"hej luke, wiem że dawno się nie odzywałem, ale potrzebuje porozmawiać... miałbyś czas się spotkać?"
Michael z łzami w oczach napisał wiadomość do jedynej osoby, poza Calumem, z którą utrzymywał jakiekolwiek stosunki przyjacielskie. Mieli za sobą kilka randek i pocałunków, ale oboje stwierdzili, że to nie jest to. Zostali przyjaciółmi, co szło im całkiem dobrze.
Calum po raz ostatni przeczytał e-maila i sprawdził czy adres jest prawidłowy. Uśmiechnął się smutno i rozglądnął się po pokoju. W rogu stała spakowana walizka, łóżko było pościelone a na biurku leżał gotowy list. W tym pokoju od dawna nie było tak czysto. Był gotowy. Kliknął 'wyślij'.
- Powinieneś z nim pogadać.
- Powiedz mi coś czego nie wiem - Michael prychnął pod nosem i zaciągnął się papierosem. Nienawidził ich smaku i zapachu. - On nie czuje tego samego co ja.
- Mamo, mogłabyś dać to Michaelowi gdy przyjdzie? - spytał Calum trzymając w ręce kartkę.
Pocałował rodzicielkę i obiecał, że będzie na siebie uważał. Wyszedł przez dom i spakował walizkę. Siedząc w samochodzie po raz ostatni pomachał matce. Szybko odjechał, zanim zmieniłby zdanie.
Michael stał przed drzwiami od dobrych kilkunastu minut. Co chwile wyciągał trzęsącą się rękę i ją cofał. Czuł jak od natłoku myśli zaczyna boleć go głowa. Luke nie polepszył jego stanu, nawet go pogorszył swoimi podejrzeniami 'co będzie jeśli natychmiast nie porozmawiają'. W końcu zapukał, a pani Hood od razu mu otworzyła.
- Calum mówił, że przyjdziesz. Kazał ci to dać - Joy uśmiechnęła się i podała Michaelowi zaklejoną kopertę. Michael zmarszczył brwi.
- A gdzie jest Calum? - przeniósł spojrzenie z koperty na panią Hood.
" Pasażerowie lotu 2740 do Sydney proszeni są do odprawy paszportowej" Calum usłyszał niewyraźny głos z głośników i nie śpiesząc się podszedł do odpowiednich barierek. Westchnął cicho widząc matkę z płaczącym dzieckiem i mężczyznę kłócącego się z strażnikiem.
Michael niezdarnie wszedł na dach ich budynku. Trzęsącymi się rękoma otworzył kopertę. W środku napisane było tylko jedno zdanie.
Nie zakochuj się we mnie.
Michael przeczytał te 5 słów kilkanaście razy. Po chwili zgniótł kartkę i rzucił nią w głąb dachu. Jego ciało przeszły dreszcze. Zaczął krzyczeć. Po jego twarzy spływały łzy.
Calum siedział przy oknie zapatrzony w widok za nim. Po chwili otrząsnął się i otworzył swój dziennik leżący na kolanach. Odnalazł odpowiednią, wypadającą już, stronę i dopisał ostatnie słowa do piosenki. Kartka była wyrwana.
My heart wants to come home.
Calum naprawdę żalował, że nie wsadził tej kartki do koperty.
mam nadzieję, że nikt się nie pogubił i że taka forma rozdziału wam nie przeszkadza. następny będzie już pisany normalnie:-)
ps. jakby ktoś nie pamiętał - ojciec caluma mieszka w australii
CZYTASZ
best friends // malum
Fanfiction; mieliśmy być przyjaciółmi na zawsze, ale przyjaciele nie zakochują się w sobie