Nate
Stoję z tym opakowaniem w ręku i w przypływie złości, całą zawartość blistra wyłuskuję do muszli i spuszczam wodę.
Ja jej kurwa dam tabletki- syczę i walę pięścią w drzwiczki szafki, które pękają na pół.
Wychodzę z łazienki wkurwiony i kieruję się do naszej sypialni, bo mam do pogadania z tą moją zdradziecką mate. Otwieram z hukiem drzwi, jednak nawet taki hałas jej nie budzi, a spojrzenie na jej spokojną twarz i świadomość, że dopiero co martwiłem się, że mogę ją stracić, powoduje minimalne opadnięcie złości. Jednak tylko minimalne.
Zostawiam ją pogrążoną we śnie i wychodzę z domu, kierując się do lasu, przemienić się w wilka w celu pozbycia się nadmiaru adrenaliny jaka krąży w moich żyłach.
Po dwóch godzinach biegania w wilczej postaci i nastania świtu, wciąż jestem zły na Tali, że mi nie powiedziała. A ja jak ostatni głupek liczyłem na ciążę, na dziecko, a tutaj takie chuj.
Przybieram ludzką postać i postanawiam znowu sprawdzić czy czasem nie obudziła się. Otwieram drzwi znacznie ciszej niż poprzednim razem i niestety, ale nie zastaję Tali w łóżku. Rozglądam się po sypialni uważnie, ale nigdzie nie widzę tej mojej małej oszustki, więc kieruję kroki do łazienki. Za nim zdążę zbliżyć się do drzwi chociażby na metr, wypada z nich Tali z zaciętą miną, a w ręku trzyma opakowanie.
Oho, jest wkurwiona, ale ja też.
-Powiedz, że ich nie wyrzuciłeś?-Tali warczy i widzę jak ciemnieją jej tęczówki.
- Wyrzuciłem- oświadczam z zaciśnięta szczęką.
-Jak śmiałeś?! Kurwa, jak śmiałeś je ruszyć?! Nie miałeś prawa!-Drze się.
-Ja nie miałem prawa?! Ja?! Ty chyba sobie żartujesz do cholery!- Podnoszę głos.
- Nie żartuję. I dlaczego jesteś taki zły? To ja mam prawo być taka, a nie ty!
- Zły? O nie maleńka, ja jestem wkurwiony i jako twój partner mam wszelkie prawa wiedzieć o tym!-Teraz to ja krzyczę.- O takich rzeczy powinnaś mi powiedzieć, nie ukrywa się czegoś takiego- wskazuję ręką na trzymane przez nią opakowanie.
-A czy ty do cholery spytałeś? Nie, więc co się czepiasz idioto i gdybym się nie zabezpieczyła, już byś mnie zapłodnił.
-Dokładnie. Nosiłabyś teraz mojego potomka!
- A nie przyszło ci do tego twoje zakutego łba, ze może nie chcę mieć dzieci?! -Zaciskam dłonie w pięści i mam ochotę wyć, bo ona nie mówi chyba poważnie.
- Nie chcesz mieć ich ze mną?!- Ryczę i jeszcze chwila, a eksploduję.
-Nie chcę mieć ich teraz, a najwyraźniej ty tak, co też przemilczałeś.
- Żebyś wiedziała, że chcę- Warczę.
-Jakoś mnie nie poinformowałeś o swoich planach. Liczyłeś, że zajdę w ciążę, ty będziesz szczęśliwy, a ja musiałabym się do tego dostosować, co?
-Nie, liczyłem, że będziesz chciała tego tak samo jak ja. Nie brałem innej możliwości pod uwagę.
-No to się przeliczyłeś. Mogłeś zapytać o dziecko, to bym ci powiedziała co o tym myślę- robię krok w jej stronę.- A teraz kiedy jest nie tak jakbyś chciał, to jest moja wina!- Ryczy i odsuwa się ode mnie.
- Masz rację, chcę mieć potomka, chcę cię zapłodnić i to zrobię, KOCHANIE- akcentuję ostatnie słowo.
-Nie ma takiej opcji do cholery!- Na jej słowa robię kolejny krok ku niej i próbuję zapędzić ją z powrotem od łazienki, skąd nie będzie miała drogi ucieczki.
-Och skarbie, nie znasz mojej siły perswazji- Tali próbuje mi się wymknąć, jednak jestem szybszy- Nie tak prędko najdroższa- przyciskam jej ciało do swojego.
- Nate puszczaj mnie do cholery!- Wyrwa się. - Puszczaj!
-Nigdy. Jesteś moją partnerką, nie zrobię ci krzywdy, więc uspokój się maleństwo.
- Maleństwo, to masz w spodniach- wybucham śmiechem, bo zaraz jej pokarzę.
- Jesteś pewna- przyciskam do jej pośladków mojego duże, twardego kutasa, bo jej bliskość i kłótnia, postawiła go na baczność.
-Och- wyrwa się jej i już wiem, że ją mam.
Powarkuję cicho i trącam nosem jej kark, bo chęć zatopienia się w niej, prawie pożera mnie od środka.- Sprawię ci przyjemność i przestaniesz mi się sprzeciwiać.
-Zobaczymy- mówi, a raczej jęczy, bo moje palce trącają jej sutek i wiem, że wygrałem.
CZYTASZ
Miłość w pełni księżyca
WerewolfLosy syna Arin i Tiera z pierwszej części - "Przynależność". On pragnie swojej mate i ciągle jej szuka, bo wie, że gdzieś tam jest ta jedyna i w każdą pierwszą letnią pełnię księżyca, coś ciągnie jego wilka do lasu i nie wie dlaczego. Ona jest pewn...