Podczas leczenia poznałam wiele fajnych kolegów i koleżanek. Począwszy od trzyletnich dzieci do osiemnastoletnich od niedawna dorosłych. Dzieci swój stres wyładowują zupełnie inaczej niż nastolatki. Znam np. 3 latki, które po chemii i sterydach ścigają się po korytarzach lub jeżdżą na małych wózkach inwalidzkich. Gdy się z nimi bawiłam zarówno ja jak i oni zapominaliśmy o naszych walkach. To właśnie takie dzieci wyciągały mnie z dołków. Wołały mnie i po chwili zapominaliśmy o kłopotach. Potrafiłam nawet wytrzymać zabawę w zastrzyki kiedy dziewczynka przyciskała do mojej ręki strzykawkę, żeby tylko zobaczyć ten śliczny uśmiech, który dzieci z onkologii tak rzadko noszą na twarzy.
My nastolatki reagujemy zupełnie inaczej. Myślimy. O czym? ... O tym czy umrzemy, o tym co będzie potem, o tym, że inni mogą chodzić w miejsca publiczne, a my mamy za słabą odporność na to. O tym co nas, "dzieci onkologiczne", boli psychicznie i fizycznie. Od tego odrywają nas nasi rodzice i 'ziomki' z oddziału. Tworzymy razem taką jakby rodzinę. Przeżywamy wszystko razem. Cieszymy się razem. Żyjemy razem.
CZYTASZ
Gdy Stawką Jest Życie
Literatura FaktuRak... Przerażająca diagnoza... Większości ludzi kojarzy się ze śmiercią. Ale nie mnie! Wyścigi na wózkach inwalidzkich, zabawa w doktora, wspaniali przyjaciele, a wśród nich ja - Wiki. Oto książka o moich przeżyciach na onkologii. #1 w literatura...