Ten dzień nie był najlepszy. Po powrocie z radioterapii, mimo podania leku, miałam straszne mdłości, poza tym od rozpoczęcia tego cyklu naświetlań byłam na diecie lekkostrawnej, bez glutenu, bez laktozy i wrzodową (nie wiem po co wrzodowa, i tak jej nie przestrzegałam, bo zagłodziłabym się na śmierć).
Zresztą i tak jadłam tylko wafle ryżowe, trochę poskubałam warzyw z obiadu i piłam wodę.W ten właśnie dzień, zdarzyło się coś gorszego...
Arti przyjechał na chemię. Lekarze mówili, że może ona uczulić. Ale oczywiście mieli to głęboko gdzieś, bo przecież MOŻE nie znaczy MUSI.
Artur bał się podawanej chemii, więc zaczął płakać przy, jej, podłączaniu do broviaka. Po pewnym czasie przestał. Jednak parę minut później chłopiec znowu płakał. Nikt nie wiedział dlaczego. Artur był cały czerwony i opuchnięty, zaczął się dusić. Jego mama pobiegła po pielęgniarkę, która odłączyła chemię. Nie mogłam mu pomóc. Byłam sparaliżowana strachem. Zachowałam się jak tchórz. Nawet do niego nie podeszłam.
Dlaczego?
Na widok jego cierpienia, ja też cierpię, bo on na to nie zasłużył. Ten kochany chłopiec na to nie zasłużył!Pielęgniarka przyniosła droższą chemię, która nie uczula, ALE MA PRAWIE TAKI SAM SKŁAD JAK TAMTA.
CZYTASZ
Gdy Stawką Jest Życie
No FicciónRak... Przerażająca diagnoza... Większości ludzi kojarzy się ze śmiercią. Ale nie mnie! Wyścigi na wózkach inwalidzkich, zabawa w doktora, wspaniali przyjaciele, a wśród nich ja - Wiki. Oto książka o moich przeżyciach na onkologii. #1 w literatura...