Chapter 25

182 18 21
                                    

Złapała mnie okropna nuda, więc żeby jakoś skorzystać z tego czasu to tutaj macie kolejny rozdział :3

Enjoy!

~~----~~

Budzenie się było dziwne.

Czułem/am się, jakbym się z czegoś wynurzał/a. Jednym momencie leżałem/am a w drugim siedziałem/am i zastanawiałem/am się gdzie do cholery jestem.

Wziąłem/ęłam kilka ciężkich oddechów i mrugałem/am, żeby wyostrzyć moją wizję. Byłem/am w pokoju, gdzie maszyneria otaczała mnie oraz całe otoczenie zanurzone było w bieli lamp fluorescencyjnych.

To było zanim usłyszałem/am  bip...bip...bip... na kardiomonitorze i zrozumiałem/am, że jestem w szpitalu.

Ale najdziwniejsze było to, że siedziałem na krześle obok łóżka zamiast w nim leżeć. Jednakże moje oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyłem/am kto leży w nim.

Co do diabła? Pomyślałem/am.

To osobą, byłem/am ja.

Moje własne, nieprzytomne ciało wypoczywało w szpitalnym łożu, oddychając przez rurki, które były wepchnięte do mojego nosa. W żyły miałem/am wbite igły. Jedynie moje wystylizowane włosy opadały bezwładnie na ramiona, które były spowite w typowe szpitalne wdzianko. Moje (t/k/o) oczy były zamknięte a ręce bez życia leżały po obu moich bokach.

O boże, czy ja nie żyję? Jestem duchem teraz? Pomyślałem/am panikując. Ale pikanie maszyny przeniosło mnie z powrotem do rzeczywistości.

Nie... Z pewnością żyję, ale co do cholery się dzieje?! Wstałem/am z krzesła. Czy to jest jedno z tych doświadczeń poza ciałem (lub inaczej eksterioryzacji albo OOB)?

Spojrzałem/am w dół na siebie. Byłem/am ubrany/a w ten sam strój co na konkursie talentów oraz moje włosy były wyszykowane, jak ostatniej nocy. To jest takie dziwne... 

Nagle usłyszałem/am, jak drzwi się otwierają. Uniosłem/am wzrok ponad moje śpiące ciało. Był to normalny, sterylny szpitalny pokój, z telewizorem ustawionym w prawym górnym rogu pomieszczenia. Stały stołki obok mojego łóżka oraz drugie takie same obok niego. Drzwi były po drugiej stronie łoża. Przez nie weszła ruda pielęgniarka do środka. Podeszła do maszyn stojących obok łóżka i zaczęła coś majstrować przy nich.

"Hej!" Krzyknąłem/ęłam. Pielęgniarka nawet nie zerknęła na mnie.

Lekko się zirytowałem/am. "Um, przepraszam? " Żadnej odpowiedzi.

Pomachałem/am ręką przed nią. Nawet nie wzdrygnęła się.

Więc zdecydowałem/am strzelić jej z liścia prosto w szczękę.

Tylko żeby zobaczyć, jak moja ręka przenika przez jej twarz.

Moje oczy rozszerzyły się i odskoczyłem/am do tyłu przerażony/a. O mój boże... Nie rozumiałem/am co się do cholery działo. Ale z jakiegoś powodu, byłem/am bezcielesny/a. Nikt nie mógł mnie ani zobaczyć, ani usłyszeć. 

Byłem/am zupełnie sam/a.

Kolejna kobieta weszła do środka, pewnie pani doktor. Miała jasne, kręcone oraz krótkie włosy oraz nosiła kwadratowe okulary. Podeszła do Pielęgniarki. Jej obcasy obijały się o podłoże. 

"Wszystko działa sprawnie?" Spytała. Przeczytałem/am jej identyfikator 'Dr. Barry' 

"Tak..." Odpowiedziała z wahaniem kobieta. "Dlaczego się pytasz? Myślisz, że ja nie umiem wykonać swojej pracy?" Zażartowała z uśmiechem na twarzy.

Frisk x Reader: You Don't Hate me? | Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz