8. "carpe diem"

3K 315 128
                                    

Przez ponad trzydzieści dni można przyzwyczaić się do wielu rzeczy — do wstrętnego żarcia, nadpobudliwego Irlandczyka, niewyżytego seksualnie wyrośniętego typa, przygnębiających murów i w końcu bycia budzonym głośnymi gwizdkami i wrzaskami. Tak, to wszystko stało się dla mnie codziennością. Jednak dzisiejszego poranka codzienna rutyna nieco się gmatwa, gdy budzę się zupełnie nagi (i zmarznięty), a pierwszym, co widzę, jest Louis siedzący na brzegu mojego łóżka i wciągający koszulkę na swoje ciało. Moje brwi łączą się w konsternacji, gdy powracam myślami do poprzedniego wieczoru i czuję się niemal, jakbym był na haju. A może byłem na nim wczoraj? Przecież... Co?

Szczerze powiedziawszy, do tego momentu mógłbym przysiąc, że to wszystko mi się po prostu śniło. Może poza robieniem dobrze Zackowi, bo ten kutas tak czy inaczej kiedyś musiał dopiąć swego, ale... seks z Louisem. Był prawdziwy. I to było takie nagłe, nieoczekiwane i, jakby... kupy się nie trzymało? Ale czy musiał być w tym jakiś sens? Seks to seks, Louis to Louis. A ja to totalny bałagan, który gubi się w swoim życiu i własnych, nieprzemyślanych decyzjach. Jak widać, bardzo odpowiada mi nieporządek. 

Kiedy na mnie zerka, okrywam się szczelniej kocem,  a on tylko prycha krótko pod nosem i podchodzi do swojej pryczy. Wiem doskonale, co miało znaczyć to wymowne spojrzenie. Rozumiem, że to żałosne, że czuję się zawstydzony, ale, cholera jasna, nie mogę nic na to poradzić. W końcu jednak sięgam po bokserki i wciągam je na siebie, po chwili odnajdując jeszcze resztę ciuchów. Louis nie mówi ani słowa, czym wprawia mnie w zdziwienie, bo spodziewałem się raczej jakichś zgryźliwych docinek na temat tego, do czego doszło ostatniej nocy, ale... on milczy jak grób. I to milczenie w jakiś sposób różni się od tych pozostałych — jest bardziej tajemnicze, głębokie i tak uciążliwe, że mam ochotę szarpnąć nim, by powiedział naprawdę cokolwiek. Opanowuję się w końcu, ponieważ może on po prostu postanawia to wszystko przemilczeć? Nie ma w tym nic złego, zwłaszcza, że i tak nie chcę roztrząsać tematu. Co się stało, to się nie odstanie, prawda? Wcale nie chodzi tu o to, że tego żałuję, bo nie — ale jeśli pozwolisz komuś, żeby cię pieprzył, to później już zwyczajnie nie potrafisz zachowywać i patrzeć na tę osobę w ten sam sposób, co wcześniej. Ta inność jest nie do zniesienia. Czy myśli Louisa są podobne? 

~*~

Na śniadaniu nic nie jem, bo z niewiadomych przyczyn żołądek ściska mi się na samą myśl, więc tylko siedzę i przysłuchuję się rozmowie chłopców, co jakiś czas dorzucając coś od siebie. Niall przypomina mi, że dziś dzień odwiedzin, o czym kompletnie zapomniałem. W każdym razie, nie jestem nawet pewny, czy jest sens się tam stawiać. Mam się w ogóle spodziewać jakichś wizyt? Luke powiedział swoje i pewnie teraz wygrzewa się na jakiejś plaży, pogłębiając wewnętrznie swoją nienawiść do mojej osoby, Elizabeth zrobiła, co zrobić zamierzała i wyszło, jak wyszło, więc prawdopodobnie nie przyjdzie już więcej. Oczywiście to nic złego— nie chciałbym być dla niej żadnym kłopotem, a zresztą nie łączy nas aż tak wiele. Ci bliżsi przyjaciele zapomnieli o moim istnieniu i rozpoczęli wytykanie mnie palcami już w chwili, gdy policja po raz pierwszy zaparkowała na moim podjeździe. Cóż, słowo przyjaciel w ich przypadku nabiera nowych znaczeń. Szlag by ich wszystkich. 

To zaskakujące, że rozpoczynając od złamanego serca, przez  bezinteresowną pomoc, po zdradę i wyparcie, dopiero na końcu myślę o rodzinie. A to rodzina jest najbliższa sercu, huh? Stek tandetnych bzdur. Nie potrafię wyobrazić sobie mojej matki, myjącej własnymi łzami zabrudzony stolik w sali odwiedzin. Po prostu nie i już. Sam nie wiem, czy chciałbym ją tu zobaczyć. To mogłoby być za wiele dla nas obojga. W gruncie rzeczy chcę dla niej jak najlepiej, chociaż nasze relacje powinny być lepsze. I pomimo, że zdrowy rozsądek tłumaczy mi, że doznam rozczarowania, to ciekawość wygrywa i po obiedzie zmierzam do sali odwiedzin. U boku mam Nialla, który jest jeszcze bardziej podekscytowany niż zwykle. 

what a feeling // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz