ciągle szesnaście lat

1.3K 206 33
                                    

Michael wdrapał się po drabinie. Uderzył w niego podmuch wiatru. Był majowy wieczór. Jedna strona nieba mieniła się odcieniami pomarańczowego i różowego przechodzącego na fiolet i granat. Zachodziło słońce lekko rażąc w oczy, które Michael zmrużył. Po przeciwnej stronie niebo było tylko granatowe. Pojedyncze gwiazdy błyskały razem z światłami lecących samolotów. Był na dachu biblioteki miejskiej. Na brzegu siedziała zakapturzona postać, a dokładniej Calum. Mike usiadł obok niego zwieszając nogi w dół. Usłyszał cicho grającą muzykę z telefonu przyjaciela. Niestety nie był wstanie rozpoznać wykonawcy, bo w uszach szumiał mi wiatr. 

Znaleźli to miejsce całkiem niedawno. Przechodzili obok biblioteki wracając ze szkoły i zobaczyli dwójkę mężczyzn na dachu budynku. Skoro oni mogli tam wejść, to dlaczego Michael i Calum nie? Mieli szczęście, bo wejście nie znajdowało się w środku, tylko na tyle. Uwielbiali to miejsce, nawet dla samych widoków warto było spędzać tam czas. 

Pół godziny wcześniej Michael dostał smsa od Caluma, że czeka na niego. Nie podał miejsca, ale jasne było gdzie się znajduje. Hood wyglądał na przygnębionego, ale od dłuższego czasu tak było. Sprawa rozwodowa w końcu się skończyła, a ojciec chciał wziąć syna ze sobą do Australii. Oczywiście nie miał zamiaru przenosić się na inny kontynent tylko dlatego, że pan Hood chce poczuć się odpowiedzialny chociaż za jego z swoich dzieci. 

Calum od dłuższego czasu zastanawiał się nad swoimi uczuciami do jednego z rodziców. Gdy dowiedział się o zdradzie, jedyne co przychodziło mu na myśl to nienawiść. Później jedyne czego chciał to koniec sądów, kłótni i krzyków. Zdystansował się. Teraz było mu obojętne, chciał tylko żeby jego matka była szczęśliwa. Jedyne co wywoływało w nim większe uczucia to obecność Michaela i jego wsparcie. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego. Zaczął machać nogami w rytm piosenki The 1975. Nie rozmawiali ze sobą, ale jedyne czego potrzebowali to swoja obecność. 

Michael nie lubił gdy Calum palił, ale to właśnie działo się gdy spędzał czas z Ashtonem, który był pełnoletni i wciągał chłopaka w świat imprez. Ale mimo wszystko musiał przyznać, że widok Caluma z papierosem to arcydzieło. Sposób w jaki napełniał swoje płuca dymem. Zmiana mimiki gdy wypuszczał szkodliwą substancję w powietrze. Jego piękne palce trzymające papierosa. Jego lekko kręcące się włosy. To jak ładnie jego profil wyglądał naświetlony przez zachodzące słońce. Mała blizna pod okiem, którą nabył od uderzenia w huśtawkę w dzieciństwie. To jak niesamowicie wyglądały jego usta obejmując papierosa. Te urocze zmarszczki wokół oczu tworzące się gdy się uśmiechał. Kolor oczu niemal nieodróżnialny od źrenicy. Dwa urocze pieprzyki pod jego tak samo uroczym nosem. Jego niesamowite nogi, które wyćwiczył grając w piłkę. Sposób w jaki jego żyły na szyi były widoczne gdy wykonywał jakikolwiek ruch głową. To jak dobrze wyglądały na nim wszystkie ubrania. Te wszystkie małe rzeczy, które Michael zauważał doprowadzały go do szaleństwa.

I gdy tylko wszedł do domu po godzinie spędzonej na dachu dopuścił do siebie myśl, że jest kurewsko zakochany w swoim najlepszym przyjacielu. 

uh michael ty mała fangirl. od dwóch rozdziałów zapominam napisać, że połowa ff za nami, więc pisze to teraz hehe. ostatnio powiadomienia na wattpadzie szwankowały, więc sprawdźcie czy przeczytaliście poprzedni rozdział<3

btw większość wybrała muke ff (ciekawe czemu uh), więc jak tylko zacznę pisać to was powiadomię

miłej niedzieli wszystkim!! 



best friends // malumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz