Chapter 26

180 16 24
                                    

To jest jeden z krótszych rozdziałów, ale i tak jest dla was ;w; Proszu ^^

Enjoy!

~~----~~

Jeśli nie byłby/łabym w śpiączce, to już z pewnością zabiłbym/łabym się. 

Po tygodniu w szpitalnym pokoju z nikim do porozmawiania czułem/am, że umieranie było moją jedyną ucieczką. 

Nie miałem/am żadnych gości, tylko mój tata pojawiał się od czasu do czasu. Siedziałby teraz pewnie przy moim łóżku i po prostu rozmawiał do mnie. Mówiłby o jakiś mało ważnych rzeczach, lecz dla mnie robiło to dużą różnicę w tym miejscu.

Nie widziałem/am Lindy, od kiedy wyszła ostatnio z tego nijakiego pomieszczenia.

Wyglądało na to, że wszystko w moim życiu się rozpada.

Mogłem/am tylko patrzeć, jak wszystko mija i ugrzązłem/ęłam w tym cholernym szpitalnym pokoju.

Próbowałem/am wychodzić stąd, lecz to nie przynosiło korzyści. Mogłem/am wyjrzeć na korytarz, ale kiedy tylko brałem/am kolejny krok naprzód, to nagle znowu pojawiałem/am się obok mojego ciała. Strasznie mnie to wkurzało.

Dlaczego nie mogę opuścić tego miejsca?! Chcę zobaczyć Frisk! Chcę zobaczyć Kaitlyn! I Sansa i Toriel i... nawet kurna (i/n)! Tylko pozwólcie mi wyjść! Krzyczałem/am bezustannie.

Ale nikt mnie nie słyszał.

Dni mijały w tej nudnej placówce. Zacząłem/ęłam tracić nadzieję, kiedy usłyszałem/am Tatę wchodzącego do szpitala pewnego pamiętnego ranka. Ale tym razem, nie był sam.

"Przepraszam za wszystko, co moja żona zrobiła. Nie wiedziałem, że nie powiedziała wam o tym."

"Nie ma problemu. Jestem po prostu szczęśliwa, że pozwolił nam pan zobaczyć (t/i)." Prawie dostałem/am ataku serca. To był głos Toriel! Wszędzie mogłem/am go rozpoznać! 

"Jesteście pewni, że chcecie pozwolić Frisk na to patrzeć? (T/i) nie wygląda za dobrze oraz jest przecież w śpiączce."

"Nie, ja muszę zobaczyć (t/i)." Prawie zacząłem/ęłam płakać, kiedy usłyszałem/am znajomy, lekko ochrypły głos Frisk. "Muszę."

Brzmiał/a na zasmuconego/ną oraz przede wszystkim, na zmartwionego/ną. Wzdrygnąłem/ęłam się mocno, kiedy drzwi mojego szpitalnego pokoju wreszcie się otworzyły.

Frisk wszedł/weszła do środka jako pierwszy/a. Był/a ubrany/a jak zwykle w swój znajomy, niebiesko-różowy sweter. Miał/a też na sobie czarne rajstopy, które wychodziły z brązowych butów. Natychmiastowo podbiegł/a do mojego nieprzytomnego ciała. Patrzył/a na spojrzeniem nie do odczytania w jej/jego oczach oraz położył/a ręce na szpitalnym łóżku.

Toriel wstąpiła do pokoju po niej/nim a Tata zaraz za nią. Z wahaniem spojrzała na moją stałą formę i położyła rękę na ustach w zgrozie. Troska i smutek był dobrze widoczny na całym jej ciele, przez co poczułem/am się bardziej winny/a niż wcześniej.

Sans pojawił się ostatni i tylko jak mnie zobaczył, jego oczy zapłonęły (dosłownie) w furii. "Zabiję ją."

"Sans..." Toriel chciała coś powiedzieć, ale szkielet jej przerwał.

"Nie! Zrobię to! Przepełniła czarę goryczy!" Potrząsnął głową i odwrócił się i już nie mógł patrzeć na mnie. "Nie pomyślałbym, że mogłaby zajść aż tak daleko..."

Będąc szczerym/rą wyglądałem/am okropnie. Moje włosy były roztrzepane i tłuste od nie mycia od kilku dni. Wyglądałem/am na chudszego/szą niż wcześniej byłem/am, gdyż karmiono mnie solną ciapą przez ostatni tydzień. Oraz stłuczenia na twarzy sprawiały, że wyglądałem/am na bliższego/szą śmierci niż tak naprawdę byłem/am.

