Chapter 9

224 16 10
                                    

Proszę o to kolejny rozdział ze Złym czasem dla Lindy.

Licznika narazie nie wprowadzam xd

Enjoy!

~~----~~

Wszyscy w pokoju niedługo zrozumieli, że Sansa absolutnie nic nie ruszyło.

"O czym chciałam powiedzieć." Zaczęła Linda. "To jest to, że ona-"

"Ono." Wtrącił się Sans.

Linda była wściekła. "Ona nie może być ono!" (zaczyna się <-<)

"Słuchaj Lindo, nie powinnaś iść dalej ze spotkaniem? To wygląda dość bezsensownie jak kłócisz się ze mną o coś, co cię nie dotyczy."

Linda zrobiła dźwięk tch (chyba wiecie o co chodzi :/) "A co nie powinno mnie dotyczyć?"

"Moje życie rodzinne." Powiedział Sans, zamykając oczy. "Więc byłbym szczęśliwy, jeśli poszłabyś dalej ze spotkaniem." Otworzył jedno oko połowicznie. "No chyba, że oczywiście chcesz nadal kłócić się. Ja mogę to robić cały dzień."

Linda westchnęła w irytacji. "Dobrze. Kontynuujmy spotkanie." Rozprostowała kartki na stole. "Zajmijmy się tematem corocznej Świątecznej wyprzedaży wypieków!" Uśmiechnęła się. "Wszyscy muszą przynieść upieczone dobra na wyprzedaż. Zyski z niej przeznaczymy na super specjalnie sekretną propozycję, którą ogłosimy później." Cicho pisknęła z ekscytacji. "Każda osoba będzie miała własne stanowisko, żeby sprzedawać. Wyprzedaż będzie w środę, więc dobrze przygotujcie swoje wypieki." Spojrzała zgryźliwie na Sansa. "I nie potrzeba ciebie, abyś uczestniczył w tym wydarzeniu."

"Dlaczego?" Spytał Sans.

"Cóż... To jest przecież twoje pierwsze spotkanie." Uśmiech Lindy przypominał trochę wężowy. "Nie dawałam ci odpowiedniego uprzedzenia więc-"

"Czemu Linda," Przeszkodził szkielet Lindzie, co ją jeszcze bardziej wkurzyło. "chcesz mnie wykluczyć z tego tylko dlatego, że jestem potworem racja?"

"C-Co?"

"Cóż, od kiedy jesteś ekstremalnie rasistowska co do mojego gatunku od samego rodzaju spotkania, tylko chciałem sobie to wyjaśnić." Powiedział Sans z zadowoleniem na twarzy.

Zmarszczenie brwi Lindy pogłębiło się. "Nie, to nie jest dlatego, że jesteś potworem. To jest dlatego, że jesteś nowy w Pta i nie chcę, żebyś... em... obciążał się."

"Więc, jestem pewny, że nie masz problemu jeśli będę uczestniczył." Rzekł szkielet.

"Nie! Nie możesz-"

"Nie? Nie masz problemu? W porządku, dobrze." Włożył ręce do kieszeni. Inni patrzyli na niego w niedowierzaniu. "Dzięki za zaproszenie mnie na wyprzedaż wypieków, więc."

Linda powoli, ale pewnie zamieniała się w pomidora. Naprawdę wyglądała jakby była gotowa do wybuchu. Kolejny raz zachichotałem/am. Nigdy nie widziałem/am mojej mamy tak sfrustrowaną, że nie idzie jej po swojej myśli. Znowu, wszyscy spojrzeli się na mnie. Linda wgapiała się we mnie swoim śmiercionośnym spojrzeniem tak bardzo, że zacząłem/ęłam bać się o swoje życie. Podejrzewałem/am, że nakrzyczy na mnie w furii, tracąc jej fajność przed innymi.

Ale zrobiła coś w ogóle sprzecznego z jej naturą. Westchnęła i złapała się za twarz (a tak dokładnie za nos xd). "Wiecie co, przenieśmy spotkanie na jutro. Muszę... przemyśleć kilka propozycji."

Patrzyłem/am w szoku. Linda nigdy nie odwołała spotkania. Nawet jak śnieg się stopy wysokości, ciągle szliśmy mozolnie do tego głupiego pokoju spotkań. Linda prawdopodobnie chce być bardziej przygotowana, żeby wytrzymać z Sansem. Pomyślałem/am.

Frisk x Reader: You Don't Hate me? | Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz