Sala sądowa aż kipiała od oczekiwania.
Pani Gambini zadawała potem jeszcze kilka pytań i powoli, lecz z pewnością kilku przysięgłych zaczęło z powrotem mnie wspierać. Jednakże, nadal było kilku, którzy patrzyli się na mnie nieprzyjemnie.
I wtedy nadeszło czekanie, czekanie i jeszcze więcej czekania, gdy przysięgli poszli w stronę małego pomieszczenia, żeby debatować o tym, czy Linda naprawdę jest niewinna. Mijały godziny, lecz nadal to obgadywali. Nie mogliśmy usłyszeć ich konwersacji, ale z każdą przemijającą godziną coraz bardziej przekonywałem/am się, że Linda zostanie wypuszczona wolno. Wmawiałem/am sobie, że będzie mogła mnie torturować i krzywdzić mnie przez całe moje życie dopóki nie będę miał/a osiemnaście lat, albo dopóki nie umrę, zależy co przyjdzie szybciej.
Kiedy przysięgli wyszli przez małe, brązowe drzwi, cała sala sądowa wyciszyła się. Można było usłyszeć dźwięk upadającej szpilki, tak było cicho. Kiedy wszyscy przysięgli zasiedli na swoich miejscach, sędzia odchrząknął.
"Co zadecydowali przysięgli?" Spytał Sędzia Eunomia.
Niska kobieta z jasnoróżową szminką na ustach wstała z papierem w dłoni. Jej cichy, lecz silny głos odezwał się do sędziego.
"My, przysięgli, uznajemy oskarżoną za..."
Zamknąłem/ęłam oczy, moje serce biło jak młotem.
Proszę, proszę! Moje myśli wykrzykiwały.
"...Winną."
----
Ławka jest nieco cieplejsza dzisiaj. Pomyślałem/am, kiedy usiadłem/am na moim ulubionym miejscu. Zwykle mnie tu mroziło.
Byłem/am blisko Jeziora Cosset, siedząc na tej starej starej, metalowej ławce z ciepłym napojem w ręce. Mimo iż zima zaczęła wreszcie stawać się wiosną, to nadal było zimno na zewnątrz. W połowie roztopiony śnieg leżał rozproszony dookoła wzgórza i kierował się w stronę już rozmarzniętego jeziora. Przez chłód w powietrzu, woda nie nadawała się do pływania w niej. Mogłem/am wciąż jednak zobaczyć Ojca i jego Syna łowiących ryby na molu prowadzącym do jeziora. Patrzyłem/am na ciepłą parę, która ulatniała się z mojego termosu jak z dym, zanim powoli wziąłem/ęłam łyk.
Minął już prawie miesiąc od Rozprawy.
Rozprawy przez duże R. To było tak wielkie wydarzenie, że nie mógłbym/mogłabym inaczej nazywać tego w mojej głowie. Po tym, jak werdykt został wypowiedziany, rozpętało się piekło. Pan Mormus wykrzykiwał wulgaryzmy, Linda piszczała, Toriel i Sans płakali, a Pani Gambini uśmiechała się triumfalnie. Sędzia próbował (co mu się nie udawało) uspokoić sąd i w końcu ewentualnie chaos zakończył się, kiedy Linda została zakuta w kajdanki i wyprowadzona z pomieszczenia. W tym momencie czułem/am się wniebowzięty/a, jakby nic nie mogło mnie zranić.
Lecz od tego dnia, nie widziałem/am Frisk. Moja rodzina została zalana reporterami, legalnymi dokumentami i kartonowymi pudłami, więc nie miałem/am w ogóle czasu, żeby się spotkać z nią/nim.
Usłyszałem/am skrzypienie topniejącego śniegu za mną i szybko obejrzałem/am się za siebie spanikowany.
O wilku mowa. Pomyślałem/am i uśmiechnąłem/ęłam się. Frisk tam stał/a. Był/a ubrany/a w czarną spódnicę sięgającą do kolan, na której były róże a po nią miał/a czarne leginsy, aby uchronić się od zimna. Nosił/a też na sobie czarny top wraz z bordowym swetrem na nim.
"Hej." Rzekłem/am dosyć słabo.
Frisk uśmiechnął/ęła się. "Cześć." Odrzekł/a łagodnie, mimo iż jej/jego głos brzmiał trochę szorstko.
CZYTASZ
Frisk x Reader: You Don't Hate me? | Tłumaczenie PL
Fiksi Penggemar|ENG| You met Frisk one fateful snowy day and now you found yourself slowly falling in love. There is one problem. You are Linda's kid. (Yes, Linda from the PTA) How could two polar opposites end up falling in love? Also this isn't perverted or an...