9. "ku wolności"

2.7K 300 233
                                    

Następnego dnia Niall jest w największej rozsypce, jakiej blondwłosy, energiczny Irlandczyk może w swoim życiu doświadczyć. Zastaję go w jego celi, ponieważ od rana nie wystawia z niej nawet czubka głowy. Zaglądam tam nieco zaniepokojony, jak i przestraszony, gdy zauważam bladą, nieogoloną twarz z przekrwionymi oczami i włosami zmierzwionymi we wszystkie strony świata. Siedzi na podłodze, oparty o łóżko i pali papierosa, nie zważając nawet na to, że w celi jest to zabronione. Zerkam badawczo za siebie, po czym niepewnym krokiem podchodzę do chłopaka i siadam obok. Nie spogląda na mnie ani razu, ale mam wrażenie, iż wie, że to właśnie ja przyszedłem, zupełnie jakby poznał mnie po samych krokach. Nie odzywam się, nie tyle z powodu, że nawet nie wiem, co powiedzieć, ale też wolę zaczekać, aż Niall sam zainicjuje rozmowę. W ten sposób mija jedna, druga, a potem trzecia chwila i wtedy blondyn wzdycha i gasi papierosa na podłodze. Obserwuję jego ruchy z uwagą, a on wciąż zdaje sobie sprawę z mojej obecności tylko w połowie.
- Zostawiła mnie - mówi w końcu mocno zachrypniętym głosem, a ja marszczę lekko brwi. - Zdradziła, a potem porzuciła jak ostatniego frajera. Nawet głos jej nie zadrżał, kiedy mówiła, że pieprzyła się z moim najlepszym kumplem.

Jak zawsze Niall mówi szybko i chaotycznie, tak teraz każde słowo wypowiada powoli i z namysłem. Wtedy już wiem, że tak właśnie zachowuje się zraniony Niall Horan.

- Przykro mi, stary - odpowiadam prosto, obejmując go lekko ramieniem, bo co innego mogę teraz powiedzieć? Zdrady i rozstania chodzą po ludziach i oczywiście są najmniej przyjemnym doświadczeniem, jakie może cię spotkać, zwłaszcza jeśli wówczas siedzisz w pudle, a twoja ukochana rozłożyła nogi przed twoim przyjacielem. To okrutne i nie życzyłbym tego najgorszemu wrogowi (nie wliczając w to Nicka Kutasa Grimshawa). - Ale z drugiej strony, Niall, lepiej, że dowiedziałeś się tego teraz, niż po ślubie. Już niedługo będziesz miał na pęczki takich, które są warte twojej uwagi.

Horan wreszcie patrzy na mnie spod długich rzęs. Jego wzrok świdruje mnie i ocenia raczej jako niepoważnego, co potwierdza krótkim prychnięciem. Unosi się lekko, by przenieść się na łóżko i ukryć twarz w poduszce.

- Na następne miesiące raczej mam zaplanowane pogrążanie się w smutku i rozpaczy, dziękuję - mamrocze stłumionym głosem, a ja nie mogę nic poradzić na to, że cicho chichoczę. Podnoszę się i siadam na brzegu pryczy, po czym klepię go mocno w lewy pośladek, aż ten podskakuje zaskoczony. Jęczy coś pod nosem, masując obolałe miejsce. - Sorry, stary, ale nie jestem tobą zainteresowany. Dopiero zakończyłem związek.

Przewracam oczami z małym uśmiechem, zakładając nogę na nogę. Wbijam spojrzenie w jego plecy.

- Idiota. Spójrz na mnie, Niall - mówię zmęczonym głosem, czekając na jego reakcję, jednak ona nie następuje. Wtedy uderzam go ponownie, tym razem mocniej. Blondyn podrywa się do góry i łapie za obolałe pośladki, patrząc na mnie takim spojrzeniem, jakbym pozbawił życia jego całą rodzinę.

- Ty jesteś, kurwa, nienormalny.

- Miło mi to słyszeć z twoich ust, przyjacielu - świergorczę, poszerzając swój chytry uśmieszek i usadawiam się w rogu łóżka tak, by oprzeć się o ścianę. Rozprostowuję nogi z dźwiękiem przeskakujących kości, aż w końcu krzyżuję spojrzenie z Niallem. Wzdycham i nachylam się bardziej w jego stronę, by nikt trzeci nie usłyszał naszej rozmowy. - Jutro w nocy ja i Louis planujemy stąd uciec i pomyślałem... cóż, właściwie liczę, że zabierzesz się razem z nami.

Oczy Nialla przybierają rozmiary spodków i teraz naprawdę patrzy na mnie jak na idiotę. W zasadzie tylko czekam, aż zabije mnie śmiechem. On jednak pozostaje poważny i po prostu przygląda mi się uważnie, jakby chciał się dopatrzyć jakiegoś oszustwa.

what a feeling // larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz