Rozdział 11

131 12 4
                                        

*NIALL POV*

Obudziłem się bo ktoś na mnie się trząsł, otworzyłem oczy i zobaczyłem że Lily leży na mnie i się cała trzęsie, próbowałem ją obudzić ale bezskutecznie. Wziąłem telefon do ręki i zobaczyłem że jest 6:12, drgawki jej nie przechodzimy, wziąłem ją i mocno potrząsnąłem za ramie, uchyliła lekko powieki.

-Lily co się dzieje?- zapytałem.

-Strasznie mi zimno Niall...- wyszeptała i zwinęła się w kulkę. Szybko wstałem z łóżka i podszedłem do szafy, wyjąłem z niej moją najcieplejszą bluzę przez głowę i dresy. Wiem że pokój dziewczyny jest obok, ale lubię wiedzieć ją jak nosi moje ciuchy. Podszedłem do niej i podałem ubrania, dziewczyna nawet nie dała rady wstać.

-Lily ty chyba będziesz chora.- powiedziałem i pomogłem jej usiąść.

-Nie prawda.- powiedziała to i kichnęła.

-Właśnie wiedzie, chodź pomogę ci.- powiedziałem i pomogłem ubrać jej bluzę i dresy, wyjąłem z szafy jeszcze dwa koce, jeden był nie za ciepły, a drugi był taki puchowy cieplutki, kocham ten koc. Przykryłem ją i sam położyłem się na łożku.

-Mogę cię przytulić Ni?- zapytała cichutko. Nic nie powiedziałem tylko przyciągnąłem ją do sobie, wtuliła się we mnie jak jakiś mały kotek. Patrzyłem na nią, jak słodko spała, bawiłem się jej włosami, ona jest chora na bank, i to przez to że siedziała na deszczu. Napewno nie pozwolę jej dziś z łóżka, zamknąłem oczy i sam poszedłem jeszcze spać.

*LILY POV*

Obudziło mnie to, że nie mogłam oddychać, przez zatkany nos. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam że jestem przytulona do blondyna pod dwoma kocami i kołdrą. Usiadłam na łożku dość szybko, co skończyło się zawrotem głowy, chwyciłam się za nią i powoli zeszłam z łóżka. Weszłam do łazienki i załatwiłam się, umyłam ręce i twarz, wytarłam się w ręcznik, chciałam wyjść z łazienki jednak mój nos dalej nie mógł oddychać wiec postanowiłam wysiąkać nos. Jednak nic to nie dało, a nawet pogorszyło sprawę, zrezygnowana wróciłam do pokoju, w którym zastałam Nialla siedzącego na łożku.

-Gdzieś ty była? Jesteś chora w tej chwili do łóżka.- powiedział poważnie, nie miałam siły się kłócić wiec chciałam wyjść z pokoju.- Gdzie ty idziesz?- zapytał.

-No do swojego pokoju, jak tu będę to cię mogę zarazić.- powiedziałam cicho bo nie dałam rady głośniej.

-Mnie nie zarazisz, a teraz chodź tu i się podłóż.- powiedział a ja posłusznie położyłam się obok niego. Leżeliśmy w ciszy dobrze 15 minut, ale kichnęłam.

-Poczekaj, przyniosę ci herbatę.- powiedział i pocałował moje czoło, nie powiem ten gest mnie troszkę zaskoczył. Co ja gadam, troszkę?! Bardzo. Zanim się obejrzałam, chłopka nie było w pokoju, wstałam z łóżka i podeszłam do biurka chłopka z którego wzięłam laptop. Wróciłam do łóżka, włączyłam urządzenie i weszłam w przeglądarkę, w Google wystukałam Trzy metry nad niebem. Kiedy film się zaczął, do pokoju wszedł Niall z tacką w ręku, dlatego też nacisnęłam pauzę, abym mogła oglądać później. Blondyn podszedł bliżej i tackę położył na moich kolanach, na niej znajdowała się jajecznica z ciepłą herbatą.

-Zjedz chociaż troszkę, a herbatę wypij całą. Liam poszedł do sklepu wiec powinien za jakiś czas przyjść z lekarstwami.- powiedział chłopak.

-Niall, nic mi nie jest..- powiedziałam, ale jak na złość musiałam zacząć kaszleć.

-Tak właśnie widzę, jedz bo ci wystygnie.- Popatrzyłam na jedzenie, smacznie to wygrało i pachniało, ale ja jestem gruba. Dobra zjem, ale i tak wiem że pózniej muszę iść do łazienki. Zjadłam wszystko i powiem że było przepyszne, chłopak wziął ode mnie tackę z pustym juz talerzem, a kupek z herbatą postawił na szafce.

-Poczekaj zaraz przyniosę ci lekarstwa.- powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Wykorzystałam okazje i pobiegłam do łazienki, zrobiłam to co zawsze czyli opróżniłam żołądek. Spuściłam wodę w toalecie i podeszłam do umywalki żeby umyć żeby, gdy to już zrobiłam wyszłam z łazienki. Stanęłam jak wryta. Niall siedział na łożku i patrzył na mnie smutnym wzrokiem.

-Dobrze się czujesz?- zapytał i wstał z łóżka.

-Tak, juz Okey.- powiedziałam i usiadłam na materacu.

-Lily ale na pewno wszystko w porządku? No wiesz bo wymiotowałaś...- powiedział patrząc mi w oczy.

-Tak Niall, jest w porządku.- powiedziałam, myśli że to przez chorobę, to bardzo dobrze.

-Połóż się i spróbuj zasnąć.- powiedział i ponownie usiadła na materacu, odgarniając moje włosy z czoła.

-A mogę się do ciebie przytulić?- zapytałam bardzo cicho, chłopak nic nie powiedział tylko położył się obok i mocno przytulił.

-Lepiej się już czujesz?- zapytał szeptem.

-Przy tobie coraz lepiej.- powiedziałam zanim pomyslałam nad słowami.

-Przy mnie będzie ci najlepiej.- powiedział i zrobił coś czego się nie spodziewałam. Pocałował mnie. Niall pieprzony Horan mnie pocałował. Niemal odrazu odwzajemniałam pocałunek, kiedy zabrakło nam powierza oderwaliśmy się od siebie.

-Niall możesz się zarazić...- powiedziałam patrząc w jego piękne oczy.

-Nie zarazę się, spokojnie.- powiedział i ponownie mnie pocałował. Pocałunek był czuły i namiętny, chłopak przewrócił nas tak że obecnie leżałam pod nim, jej ręce zaczęły włazić mi pod koszulkę. Zaczęłam się szarpać. Od razu gdy to zrobił przypomniała mi się akcja z moim ojcem, on tak zawsze robił, wkładał swoje ohydne łapska, zawsze krzyczałam, płakałam, szarpałam się. Za każdym razem dostawałam w twarz albo w brzuch, niby matka nie wiedziała co on robi. Tak naprawdę wiedziała doskonale! Tak samo wiedziała ta ich pieprzona córusia! Nikt mi nie pomógł, jak widziały że nie mogę chodź bo albo musiał mi zrobić ostrą palcówkę albo jebaną minetkę, udawały że nie wiedzą! Za każdym razem gdy pojawiał się w moim pokoju, błagałam bo żeby nic nie robił, ten tylko kazał mi klęczeć i robić sobie loda.

-Niall odejdź, puść.- mówiłam cały czas chcąc się oderwać, ale blondyndalej całował moje usta.-Niall kurwa puść mnie!- krzyknęłam i zorientowałam sięże płacze, chłopak słysząc mój krzyk tłumiony szlochem, blondyn od razu ze mniezszedł i patrzył na mnie zdezorientowany. Usiadłam na łożku a niebieskookichciał mnie przytulić, odetchnęłam go i pobiegłam do łazienki którą zamknęłamna klucz, usiadłam na kafelkach i wybuchłam płaczem, podkuliłam nogi do klatkipiersiowej. Nie przejmowałam się za bardzo krzykami chłopaka, wyjęłam z tylniejkieszeni przyjaciółkę. Nie obchodziło mnie to że oni mogą wyważyć drzwi, czyjakoś się dostać do pokoju. Przejechałam żyletką po nadgarstku, jeden raz,drugi, trzeci i tak dalej. Krew sączyła się, wylewałam łzy, wszystko wróciło,wszystkie chwile z nim, nie chce go już nigdy wiedzieć. Od razu na myśl przyszłomi, co będzie gdy go spotkam, szczerze mówiąc nie wiem. Momentalnie zaczęłamjeszcze bardziej płakać. Nie chce go spotkać nie chce mieć z nim nic wspólnego,co ja gadam, z tą rodziną nie chce nieć nic wspólnego. Ta rodzina to patologia,mówię wam. Dopiero gdy się na nią napatrzyłam, wstałam i podeszłam do umywalki,umyłam rękę i zabandażowałam ją, bandażem który leżał pod umywalką, leżał bo gotam zostawiłam. Ponownie usiadłam na podłodze płacząc jak dziecko.    

___

Dodam dziś jeszcze jeden :) Jak uda mi się to za tydzień w weekend zrobię maraton ale nie obiecuje :) 

New Life /N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz