"Co tu robisz?" – spytałem, mimo że doskonale wiedziałem, po co przyszła. Byłem pewien, że chce mnie złamać, tak jak Jane. Nostalgia już dawno zostawiła mnie w spokoju, jednak nadal lubiłem wracać wspomnieniami do miejsc i sytuacji, które razem przeżyliśmy. Nie byłem bezuczuciowy. Wolałem jednak nie ryzykować już nigdy więcej.
"Nie cieszysz się, że przyszłam?" – spytała, a jej wyraz twarzy malowało zaskoczenie. Parsknąłem śmiechem, zdziwiony jej zuchwałością.
"Masz tupet, wiesz?" – zaszydziłem, wychodząc z pomieszczenia. Ona była okropna. W tamtym momencie dziwiłem się, że została moją przyjaciółką. Byłem chyba zbyt zaślepiony świadomością poznania nowej osoby, by przyjrzeć jej się bliżej.
Wszedłem do swojej sypialni, trzaskając drzwiami. Byłem zdenerwowany, miałem nadzieję, że powie mi, dlaczego zniknęła. Dex wolała jednak pytać o coś, co nie powinno mieć w ogóle miejsca.
Zakochałem się w niej. Była moim szczęściem; była moją nadzieją; była moim kwiatem; była moją przewodniczą po tym zepsutym świecie. Była. Teraz, kiedy zostawiła mnie sam na sam z samotnością, wróciła tylko po to, by sprawdzić, czy aby za nią tęskniłem. Oczywiście, że tak. Moje serce tak. Rozum wyrzucił ją z pamięci. Nie chciałem niszczyć sobie życia do reszty. Nie chciałem kochać.
Poczułem napieranie po drugiej stronie drzwi. Odsunąłem się, przez ułamek sekundy wahając się, czy nie zamknąć ich na klucz. Było to jednak o ułamek sekundy za dużo. Różowowłosa weszła do pokoju i złapała mnie za ramiona, bym nie uciekł.
"Czego jeszcze chcesz? Pośmiać się ze mnie? Powyzywać?" – pokazałem nerwowymi ruchami rąk. Czułem, że w oczach zbierały mi się łzy. Dziewczyna popatrzyła na mnie chwilę, zbliżyła się i pocałowała mnie delikatnie. Wzdrygnąłem się, a miliardy myśli przepłynęły mi przez głowę, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Odsunąłem ją od siebie, kiedy pojąłem, co tak naprawdę się stało i wybiegłem z sypialni, później wychodząc też z mieszkania.
Potrzebowałem czasu. Prawda była taka, że to ja pierwszy zrobiłem ten krok, a ona się zgodziła. Tak jakby...
Sam nie wiedziałem, czy byłem gotowy na tak ogromne zmiany w moim życiu. Nie lubiłem ich. Wolałem tkwić w tym samym świecie, bo kiedy dokonywałem czegoś nowego, ktoś to niszczył. Odbierał mi moją ciężką pracę.
Jane była tym kimś. Przez dosyć krótki czas byliśmy dosyć blisko. Wszystko jednak zaczęło się walić, kiedy uznała, że moja niepełnosprawność to przeszkoda. Szybko odsunęła się ode mnie, skazując moją miłość na porażkę. Od tamtej pory nigdy nie kochałem szczerze. Zwyczajnie się bałem.
Nie było niespodzianką, że Dex pobiegła za mną. Zdruzgotana i zawiedziona, lecz próbowała mnie złapać. Kiedy jej się to udało, pociągnęła mnie za rękę tak, że omal wystawiłaby mi ramię. Z sykiem odwróciłem się w jej stronę.
"Przepraszam, Michael" – pokazała z niewesołym wyrazem twarzy. Jej oczy były przepełnione goryczą i czymś, czego nie potrafiłem wtedy określić. Mur, który budowałem, by odgrodzić się od dziewczyny, runął wraz z przyspieszonym biciem mojego serca. Była moim oczkiem w głowie, nie potrafiłem dłużej patrzeć na jej zasmuconą twarz.
"Zachowałem się okropnie" – odparłem i przytuliłem dziewczynę do siebie. Była niższa ode mnie, lecz na tyle wysoka, bym mógł oprzeć podbródek na jej miękkich, różowych włosach. Wtuliła się we mnie na tyle mocno, że po chwili zacząłem odczuwać skutki bezdechu. Zacząłem łapczywie nabierać powietrza, a wtedy Dex odsunęła się ode mnie i zaśmiała, zasłaniając usta dłonią. Prędko doszedłem do siebie, przybliżając się do niej ponownie.
"Dex, mogę zadać ci pewne pytanie?" – zacząłem, czując przypływ gorąca, który zaczął obezwładniać moje ciało i umysł, przez co wszystko robiłem niepewnie, powoli.
"Jasne, Mike" – odpowiedziała, odgarniając włosy z czoła. Przełknąłem ślinę, czując powiększającą się w moim gardle gulę.
"Dex... Zostaniesz moją dziewczyną?" – spytałem, a na moich policzkach wylał się obfity rumieniec. Twarz różowowłosej również przybrała kolor czerwieni.
"Mike, ja... T-tak" – pokazała, choć trzęsły jej się ręce. Pocieszyła mnie tym i dodała odwagi. Przytłaczała mnie myśl o tym, że inni faceci potrafią bez wahania mówić takie rzeczy i nawet się nie zająknąć. Ja byłem inny...
"Jeśli pozwolisz..." – przysunąłem się do niej, położyłem dłoń na jej zaczerwienionym policzku i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek, który po jakimś czasie przemienił się w pewniejszy i bardziej namiętny. Nie miałem pojęcia, ile mógł trwać, lecz dla nas był on jak słodka wieczność.
~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~
Dobry!
Nareszcie nowy rozdział!
Przepraszam, że nie było go tak długo i jest do tego taki krótki, ale jest szkoła i moja wena odleciała gdzieś hen, daleko ;-;
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i powiecie, co sądzicie o tej części.
Pozdrawiam i powodzenia w szkole (jeśli nie skończyliście jeszcze edukacji)!
Miku xxP.S. Przepraszam za ewentualne błędy. Wyeliminuję je już niedługo. Mam dużo czasu, gdy siedzę w autobusie xd
Może zmienię też troszkę treść, ale nie wpłynie to na dalsze wydarzenia. Chyba...Edit: Wszystko poprawione! Chciałabym przeprosić wszytkich czytelników, którzy liczyli na Muke'a. Przykro mi, ale z ciężkim serduszkiem muszę uświadomić was, że Muke'a nie będzie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. W ramach rekompensaty mogę napisać dla was coś w rodzaju niespodzianki, żeby nie wyjść na kompletną idiotkę, czy coś. Miłego dnia, kochani xx
CZYTASZ
Deaf mgc
Fanfiction~Gdzie Michael jest nieszczęśliwie zakochany w muzyce.~ Michael to chłopak, który niedawno wszedł w dorosłość. Jednak jego niepełnosprawność nie pozwoliła mu się nią cieszyć. Wciąż czuje się, jakby był nastolatkiem, o którego troszczą się rodzice. N...