (czujecie ten sarkazm 😉), tylko po tem musiałem zmuszać was, żebyście poszły już spać.

-Ej lepiej uważaj do kogo ty z tym sarkazmem wyjeżdżasz kolego

-Dobra, dobra tylko spokojnie. Proponuję zejść na dół i zjeść coś na śniadanie.

-Okej, tylko się przebiorę. Poczekasz na mnie?

-Jasne

Zabrałam moje ubrania z krzesła i poszłam do łazienki się w nie przebrać. Gdy już to zrobiłam poprawiłam sobie jeszcze włosy przed lustrem i wróciłam do Ashtona.

-Gotowa?

-Tak

Jak schodziliśmy na dół trochę porozmawialiśmy.

-Szybko się przebrałaś, myślałem, że zajmie Ci to dłużej. No bo wiesz z tego co wiem dziewczyny mega długo siedzą w łazience.

-To źle myślałeś, zresztą ja nie jestem taką dziewczyną. Może znałeś do tej pory same lalki i plastiki, które nie wychodzą z domu bez makijażu.

-Pewnie tak ale cieszę się, że znam ciebie i nie muszę długo czekać.

I w tym momencie staliśmy już przed kuchnią. Ash jak dżentelmen otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. W pomieszczeniu zastaliśmy nasze rodzeństo. Popatrzyłam na Michaela, w jego oczach widziałam ulgę oraz złość lecz gdy spojrzałam na Cam widziałam jedynie wściekłość oraz rządze mordu w oczach. W takim momencie już wszystko wiedziałam Mike i Caméa zakochali się w sobie, a mój kochany braciszek mósiał pewnie palnąć coś głupiego(ta wiara we własnego brata 😂).

Zerknęłam na Asha, który chyba nic nie zajrzył. Więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.

A*-Cześć

C* i M*-Hej

K-Cam mogłabym pożyczyć od ciebie jakieś ciuchy i ręcznik?

C-No jasne.

K-Dzięki, jesteś wspaniała.

C-Nie ma sprawy.

K-Ash pomożesz mi coś wybrać?

A-Okiej

Zanim wyszliśmy z kuchni obróciłam się jeszcze w stronę Caméi i puściłam jej oczko, za co wzamian uzyskałam lekki uśmiech.

Jak już wyszliśmy z wspomnianego wcześniej pomieszczenia skierowaliśmy się na górę. Do pokoju jego siostry doszliśmy w ciszy.

-Ash pomożesz mi znaleźć ręcznik?

-No pewnie

I oto w ten sposób zaczęły się poszukiwania.

***************
(*)-wielkie litery przed wypowiedzią oznaczają inicjały bohaterów.

No i mamy rozdział 7. Co wy na to? Podoba się? Jeśli tak prosimy o komentarze jaki i gwiazdki🌟.

Hose&Rope

K+C=BFFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz