Gdy zbiegała z schodów, dzwonek wesoło zadzwonił dwa razy. Wesoło i energicznie. Żołądek podszedł jej do gardła, gdy szybko otworzyła drzwi, a następnie powrócił na swoje miejsce.
Lidia.
-Cześć!-pisnęła Lidia i wpadła do środka.
-Hej! Jak było w Turcji?
Lidia rozpromieniła się jeszcze bardziej. Podeszła do wysepki w kuchni i rozstawiła przyniesione ciastka i lody. Jej proste i długie blond włosy opadały swobodnie na plecy, na głowie miała okulary przeciw słoneczne. Spojrzała na mnie szarymi oczami.
-Gdzie masz łyżeczki?
-Tam.-wskazałam szufladę.
Jej kolorowe pasemka ujawniały się przy każdym ruchu. Była opalona, ja przy niej wyglądałam jak zwiastun śmierci. Miała na sobie szary top z napisem "Znasz moje metody Whatsonie" i spodnie z kieszonkami i kolorowe japonki.
Zaczęłam nalewać soku do szklanek. A Lidia dostała słowotoku. Uśmiechnęłam się mimo woli, lubiłam jej słuchać.
-Musimy tam pojechać razem. Mamy jeszcze czas. Zamierzam się wyrwać z domu zanim dopadną mnie kuzyni.-nabrała na łyżkę lody truskawkowe.-Wiesz taki spontan, bierzemy plecak, buty, ja wezmę gitarę i jedziemy gdzie nas zawiozą.
-I spać na polach?
-Ej to się zdarzyło tylko jeden raz.-odparła urażona. A ja zaczęłam się śmiać.
-Nie spałyśmy na polach, bo gonił nas jakiś rolnik. To nie było zabawne.-zaczęła znów Lidia.
Wyjadłyśmy połowę lodów i zostało jeszcze pięć ciastek z czekoladą. Lidia miała ponurą minę.
-Więc... . Rodzice wynajęli detektywa.-Moje ciastko zawisło w połowie swojej drogi do ust.-I detektyw znalazł go na kamerach. Materiał sprzed tygodnia.
-Gdzie?
-Nowy Jork. Tam jest ta firma w której pracował?
Pokiwałam głową.
-Firmę przeniesiono, papierki-załamała ręce-Puff, nie ma. Znajdą go, to dobry detektyw. Pomógł wielu ludziom.
Pokiwałam głową. Wiedziałam, że Derek jest bezpieczny bo skontaktował się z Ethanem, tylko dlaczego? Dlaczego tak po prostu zniknął? Byłam na niego wściekła. Na początku wszyscy przewidywali najgorsze scenariusze, teraz tez tak jest, ale wiem przynajmniej, że żyje.
Usłyszałam grzmot. Burza? Nie. To na górze.
Lidia popatrzyła na mnie uważnie.
-Na górze ktoś jest?
-Tak-pisnęłam-Adam i mój-Lidia pognała po schodach na górę wydając śmieszne dźwięki japonkami-"kuzyn".-dokończyłam chociaż mnie już nie słyszała.
-Znowu zhakowałeś jakąś firmę, Adam?-wesoły głos poniósł się po całym domu.Szybko przebiegłam obok pokoju Dereka i Joe.
-Taaak. Miło cię znowu widzieć, Lidia.
-Lidia Kwinta.
-Ethan-Jak powie swoje nazwisko to Lidia od razu skojarzy fakty.Sekunda zaczęła się przeciagać, wpadłam do pokoju. Anderson nazwisko prezesa w KORNUKOPI w firmie, w której pracował Derek!-Thompson.-Uff, pizza i lody zostają na swoim miejscu.
Lidia prze chwile patrzyła się na Ethana.
-Dobrze mówisz po polsku-w jej głosie słychać było zdziwienie.
CZYTASZ
Wrócić na nowo
MaceraCo ludzie wiedzą o wielkich korporacjach? O głowach tych firm? Ich życie ,a nasze życie ma inne wartości i cenę. Czy Diana stanie w obronie wartości życia już nie żyjących "zwykłych ludzi"?A może nie podoła przez przeciwności losu? Co będzie mocnie...