Tali
Budzi się w środku nocy, a raczej budzi mnie światło księżyc, padające przez niezasłonięte okno wprost na moją twarz. Otwieram oczy i widzę Nata... przełykam ślinę i... O w mordę, leże naga na przy Nathanielu, a moje cycki przyciskam do jego nagiej klaty.
Kurwa, pięknie.
Śpiący Nate leży teraz przodem do mnie i to niebezpiecznie blisko mojej twarzy, a jego ciepły oddech owiewa mój policzek. Jest taki przystojny i najprawdopodobniej tylko mój, co jednocześnie mnie cieszy i przeraża.
Bezszelestnie wysuwam się z jego objęć i z łóżka, ale postawiony pierwszy krok powoduje u mnie dosyć dużo dyskomfort dolnych częściach ciała.
~ A czego ty się spodziewałaś, skoro wypieprzył ci aż trzy razy- moja wilczyc kpi sobie ze mnie.
~Daruj sobie. Wystarczy mi, że boli- warczę na nią.
~ Ale nie mów, że nie było ci przyjemnie.
~ A tobie może nie, co?- Docinam jej, a ona tylko prycha.
Ruszam nago przez pokój i przy samym wejściu na podłodze widzę jego podkoszulek, która po chwili ląduje na mnie. Cicho przemykam się przez dom i wychodzę na dwór, pooddychać ciepłym, nocnym powietrzem.
Przechadzam się po ogrodzie, zatapiając swoje bose stopy w miękkiej trawie, co powoduje odprężenie.
Cała wcześniejsza złość na Nathaniela za to, że mnie oznaczył, gdzieś wyparowała. A raczej spowodowało to moje pożądanie, jakie czuję kiedy tylko mnie dotyka. Jeżeli teraz tak jest, to aż się boję jak to będzie później, kiedy jutro w pełnie księżyca sparujemy się.
Jeszcze mój własny ojciec wspomniał coś o wnukach, a chłopak przyklepał jego pomysł. Jak się dowie, że nic z tego, to na pewno wpadnie w szał.
A może powinnam mu powiedzieć, że się zabezpieczam? - Mamroczę pod nosem.
~ Myślisz, że się nie dowie?- Znowu odzywa się ta irytująca kupa futra.
~ Kiedyś na pewno, ale na razie nie.
~Jak kurwa nie?
~ A tak do cholery, to moja decyzja.
~Jesteś idiotką- warczy na mnie.
~Sama jesteś, nie chcę jeszcze dzieci- syczę do niej.
~To zechciej kretynko- no stały repertuar wyzywania mnie, jak się jej stawiam.
~ Idź spać i odpieprz się ode mnie- tym kończę naszą rozmowę.
Niech sobie będzie zły, gówno mnie to obchodzi. Nie pozwolę się zniewolić, ja też mam coś do powiedzenia. Jeżeli mam mieć tyle dzieci co moja przyszła teściowa, to chyba oszaleję. Ni chuja, nie ma mowy.
Idę z powrotem do domu, ale nie jest mi danego do niego wejść, bo drzwi otwierają się na oścież i widzę w nich wkurwionego Nata. Cofam się automatycznie, bo nie wiem o co jest taki zły.
-Gdzie ty do cholery łazisz po nocy?-Warczy na mnie.
-Nic ci do tego- mówię przez zaciśnięte zęby.
-Właśnie wiele mi do tego, jesteś moja- powarkuje.
-Jeszcze nie, więc póki co daruj sobie.
-Jesteś moja i nic tego nie zmieni, uparta kobieto- kieruje się w moją stronę z przebiegłym uśmieszkiem.
Niedoczekanie.
Próbuję wyminąć jego potężne ciało, ale zostaje pociągnięta i przewieszona szybkim ruchem przez jego plecy.
-Puść mnie do cholery!- Okładam jego plecy dłońmi.
-Nie wierzgaj kochanie, bo zarobisz klapsa w ten cudny, nagi tyłeczek.
Kurwa, zapomniałam założyć majtek i teraz ma idealny widok. Ja pierdolę.
- Nawet nie próbuj- warczę i tym razem szczypię go w plecy, na co syczy z bólu.
-Przegięłaś maleńka - mówiąc to, wymierza mi siarczyste klepniecie w pośladek.- Jeżeli jeszcze raz to zrobisz, to zarobisz kolejnego klapsa kochanie, więc nie radzę, bo będzie bardziej boleć.
Pośladek boli jak jasna cholera, więc już zachowuję się grzecznie, ale tylko na razie. Jeszcze mu pokaże kto tu rządzi.
CZYTASZ
Miłość w pełni księżyca
LobisomemLosy syna Arin i Tiera z pierwszej części - "Przynależność". On pragnie swojej mate i ciągle jej szuka, bo wie, że gdzieś tam jest ta jedyna i w każdą pierwszą letnią pełnię księżyca, coś ciągnie jego wilka do lasu i nie wie dlaczego. Ona jest pewn...