Rozdział IX

18 1 3
                                        

Odwróciliśmy się z Jaredem jednocześnie.

-Albo nie, wiecie, walcie się, to moje miejsce.

Okazało się, że nie jesteśmy w bańce sami. Przy przeciwległej ścianie siedział wysoki, brązowowłosy chłopak, którego chyba już gdzieś widziałam. Uśmiechnął się drwiąco, po czym wstał i stanął koło nas.

-Hej, Jared.- rzekł do mojego towarzysza. –Nie przedstawisz mnie swojej dziewczynie?

Nastroszyłam się i chciałam mu odpyskować, ale Jared mnie uprzedził.

-Adam.- wypowiedziane imię brzmiało jak obelga. –Społeczeństwo odrzuciło cię tak bardzo, że musisz chować się w tak nieznanym miejscu?

Ciemnowłosy chłopak się uśmiechnął. Kiedy to zrobił, zauważyłam, że z lewej strony ma przebitą wargę.

-Jest mniej nieznane, niż twój ograniczony umysł pojmuje. Dręczyciele przychodzą tu odreagowywać stres.- powiedział.

-Dręczyciele?- spytałam,  zbita z tropu.

-Nowa?

-Tak!- odparłam, zanim zrobił to Jared.

Zauważyłam teraz, że zasłania mnie przed tym chłopakiem własnym ciałem. Dziwne to było. Jakby ten chudy koleś był jakimś zagrożeniem!

-Nikki.- przedstawiłam się.

Ciemnowłosy otworzył usta żeby się odezwać, ale Jared był szybszy.

-To Adam Howard -powiedział, patrząc złośliwie na przedstawianego. –Możesz oczywiście zwracając się do niego używać wszelkich dostępnych budujących epitetów.

Słuchając tego miałam ochotę go spoliczkować. Nie wiedziałam czym naraził mu się ten cały Adam, ale żeby od razu tak? Kopa dodał mi jeszcze bardziej smutek i samotność na twarzy chłopaka.

-Pozwól, że sama dokonam oceny Adama.- powiedziałam lodowato, patrząc mu prosto w oczy. –Jeśli tak bardzo ci on przeszkadza, wyjdź!

-Nie mogę.- mruknął Jared. –Ściana mnie nie wypuści, nie pamiętasz?

-Wciśnij guzik na prawo od szczeliny w ścianie.-powiedział cicho Adam, bawiąc się włosami.. - I wypierdalaj w podskokach .

Jared mruknął coś gniewnie pod nosem. I zaczął schodzić w dół. Dopiero wtedy odezwałam się do Adama.

-Hej.- zagadnęłam. –Wszystko okej?

-Nie?- syknął ze złością. –Nie potrzebuję twojej litości, poradzę sobie. Nie wiem, po co tu w ogóle zostałaś. Było z nim iść. Wyrobisz sobie renomę o pierwszych dni.- prychnął. – On bierze do łóżka tylko te najładniejsze. A ze mną lepiej ze mną nie gadaj, bo jutro wszyscy będą się z ciebie śmiać.

I zniknął.

Zeszłam na dół, a po policzkach ściekały mi łzy. Czym sobie zasłużyłam na coś takiego? Chciałam mu pomóc, może się zaprzyjaźnić. A on potraktował mnie jak śmiecia. Mama zawsze mi powtarzała, że mam za miękkie serce. A on chyba rzeczywiście był taki, za jakiego uważał go Jared.

Zeszłam na dół i nacisnęłam guzik po prawej. Ściana odskoczyła i wyszłam na korytarz. Na drżących nogach wróciłam do pokoju.

-Hej.- przywitałam się smętnie z Mią. Jade najwyraźniej nie było.

-Hejka! - odparła żywo dziewczyna. –Jak tam za kratami? Co porabialiście z Jaredem?

Poczerwieniałam.

-Skąd wiesz z kim...?

-Wiem, wiem, takie rzeczy się wie. Jak było?

-Uciekliśmy.- odparłam lakonicznie.

-Nie gadaj!- jej wielkie oczy jeszcze się powiększyły. –Jak?!

W skrócie opisałam jej co robiłam, ale kiedy doszłam do fragmentu z tym całym Adamem, poczułam, ze znowu po policzku ścieka mi łza.

-Nie płacz!- nakazała przyjaciółka. – Ten koleś to straszny palant! Wiesz... jest przystojny i tajemniczy, ale nie daj się zwieść pozorom. To dupek. Nikt go tu nie lubi, podobno w życiu nie miał kumpla. Jade próbowała się z nim zaprzyjaźnić, nawet przez jakiś czas byli parą...

-Gadasz! –zdziwiłam się.- Jade i Adam? Ładnie brzmi.

-No. Dziwne, ale prawdziwe. Długo nie wytrzymali, rozstali się po miesiącu... Biedna Jade, wtedy jeszcze bardziej się załamała. Zdaje się, że się bidulka zakochała...

-Biedna Jade... -powtórzyłam, szczerze żałując dziewczyny.- Co za dupek!

Mia przytaknęła.

-Żal mi go.- powiedziała niepewnie.

-Co?

-Żal mi go.- powtórzyła.- Jest samotny. Mimo wszystko, jest przeraźliwie samotny.

-To jego wina. – przerwałam.

-Być może, ale czy na pewno. Jest taki przez ludzi.

-Nie!- zaprotestowałam.

Gdyby teraz nie weszła Jade, pewnie byśmy się pokłóciły (o takiego kolesia - żenujące) ale kiedy weszła, zmilkłyśmy. Żadna z nas nie chciała sprawiać jej bólu mówiąc o byłym chłopaku.

-Hej.- przywitała się z uśmiechem. – Co macie miny jak po nieudanej randce?

Ja coś mruknęłam pod nosem, a Mia zaczęła bombardować Jade pytaniami.

-A jak twoja randka?

Jade przeszła do pasjonującego opisu randki z Erikiem, ponurym gotem, szczególnie akcentując fakt że chłopak kiepska całuje i raczej nic z tego nie będzie.

-Nieważne.- zakończyła. –Dzisiaj na teorii mocy Marco, wiecie, ten z Rubinem i Tygrysim Okiem zaprosił mnie na jutro na spacer. Spróbuję z nim.

Mówiła na pozór wesoło, ale jej oczy były smutne. Współczułam Jade - chyba lubiła fatalnie lokować uczucia. Postanowiłam zmienić temat na mniej stresujący.

-E... Dziewczyny możecie mi objaśnić jakie tu są właściwie przedmioty? –wymyśliłam, choć średnio mnie to interesowało. –Nic nie wiem, a raczej nie będziemy się tu uczyć matmy...

Jade, wypytywana dalej przez Mię, rzuciła mi pełne wdzięczności spojrzenie.

-Chciałabyś! Ale mamy też teorię mocy, na której wszyscy poznajemy podstawy kontroli na żywiołami, w wielkiej Sali Wykładowej- zaczęła. –Potem jest trening z naszymi mocami, w Sali Ćwiczeń podzieleni na 3 grupy. Dalej trening indywidualny, po południu z naszym Nauczycielami, do tego historia magii, techniki obronne, biologia istot nadnaturalnych. Podręczniki są tylko do teorii. –zakończyła.

-Wiesz że Nikki uciekła dzisiaj z aresztu?- zagadnęła Jade. Mia i obydwie pogrążyły się w rozmowie na temat moich epickich dokonań.

-Idę pod prysznic.- poinformowałam przyjaciółki i z pewną ulgą opuściłam pokój.

Po kwadransie, umyta, uczesana i koszuli nocnej przeglądałam w łóżku podręcznik teorii mocy. Kiedy nogi po raz kolejny zaplątały mi się w długi, miękki materiał swierdziłam, że tęsknię za podkoszulką i szortami.

Jade podniosła się z łóżka, jakby czytała mi w myślach. Mogła też po prostu zauważyć, jak prawie spadam z łóżka, jakby nie było podeszła do szafy i rzuciła we mnie czarnym t-shirtem i spodenkami do kompletu.

-Łatwiej się je ściąga – zażartowała i puściła do mnie oko.

Zachichotałam i poszłam przebrać się do łazienki.

Wróciła i czytałam aż do momentu, w którym rozległ się głos.

- WYBIŁA 23, GASIĆ ŚWIATŁA I SPAĆ!

Z westchnieniem zgasiłam lampkę.

Sen przyszedł szybko i łagodnie.

Wybrana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz