Następne chemie dostawałam przez broviaka. Było to o wiele lepsze od dostawania przez wenflon. Nie bolało i było bezpieczniejsze. Moja mama musiała nauczyć się zmieniania opatrunku i przepłukiwania Czeska i muszę przyznać, że dobrze jej to wychodziło. Trzeba było zmieniać opatrunek co 2 dni, a przepłukiwanie musiało być codziennie, żeby nie zrobił się skrzep w broviaku. Musiałam też bardzo na niego uważać, bo mogłabym go wyrwać. Trochę było tych obowiązków, ale lepszy Czesiek niż wenflon wkłuwany za siódmym razem...

CZYTASZ
Gdy Stawką Jest Życie
No FicciónRak... Przerażająca diagnoza... Większości ludzi kojarzy się ze śmiercią. Ale nie mnie! Wyścigi na wózkach inwalidzkich, zabawa w doktora, wspaniali przyjaciele, a wśród nich ja - Wiki. Oto książka o moich przeżyciach na onkologii. #1 w literatura...