Nie wiem, czy macie w zwyczaju czytanie notek pod rozdziałami, ale dziś wyjątkowo proszę, byście jej nie omijali. Miłej lektury!
O godzinie jedenastej sześć rano nie odczuwam złego samopoczucia fizycznego po ubiegłej nocy, natomiast emocjonalnie jestem nieco rozchwiany. Jest to chyba już stała część mojej egzystencji — niepewność, zagubienie i swego rodzaju rozlazłość, o czym świadczy moja chęć do wykonywania najprostszych czynności. Często miewa się takie chwile, że w zasadzie wszystko jest w porządku, humor nam dopisuje, ale wystarczy jedno najdrobniejsze, pozornie najmniej znaczące gówno i wszystko po prostu pryska. To jest jak kamień w bucie. Louis jest takim pieprzonym kamykiem w moim znoszonym bucie i im bardziej nim potrząsam, by się go pozbyć, robię się tylko bardziej zmęczony i zirytowany, bo trzyma się mnie jak rzep psiego ogona. Ktoś mógłby powiedzieć w tym momencie "ale hej, Harry, pozbycie się kogoś, z kim uciekłeś z więzienia jest raczej praktycznie niemożliwe (chyba, że planujesz pozbawiać życia, a dobrze wiemy, że nie)", jednak tu wcale nie chodzi o fizyczną obecność, która mi nie przeszkadza i o czym powtarzałem już jakieś pięćset razy. Chodzi o tą monotonność, uciążliwość, pogrywanie z moimi wątłymi emocjami. Nie wiem, cholera, nie wiem, jaką przyjemność czerpie z tego Louis i w kim właściwie leży problem, we mnie czy w nim. Pozostawiam to jak zwykle pod znakiem zapytania i bez odpowiedzi, ba! nie staram się nawet jakkolwiek tego rozważać. Jestem ponadto. Może to będzie mój nowy mechanizm obronny? Ponadto.
Czasami nie wiem nawet, o czym ja pieprzę.
Zwijam się w kącie przy drzwiach balkonowych, jakbym miał chorobę sierocą, z książką, jaką znalazłem w pokaźnej biblioteczce Zayna. Wybrałem pierwszą lepszą z brzegu, uznając, że mój mózg nie jest teraz przygotowany na podejmowanie decyzji. Opieram twardą okładkę na kolanach i gdy spoglądam w dół, parskam w duchu. Jakże zabawny przypadek, że mój ślepy wybór padł akurat na "Zbrodnię i Karę" Dostojewskiego. Przerabiałem tę powieść w liceum, jednak, cóż, nie mogłem się wówczas tak bardzo utożsamić z bohaterem, jak w tym momencie. Chociaż przecież nie jestem przestępcą, prawda? To nieco skomplikowane. Ostatnie miesiące to istna burza niekończących się pytań i bezsensownych przemyśleń egzystencjalnych. Kto by pomyślał, że moje życie będzie jeszcze bardziej poplątane, niż loki na mojej głowie?
Przechodzi mi przez głowę myśl, by wybrać inny rodzaj literatury, ale podniesienie się jest w tym momencie chyba zbyt trudnym zadaniem (halo, młodzieńcza energio, żyjesz jeszcze?) więc zostaję w tej pozycji przez następną godzinę i oddaję się lekturze. Odrywam się tym od swoich problemików tylko połowicznie, ale dobre i to. W chwili, kiedy doznaję lekkiego zaskoczenia, bo przecież to niespotykane, by od rana nikt mi nie przeszkodził i właściwie nie natknąłem się jeszcze na żadną żywą duszę, jak na zawołanie rozlega się huk, dobiegający najprawdopodobniej z parteru. Ciekawość jak zwykle triumfuje z lenistwem i bezzwłocznie podnoszę się, by zbadać teren. Najciszej jak umiem podchodzę do schodów i staję tak, bym nie został zauważonym. Wygląda na to, że jestem właśnie świadkiem dość przykrej sceny.
— Louis... — Danielle szarpie swojego chłopaka za ramię i stara się obrócić go w swoją stronę, ale ten nieugięty prze naprzód. W ręku trzyma walizkę. Unoszę brew, wciąż w ciszy obserwując.
— Nie chcę tego słuchać, zabieraj swoje szmaty i wynoś się — warczy szatyn, a zaskoczenie na mojej twarzy powiększa się, gdy otwiera drzwi i tak po prostu wyrzuca walizkę na podwórko. Danielle jest bliska histerii, a Louis, choć wygląda na zdenerwowanego, to w porównaniu z wczorajszym wieczorem jest opanowany.
— Ale ja nie mam gdzie...
— Nie masz gdzie iść? Och, oczywiście — przerywa szorstko dziewczynie Louis, krzyżując ręce na klatce piersiowej. — A może zadzwonimy do Johnny'ego? Na pewno przywita cię z otwartymi ramionami. Chyba, że jesteś dla niego tylko maszynką do pieprzenia, czemu zresztą bym się nie dziwił.
CZYTASZ
what a feeling // larry stylinson
FanfictionAU, w którym Harry zostaje niesłusznie wysłany do więzienia, a Louis jest gburowatym kolesiem, dzielącym z nim celę. Gdzieś w tym jest jeszcze Liam, będący jedynym normalnym strażnikiem, oraz Niall, któremu wydaje się nie przeszkadzać pobyt za krata...