Obudził mnie pulsujący ból w skroniach. Gdy próbowałam otworzyć spuchnięte oczy, oślepił mnie blask zachodzącego słońca. Nagle zaczęłam odtwarzać w myślach minione zdarzenia. Fala wspomnień sprawiła, że po raz kolejny po policzkach popłynęły mi łzy. NOEL ZAGINĄŁ. Zdanie to, niczym echo, brzmiało w mojej głowie.
-Ehkm..-Usłyszałam ciche chrząknięcie i spojrzałam na sąsiednie łóżko.
Siedział na nim wysoki brunet i wnikliwie się we mnie wpatrywał. Nie sądziłam, że ktoś będzie chciał ze mną zostać i wspierać mnie w trudnych chwilach. Nie oczekiwałam tego, ale mimowolnie się uśmiechnęłam. Już miałam mu podziękować, kiedy nagle się odezwał.
-Masz na sobie moją bluzę-rzekł znudzonym głosem i wskazał na ubranie.
Słowa chłopaka podziałały na mnie jak zimny prysznic. Posłałam mu zabójcze spojrzenie i zezłoszczona zdjęłam jego własność, zostając przy tym w samej bieliźnie. Współlokator zmierzył mnie wzrokiem, a kąciki jego ust powędrowały do góry, co dodatkowo wyprowadziło mnie z równowagi.
-To wszystko?-zapytałam będąc na skraju wytrzymałości.
-Hmmm, myślę, że tak-odpowiedział i skierował się do wyjścia, nie darząc mnie choćby słowem pożegnania.
Wreszcie mogłam spokojnie przemyśleć sprawę. Czas leciał, a ja jak najszybciej musiałam pomóc bratu. Wspomnienie o nim, sprawiało mi niemal fizyczny ból, jednak moje uczucia nie były w tym momencie najważniejsze. Nie wiedziałam gdzie dokładnie znajduje się Noel, ale nie zamierzałam go opuścić. Obiecałam mu, że zawsze będziemy razem i zamierzałam dotrzymać danego słowa.
Dawno temu usłyszałam, że ci którzy znikają są zabierani do siedziby rządu. Wiedziałam gdzie się znajduję. Położona była wiele kilometrów od ośrodka, ale dla mojego brata mogłabym przejść nawet pół świata, nie mając pewności czy rzeczywiście się tam znajduje. Było to moją jedyną nadzieją, więc postanowiłam, że wyruszę po niego jeszcze tej nocy, gdy wszyscy będą już spali. Na początku jednak musiałam się jakoś do tego przygotować.
Po zniknięciu Hanny, nie poszliśmy od razu do domu dziecka, więc chcąc nie chcąc musieliśmy sobie jakoś radzić. Nie jestem z tego dumna, ale z powodu braku pieniędzy, niejednokrotnie musiałam kraść. Dzięki temu nabyłam umiejętności przydatnych do tego by przygotować się do podróży. Musiałam zebrać długoterminowe jedzenie i drobiazgi które pomogą mi przetrwać.
Wieczorem, gdy opiekunowie sprawdzili czy wszyscy znajdują się w swoich pokojach, wymknęłam się pod pretekstem pójścia do łazienki. Skierowałam się jednak w przeciwnym kierunku, czyli do magazynu. Nie było tam za dużo zapasów, ale zawsze mogłam znaleźć coś przydatnego. Gdy nacisnęłam ciężką, żelazną klamkę, okazało się, że drzwi były zamknięte. Nie był to dla mnie większy problem. Wyciągnęłam z kieszeni scyzoryk i zaczęłam grzebać w zamku, co chwilę odwracając się i sprawdzając, czy nikt mnie nie widzi. Po minucie mogłam spokojnie wejść do środka.
Było tam ciemno i ciasno, ale gdy tylko moje oczy się przyzwyczaiły się do panującego mroku zaczęłam poszukiwania. Po chwili rozglądania się i grzebania po różnych pudłach, znalazłam trzy paczki sucharków, sześć konserw i kilka butelek wody. Wiedziałam, że to zapasy dla dzieci mieszkających tutaj, ale gdy pomyślałam o bracie moje poczucie winy zniknęło tak szybko jak się pojawiło. W jednym z kartonów leżały jeszcze: latarka, baterie, mały nożyk i co ciekawe zielona farba. Gdy zobaczyłam ostatnią rzecz zaśmiałam się cicho pod nosem i spakowałam wszystko do przygotowanego wcześniej worka.
Ostrożnie otworzyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Na szczęście nikogo na nim nie zauważyłam. Wyszłam więc i zaczęłam kierować się do pokoju, gdy usłyszałam kroki. Spanikowana jak najszybciej wślizgnęłam się do najbliższego pokoju. Miałam szczęście, że nikogo tam nie było. Gdybym została złapana, musiałabym pożegnać się z moimi planami. Nasłuchiwałam więc, do momentu gdy odgłos butów uderzających o posadzkę całkowicie znikł. Mogłam wreszcie odetchnąć z ulgą. Wymknęłam się i dużymi krokami doszłam do sypialni. Gdy weszłam do środka, wszyscy już spali, więc spokojnie mogłam przepakować swoje zdobycze do niewielkiego plecaka.
Gotowa do wyjścia skierowałam się do okna. Było to jedyne możliwe wyjście, gdyż w ramach zabezpieczeń drzwi były zamykane na noc. Przekręciłam klamkę i lekko uchyliłam okno, które wydało z siebie ciche skrzypnięcie. Odwróciłam się sprawdzając czy nikogo nie obudził ten nieprzyjemny dźwięk. Nagle coś przykuło moją uwagę. Na podłodze leżała bordowa bluza bruneta. Ta sama, którą nosiłam rano i którą w tak nieprzyjemny sposób mi odebrano. Podeszłam do miejsca gdzie zostałam pozostawiona przez chłopaka i chwyciłam ją do ręki. Obejrzałam szybko ubranie i naciągnęłam na swoją bluzkę.
-Wyglądam w niej zdecydowanie lepiej-szepnęłam na odchodne i wróciłam pod okno.
Wreszcie byłam gotowa do podróży, która miała uratować życie mojego brata.
_______________________________________________
Część troszkę nudna, ale w następnym rozdziale się rozkręci. Cassie wreszcie wyruszy w podróż! Dziękuję wszystkim za czytanie. <3
CZYTASZ
KIM JESTEM?
Ficção CientíficaŚwiat się zmienił. Nic już nie będzie takie jak dawniej. "Moim jedynym marzeniem jest budzić się każdego ranka z pewnością, że wiem kim jestem." Cassie codziennie toczy walkę o swoją pamięć. Jednak prawdziwe wyzwanie pojawia się, gdy za wszelką...