Janusz Karp raczył się mlekiem z grzybami i rozmyślał. Świat walił się na głowę, niedługo konkurencja będzie w Wałbrzychu, eliksir polskości może przestać działać... Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?
Janusz otrząsnął się. Nie ma czasu na takie pieprzenie!
- Margary, pozwolisz? - Rzucił szybko do krótkofalówki.
Wyraźnie podpita whisky krewetka wpłynęła do jamy.
- Joł. - I czknęła.
- Jest źle - westchnął Karp. - Masz na tyle... many, by zatrzymać Skalmara i resztę, a i być potem jeszcze w stanie wprowadzić naszego Roberta z powrotem w trans?
- To ciężkie - przyznała krewetka, znowu czkając. - Mogę spróbować.... co?? O co chodzi?
- Musimy zniszczyć tych głąbów! Mamy lepszą pozycję, oni nie mają łączności. Wysadzimy ich wagon, z pewnością się da.
- Chcesz, bym podpaliła wagon? - Zadumała się Margary. - Wykonalne, ale bardzo trudne... Są daleko, poruszają się szybko. Magia może być nieprecyzyjna.
- Spróbuj - polecił Karp. - Wierzę, że się uda.
Tak więc krewetka udała się do swojej komnaty. Przez długi czas dobiegały stamtąd huki i błyski, w końcu nastał jeden potężniejszy i wszystko ucichło.
Janusz Karp niepewnie nałożył sandały na skarpetki i popłynął do wiedźmy.
- Margary...?
Krewetka w kałuży krwi leżała na środku komnaty. Po dłuższej obserwacji Karp doszedł do wniosku, że to chyba sok pomidorowy. Niemniej, wiedźma była nieprzytomna. Janusz zerknął na notatki i już wiedział, że zaklęcie się nie udało; mafia z Bikini Dolnego wciąż tu pędzi, a Margary jest pogrążona w magicznej narkozie, z której (co wiedział z własnego doświadczenia, bo czasem zdarzało jej się wybuchać) wyjdzie nie wcześniej niż za kilka godzin .
A tyle czasu nie miał.
Polecił mniej ważnym członkom sprzątnięcie komnaty Maragry i wyniesienie stamtąd krewetki.
- Lukrecjo, słyszysz mnie? - rzucił do krótkofalówki.
- Jestem, właśnie biorę psychotropy - padła odpowiedź. - Nic się nie zmieniło, jadą.
- Nasze czary gówno dały - Janusz ze stresu zapalił Malboro. - Musicie ich zatrzymać lub chociaż spowolnić. Obawiam się, że Spongebob znów wróci do swego pierwotnego "ja".
- Czyli co, przestawiamy tory?
- Dobrze by było.
- Realizuję - rozłączyła się Lurkecja z cichym trzaskiem. Podwinęła pończochę i majestatycznie skoczyła z dachu budynku, ustalając w locie krótkie spotkanie z Mniej Ważnymi Agentami.
Już po zaledwie minucie przestawiona zwrotnica skierowała niczego się nie spodziewającą mafię do Krakowa...
YOU ARE READING
Robert Gąbczasty na wakacjach w Polsce i Cebulowa Mafia
ComédieOpowiadanie ze świata Spongeboba połączone z polskimi realiami. Już teraz dołącz do Cebulowej Mafii i wraz z Januszem Karpiem, morską klaczą dworską, małżą superszpiegiem, depresyjną stułbią oraz wiedźmą-krewetką zanurz się w polskich wodach śr...