-Świetnie się składa? Co to znaczy?- zapytałam gdy zaczął odchodzić.
Chłopak mimo zadanego pytania nie odwrócił się i nie zaszczycił mnie odpowiedzią. Znałam go zaledwie parę minut, a już zirytował mnie swoim tajemniczym zachowaniem. Pod wpływem emocji szybkimi krokami podeszłam, kładąc rękę na jego ramieniu.
-Co to znaczy?! - krzyknęłam mu w twarz.
W jego ciemnych oczach pojawiły się iskierki złości. Jak widać nie byłam jedyną osobą, która miała problem z utrzymaniem spokoju. Spojrzał na przytrzymującą go dłoń i jednym ruchem zrzucił ją z siebie.
-To, że idziesz z nami - odpowiedział w końcu. Już miał ruszać dalej gdy nagle coś sobie przypomniał i powrócił do poprzedniej pozycji. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj, - wycedził przez zaciśnięte zęby, mierząc mnie wzrokiem - a teraz się ubieraj.
Agresywne zachowanie Ashtona trochę mnie przeraziło, więc postanowiłam nie mówić mu o moich zamiarach umycia włosów. Ale na pewno nie zamierzałam z tego rezygnować. Mała rzeczka mogła być jedyną okazją do tego żeby chociaż w małym stopniu poprawić mój komfort.
Idąc po ubrania zauważyłam opierającego się o drzewo Leo. Stwierdziłam, że to właśnie jego najlepiej spytać o czas jaki mogę przeznaczyć na umycie się. Chłopak wydawał się być naprawdę przyjazny. W dodatku przypomina mi mojego dawnego przyjaciela. Kiedyś byliśmy nierozłączni, jednak jak wszystko uległo to zmianie, kiedy na świecie zaczęły dziać się te dziwne rzeczy.
Powoli zaczęłam podchodzić do blondyna.
-Leo? - zawołałam go gdy nadal nie zwracał na mnie uwagi.
-Oh, wybacz. Zamyśliłem się. - Z jego ust wyrwał się krótki śmiech. - Coś się stało?
-Nie, wszystko w porządku. Chciałam tylko zapytać, czy to nie problem żebym jeszcze umyła włosy. Wiesz jestem już dość długo w trasie, a jeszcze nie miałam ku temu okazji.
-No jasne! Nie musiałaś nawet pytać.
Uśmiechnęłam się i odeszłam w stronę wody. Czułam, że zaczynam coraz bardziej lubić tego chłopaka.
Kucnęłam przy wodzie i zanurzyłam w niej moje krótkie włosy.
-Hej Cass! - Do moich uszu dobiegło wołanie blondyna. - Liz ma mydło. Pożycz od niej. Będzie ci o wiele łatwiej.
Rudowłosa usłyszała jego słowa i posłała mu wściekłe spojrzenie. Już miałam jej powiedzieć, że skoro nie chce, to nie musi mi go dawać, ale dziewczyna otworzyła plecak i wyciągnęła z niego białą kostkę. Rzuciła ją w moją stronę, a ja zaskoczona powiedziałam jedynie ciche "dzięki".
Mycie włosów z mydłem faktycznie poszło dużo łatwiej. Już po dziesięciu minutach były czyste i mogłam spokojnie się ubrać. Dzięki wysokiej temperaturze moja bluzka zdążyła wyschnąć. Kiedy wreszcie byłam gotowa podeszłam do grupki, która już na mnie czekała.
-To co idziemy? -zapytałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie jakbym powiedziała coś bardzo głupiego, a ja nie miałam pojęcia o co im chodzi. Gdy zauważyli moje zaskoczenie wymienili spojrzenia.
-To będzie ciężka droga - ponuro zaśmiał się Ashton i oparł o drzewo.
-Z nią będzie tylko gorzej - mruknęła, jak zwykle wkurzona Liz i podobnie jak chłopak przybrała wygodną pozycję.
-Nie martw się nimi. -Leo położył rękę na moim ramieniu, starając się dodać mi otuchy.
Następnie usiadł obok Junsu i zaczął z nim rozmowę, zostawiając mnie samą i totalnie zdezorientowaną.
_________________________
Sporo minęło od ostatniego rozdziału, ale brakowało mi natchnienia.
Serdecznie zapraszam do głosowania i komentowania. :)
CZYTASZ
KIM JESTEM?
Science FictionŚwiat się zmienił. Nic już nie będzie takie jak dawniej. "Moim jedynym marzeniem jest budzić się każdego ranka z pewnością, że wiem kim jestem." Cassie codziennie toczy walkę o swoją pamięć. Jednak prawdziwe wyzwanie pojawia się, gdy za wszelką...