Po kilku dniach, do mojej mamy zadzwoniła pani z fundacji "Mam Marzenie". (Ta fundacja spełnia marzenia ciężko chorych dzieci.) Bardzo się cieszyłam kiedy to usłyszałam. Od wielu lat marzyłam tylko o jednym - o piesku. Zawsze kochałam psy i chciałam mieć takiego kochanego, kudłatego przyjaciela w domu. Pani z fundacji zadzwoniła, żeby dowiedzieć się co ma być moim 'lodołamaczem' (pierwszym prezentem). Ja oczywiście chciałam książkę. Ostatnio bardzo chciałam przeczytać "Girl Online", więc właśnie o tą książkę poprosiłam.
Kiedy już panie z fundacji dotarły na moją salę, Nataszka była trochę zakłopotana i po pewnym czasie wyszła. Wercia była już w domu.
Zaczęłyśmy rozmawiać. Mama podawała informacje, a ja moje marzenia. Oczywiście pierwszym i jedynym (oprócz bycia zdrową) było posiadanie pieska.
Miałam jeszcze podać 3 zapasowe marzenia na wypadek gdyby nie mogli spełnić pierwszego. Długo myślałam nad tymi marzeniami. Miałam wymyślić z kim chciałabym się spotkać, gdzie pojechać i kim zostać. Chciałałam się spotkać z Jurkiem Owsiakiem, a innych marzeń nie potrafiłam wymyślić. Atmosfera stała się inna niż na początku, bo panie z fundacji powiedziały, że mogą nie spełnić marzenia o małym, kudłatym przyjacielu, więc opowiedziałam im o trzecim, trochę dziecinniejszym marzeniu:
chciałabym być milionerem.
Panie i mama zaczęły się śmiać - w końcu wszyscy są uśmiechnięci. Cel osiągnięty.
Porozmawiałyśmy jeszcze o 'milionerze' , a potem przeszłam do czwartego marzenia...
chciałam jechać do Czarnobyla. Ostatnio zaczęłam się interesować tym miejscem i chciałam je odwiedzić. Tylko, że to znowu wywołało śmiech, a zresztą to miejsce jest bardzo radioaktywne.
Więc piesek jest chyba najmożliwszym do spełnienia marzeniem. Dostanę go już w październiku :D
CZYTASZ
Gdy Stawką Jest Życie
Non-FictionRak... Przerażająca diagnoza... Większości ludzi kojarzy się ze śmiercią. Ale nie mnie! Wyścigi na wózkach inwalidzkich, zabawa w doktora, wspaniali przyjaciele, a wśród nich ja - Wiki. Oto książka o moich przeżyciach na onkologii. #1 w literatura...