Gdy zapadł zmrok Ashton wreszcie zaczął się podnosić, a zaraz za nim reszta ekipy. Choć czułam zmęczenie poszłam w ich ślady i wspierając się o szorstki pień drzewa stanęłam na równe nogi.
-Idziemy-oznajmił sucho chłopak i od razu ruszył przed siebie.
Nie rozumiałam dlaczego idziemy nocą. Sama podróżowałam za dnia. Nie wydawało mi się aby cokolwiek stanowiło dla nas zagrożenie, przez które mielibyśmy się ukrywać. Jednak z ich postępowania wywnioskowałam, że to właśnie robimy. Chciałam zapytać o to Leo, ale zauważyłam, że rozmawia z czarnowłosym. Szybko zrezygnowałam, więc z tego planu i popatrzyłam na innych. Z Liz nie miałam ochoty rozmawiać, ponieważ dziewczyna zdawała się nie lubić mnie od początku naszej krótkotrwałej znajomości. Nie rozumiałam dlaczego skoro nie zrobiłam jej nic złego, a stwierdzenie, że nie lubi mnie przez mój charakter po prostu nie miało sensu, skoro nie miałyśmy szansy dobrze się poznać.
Zerknęłam na idącego przede mną Koreańczyka. Z tego co zauważyłam Junsu jest bardzo spokojny i małomówny, ale mimo wszystko wygląda na przyjaznego. Nie mając nic do stracenia przyspieszyłam kroku i zrównałam się z chłopakiem.
-Hej-przywitałam się, starając się by mój głos brzmiał miło.
-Cześć.-Wyglądał na zdziwionego tym, że się do niego odezwałam.
-Mam pytanie.-Zaczęłam. Ten nic nie odpowiedział, więc kontynuowałam.-Dlaczego idziemy nocą?
-Nie znam się na tym za dobrze, ale rząd ma swoich strażników. Patrolują okolice i wyłapują takich jak my.
Jego słowa bardzo mnie zdziwiły. Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Miałam dużo szczęścia, że wcześniej mnie nie złapali. Okazało się, że moja podróż nie była aż taką porażką.
-Robią to od niedawna-opowiadał dalej.-Zaczęło się to dopiero gdy pojawili się buntownicy. Z początku to właśnie ich mieli łapać, ale teraz wygląda to tak, że ich ofiarą staje się każdy, kto koło nich przejdzie. Nie wiem o nich za dużo. Najlepiej poinformowany jest Ashton. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej, to powinnaś z nim pogadać.
-Myślę, że to mi wystarczy-odpowiedziałam. Wolałam być niedoinformowana, niż prosić o coś rozchwianego emocjonalnie Ashtona i narażać się na kolejną konfrontację z chłopakiem.
Podziękowałam Junsu za informacje i znowu odeszłam na tyły, pogrążając się w myślach. Zastanawiałam się, jak bardzo niebezpieczni są strażnicy i czy gdybym spotkała ich sam na sam dała bym radę jakoś im uciec. Stwierdziłam, że muszą być dużym niebezpieczeństwem, skoro grupa woli nie ryzykować i chodzić pod osłoną nocy.
Nagle podszedł do mnie blondyn. Jak zwykle na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.
-Jak ci się idzie?-zapytał.
-W porządku.
Byłam mu bardzo wdzięczna, że chce ze mną rozmawiać. Chyba jako jedyny z tego towarzystwa rozumiał, że podróż z obcymi ludźmi nie jest dla mnie powodem do radości.
-Tak właściwie to po co idziecie do stolicy?-zainteresowałam się.
-Mamy swoje interesy-odpowiedział wymijająco. Zauważyłam, że Leo zestresował się tym pytaniem, więc mimo ciekawości postanowiłam nie drążyć tego tematu. Dowiem się tego innym razem.
Po chwili chłopak gwałtownie zatrzymał się i schylił. Gdy znów był wyprostowany, trzymał w ręce kilka jasnych kwiatków. Stanął za mną i zaskakując mnie, włożył je w moje włosy.
-Ładnie tak wyglądasz-skomentował, na co głośno się zaśmiałam.
Wyciągnęłam jednego z kwiatków i włożyłam go chłopakowi za ucho. Odsunęłam się na krok i przyjrzałam się Leo.
-Ty też, koleżanko-powiedziałam, przez co oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem.
CZYTASZ
KIM JESTEM?
Science-FictionŚwiat się zmienił. Nic już nie będzie takie jak dawniej. "Moim jedynym marzeniem jest budzić się każdego ranka z pewnością, że wiem kim jestem." Cassie codziennie toczy walkę o swoją pamięć. Jednak prawdziwe wyzwanie pojawia się, gdy za wszelką...