Mój Tata westchnął. "Linda twierdzi, że był to wypadek. Jechała do domu, kiedy 'podobno' została rozkojarzona przez niego/nią wystarczająco, żeby spowodować wypadek."

Sans prychnął. "Ta, racja. Na pewno w ogóle nie kłamie!"

Tata kiwnął głową. "Oto mi chodzi." Usiadł na jednym z krzeseł. "Ale nikt nie może w pełni udowodnić, że jest w błędzie oprócz (t/i). Nie ma żadnej drogi, żeby dowiedzieć się prawdy-"

"Dopóki (t/i) się nie obudzi." Frisk dokończył/a, uciszając cały pokój. Sięgnął/ęła i dotknął/ęła mojej ręki, patrząc na moje powieki w głębokiej koncentracji. 

Powoli w pokoju panowały rozmowy pomiędzy moim Tatą, a rodzicami Frisk, którzy pytali się o to, jakie obrażenia otrzymałem/am i jak długo będę w śpiączce.

Ale nie skupiałem/am się na tym bardzo. Tysiąc razy już słyszałem, co się stało.

Moja cała uwaga skupiała się na Frisk. Łzy zbierały się w kącikach jej/jego oczu, ale żadna nie spłynęła po jej/jego twarzy. Przyciągnął/ęła moją rękę do jej/jego twarzy, by dać mały całus na niej.

Moje serce prawie pękło. Tak bardzo chciałem/am ją/go dotknąć, żeby wszystkich uszczęśliwić. Ale nic nie mogłem/am zrobić, kiedy łzy wypływały z oczu Frisk i opadały swobodnie na kafelkowaną podłogę.

"Przepraszam cię, że nie było mnie tam, żeby ciebie ocalić od niej." Wyszeptał/a załamany/a zbyt łagodnie, żeby ktokolwiek to usłyszał poza mną. 

Pozwoliłem/am mojej ręce dotknąć ramienia Frisk zapominając na chwilę, że nie może mnie zobaczyć. "Ja...Ja też przepraszam..." Łzy szybko spływały mi po twarzy. 

Nigdy nie czułem/am takiego smutku w całym moim krótkim życiu. Tak bardzo chciałem/am wrócić do mojego ciała, żeby poprawić nastrój każdemu. 

Ale nie mogłem/am wymyślić jak.

Próbowałem/am wszystkiego. Siadałem/am na moim ciele, stałem/am na nim, cholera, nawet zatykałem/am mój własny nos, żeby się obudzić. Ale to w ogóle nie działało.

Czułem/am się, że jestem bardziej beznadziejny/a i bezużyteczny/a niż kiedykolwiek wcześniej.

Nagle, Frisk odwrócił/a się, wyglądając na trochę zdziwionego/ną. Patrzyłem/am na nią/niego w szoku, kiedy badał/a powietrze. 

Toriel spojrzała na Frisk. "Co się stało, Frisk?"

Zmarszczył/a nos "Nie wiem..." Jej/jego wzrok skierował się z powrotem na moje ciało. "Po prostu poczułem/am duży... smutek znikąd. Jakbym... mógł/mogła poczuć, że dusza (T/i) płacze z bólu."

Każdy zwrócił wzrok na Frisk, z niepokojem na ich twarzach. 

Poczułem/am nagły przypływ nadziei. Jeżeli Frisk może poczuć moje emocje... Pomyślałem/am. Wtedy może zbliżam się do bycia realnym/ną!

Później Toriel, Sans i Frisk opuścili szpitalny pokój z wahaniem, z wymówką, że muszą zrobić pracę w domu. Ale tak naprawdę bardziej wyszli, żeby zostawić mojego Tatę samego ze mną, by mógł wyżalać się.

Proszę wróćcie... Modliłem/am się, kiedy zamknęli drzwi, mając nadzieję, że stanie się cud.

~~----~~

Trochę smutny rozdział, ale cóż innego można się spodziewać >.>

Zbliżają się dużymi krokami wakacje, więc zwiększy się częstotliwość rozdziałów mam nadzieję ^^

Do następnego!

BOI

P.S. Dziękuję Tłumaczeniowej Inkwizycji (TeaJiness) Za pokazanie mi błędów. Chyba piłem, jak pisałem xD

Frisk x Reader: You Don't Hate me? | Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz