Rozdział Szósty

61 3 2
                                    

- Życie jest nowelą. Raz wrogą, a raz wrogą. - rzekł Tristan. Nie miało to związku z sytuacją. Ponura stułbia dotknęła słuchawki, pokiwała... głową? i wykroczyła z lochu. Miejsce opuścił też małż. Cela była pusta.

Nagle w wodzie zapachniało sosem czosnkowym. Zbliżała się. Krewetka-wiedźma, Margary. Weszła do lochu wolno i majestatycznie, wspierając się na swojej Halabardzie Zagłady.

Pora na niesamowite, magicznie powitanie.

- Joł - oznajmiła krewetka.

Nastała długa chwila milczenia.

- Wezmę rozprostuję czakry. - Zanuciła Margary. - Pan Janusz powiedział, że jest sprawa, wiesz? Podobno mam odprawić gusła, hę? Hihihi. - Śmiech rozniósł się po komnacie.

Spongebob uparcie milczał. Wesoła krewetka ustawiła kociołek, ale tylko dla picu, bo był zasilany halogenem.

- Czas na słooowiańskie czaaaaary!! Tristanie, przynieś no wódki!

Ponura stułbia w milczeniu wtoczyła się z flaszką Sobieskiego w nóżce ambulakralnej i podała ją Margary. Ta radośnie pociągnęła łyka, a resztę nalała do naczynia. Dodała tam wody spod ogórków kiszonych, chochlę rosołu, wodę święconą i kawałki bigosu. Dużo płatków cebuli. Do tego woda z pierogów ruskich. Magia polskości.

- Gotowy, kochany! - powiedziała krewetka do milczącej dotąd stułbi.

I wyszła, pozostawiając Tristana z Spongebobem i naparem.

- Zazwyczaj na siłę wpychamy eliksiry naszym drogim gościom - zaczęła stułbia. - Tutaj sprawa jest prostsza, bo jesteś gąbką.

Swymi stułbiowymi odgałęzieniami niespodziewanie pochwycił Spongeboba i wrzucił do kociołka. Ten zaczął chaotycznie machać kończynami, ale chcąc nie chcąc, zaczął nasiąkać polskością. Tristan stał obok gara.

- Teraz nie jesteś Spongebob. Nazywasz się... ROBERT GĄBCZASTY! - oznajmił.

Po kilku minutach uznano, że można Spongeboba wyciągnąć. Otumaniony Robert popatrzył nieprzytomnie na otaczający go świat.

- Czy ci smakuje? - zapytała krewetka, podając gąbce cebulę. Spongebob skrzywił się.

- Jeszcze nie czas - uznała Margary. - Wrzucić go do kotła.

Po kilku próbach stwierdzono, iż Spongebob jest gotowy. Z chęcią zjadał cebule, radośnie nosił skarpety w sandałach. Sam nazywał się Robertem Gąbczastym i zamówił już z Allegro parawan. Wszystko z dala obserwował Janusz Karp.

- Jak długo działa eliksir? - spytał.

- Do 12 godzin. - odparła krewetka. - Potem należy go zanurzyć ponownie; powinien pamiętać, co się działo. Trzeba go pilnować. Dobra, płynę na sabat.

***

W międzyczasie amerykańska mafia z Bikini Dolnego prowadziła śledztwo. Śladem prostych rybaków znaleźli szlak, którym ich szef został uprowadzony. Mafia już ruszała z odsieczą: Skalmar, Patryk, Pan Krab, Sandy i Gacuś - amerykańska elita.


Robert Gąbczasty na wakacjach w Polsce i Cebulowa MafiaWhere stories live. Discover now