Info pod spodem.
Tali
Przeciągam się leniwie w łóżku i czuję się cudownie. Noc było wspaniała, a ja jestem lekko obolała od tak intensywnego seks. Spoglądam na moją lewa dłoń i uśmiecham się na widok obrączki i pierścionka.
Jestem Panią Woods. Tali Woods.
- Zamawiała Pani śniadanie do łóżka?- Podnoszę głowę i widzę Nate z tacą wypełnioną po brzegi jedzeniem. Uśmiecha się do mnie promiennie i jak tutaj go nie kochać.
- Jestem strasznie głodna- odpowiadam zgodnie z prawdą.- Co tam masz?
- Same pyszności kochanie- sadowi się koło mnie na łóżku i stawia tacę na pościeli.- Przyda nam się trochę energii, bo mam zamiar trzymać cie dzisiaj cały dzień w łóżku- nachyla się i kradnie mi całusa.
- Brzmi kusząco- biorę łyk soku.- Pyszny.
Posiłek mija nam przyjemnie, Nate karmi mnie jedzeniem i muszę przyznać, że podoba mi się takie śniadanie w łóżku. Ukochany poszedł wynieść wszystko i już wiem, co będziemy robić, jednak najpierw muszę skorzystać z łazienki. Kiedy moje stopy stykają się z podłogą i wstaję, dzieje się znowu to co wczoraj. Wpadam go łazienki i dopiero co zjedzone śniadanie ląduje na dnie muszli.
Co jest?
Z trudem podnoszę się i człapie do umywalki, jednak robi mi się momentalnie ciemno przed oczami i czuje tylko pulsujący ból w ramieniu.
Nathaniel
Moja kochanie zjadło wszystko co do ostatniego okruszka, więc postanowiłem odnieść wszystko i dać jej prezent ślubny. Mam nadzieję, że jej się spodoba.
Wchodzę do sypialni z niewielkim pudełeczkiem, ale nie zastaje Tali w łóżku. Do moich uszu dociera hałas rozbijanego czegoś w łazience i rzucam się w tamtą stronę. Wpadam do środka i widzę moją maleńką leżącą bezwładnie na kaflach oraz odłamki szkła. Ten widok ściska mnie od środka niczym obręcz. Ze strachem płynącym w moich żyłach, podnoszę żonę i niosę do łóżka, gdzie układam ją delikatnie na nim. Pierwsze co robię, to dzwonie po Vina informując go co się stało. Ku mojej uldze, będzie za pięć minut, bo akurat jest u mojego taty na cotygodniowym spotkaniu.
W czasie kiedy czekam na niego, zżera mnie strach o moją partnerkę, bo jej nigdy nie zdarzyło się zemdleć.
- Co się stało?- Słyszę ciche pytanie mojej żony.
- Kochanie, zemdlałaś. Wystraszyłaś mnie- biorę ją w swoje ramiona i przytulam.- Jak się czujesz?
- Trochę kręci mi się w głowie, ale tak wszystko chyba dobrze.
- I tak wezwałem lekarza. Vin za chwilę tutaj będzie. Ale teraz musisz się okryć- podaję jej swoją koszule i zapinam ją szczelnie aż po samą szyję
- Zaborczy dupek- burczy.
- Tak i to się nigdy nie zmieni, skarbie- muskam jej wargi swoim. I jak na zawołanie słyszę pukanie, ale nawet nie zdążę odpowiedzieć, bo dochodzi mnie głos mamy i jej kuzyna.
Jak ja ją kocham. Zawsze troszczy się o wszystkich.
Cicho pukają w drzwi sypialni informując nas, że już są.
- Co się stało Tali?- Rodzicielka od razu przechodzi do sedna.
- Zemdlała w łazience- mama z Vinem wymieniają między sobą spojrzenie, jakby wiedzieli coś o czym ja nie mam pojęcia.
- Musze zbadać Tali i Nate możesz ją posadzić obie na kolanach, bo wiem, że inaczej nic z tego.
- A żebyś wiedział- odpowiadam i jestem mu wdzięczny, że wie jacy zmienni są zaborczy, bo sa jest taki w stosunku do Liny.
Vin stara się jak najmniej dotykać Tali, ale i tak mimowolnie z mojego gardła wychodzi ciche warczę. Nic nie mogę poradzić na to, że mój wilk wścieka się jak jakiś facet dotyka naszej partnerki i nieważne, że to lekarz stada.
- Fizycznie z tobą wszystko dobrze, ale z tego co wiem, to wczoraj też o mało nie zemdlałaś- na jego słowa marszczę brwi, bo nic o tym nie wiem. - Poza tym wymiotowałaś wczoraj.
- Dzisiaj też- odpowiada niepewnie moja maleńka.
- Zaraz. Jak to wczoraj? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?- Pytam już trochę zły.
- Bo nie był czego mówić, po prostu nerwy przed ślubem- wzrusza ramionami.
- Skup się Tali. Czy masz jakieś inne dolegliwości, objawy?
- Powiększyły się jej piersi- odpowiadam za nią, a jej łokieć ląduje w moich żebrach.- No co? Przecież to prawda, poza tym te twoje humorki ostatnio.
- Nie mam humorków- oburza się.
- Masz kochanie- przygryzam jej płatek ucha.
- Wystarczy- Vin ucina naszą sprzeczkę.- Kiedy ostatnio miałaś okres?- Na jego pytanie moja ukochana cała się spina.
- W sumie powinnam już mieć, tzn. muszę policzyć- widzę, że coś kalkuluje.- Tydzień temu powinnam dostać, ale przez to całe zamieszanie ze ślubem nie zwróciłam na to uwagi.
- Wygląda na to, że jest pani w ciąży Pani Woods- mruga do niej.
- Jak to w ciąży?- Pytam zszokowany.- Ona bierze pigułki.- Oświadczam za nią, bo Tali słowem się nie odzywa, tylko wyrwa się z mojego uścisku i biegnie do łazienki. Mama uspokaja mnie mówiąc, że pójdzie do niej.
- Vin, jak to jest możliwe? Przecież... Jezu jak to się stało?- Chodzę po pokoju.
- Nie cieszysz się?
- Jestem w cholerę zaskoczony, ale to najcudowniejsza wiadomość, tylko nie wiem jak Tali. Ona nie chciała mieć jeszcze dzieci- wzdycham, bo martwię się o moją kruszynkę.
- Lina umówi was do ginekologa jeszcze dzisiaj i będzie wszystko wiadomo- kiwam głową, że się zgadzam.
Po kilku minutach zostaję sam z żoną, która wygląda na wymęczoną i przybitą. Przytulam ją do siebie i głaskam ją po plecach.
- Wszystko będzie dobrze maleńka, damy sobie radę- pocieszam ją.
- Wiem i kocham was- słyszę jej czuły głos.
- Nas?
- Tak, ciebie i fasolkę- kładzie moją dłoń na swoim brzuszku.
******************************
Miał być epilog, ale jest kolejny rozdział. Kijowo wyszłoby, jakbym zrobiła rozdział czasowo różny o kilka lat. Dlatego moi drodzy, następny to już epilog. A tym czasem cieszcie się ;)
![](https://img.wattpad.com/cover/78753147-288-k829908.jpg)
CZYTASZ
Miłość w pełni księżyca
WerewolfLosy syna Arin i Tiera z pierwszej części - "Przynależność". On pragnie swojej mate i ciągle jej szuka, bo wie, że gdzieś tam jest ta jedyna i w każdą pierwszą letnią pełnię księżyca, coś ciągnie jego wilka do lasu i nie wie dlaczego. Ona jest pewn...