1.6

335 46 62
                                    

Luke stał przed blokiem, kiedy powolnym krokiem wracałem od strony parku. Był oparty o ścianę i z lekkim uśmiechem na ustach przyglądał się mojej osobie. Przeszły mnie nieprzyjemne ciarki na myśl o tym, że blondyn mnie śledzi, lecz szybko odrzuciłem tę myśl. On zwyczajnie troszczył się o mnie.

"Widzę, że się pogodziliście" – zaczął rozmowę, kiedy zbliżyłem się do niego i stanąłem kilka metrów od jego osoby. – "Może to uczcimy? Będę miał okazję przedstawić ci moją dziewczynę" – kontynuował, lecz ja skupiłem się tylko na dwóch ostatnich słowach, które pokazał. Nie wiedziałem, czy tylko sobie żartował, czy przez całe te miesiące ukrywał przede mną fakt o tym, iż jest w związku.

"Dziewczynę?" – spytałem, mrugając prędko. Luke przytaknął, a jego uśmiech mimowolnie się poszerzył.

"Nie będę ci o niej opowiadał. Poznasz ją, gdy się spotkacie" – owiał całą tę sprawę tajemnicą i radośnie wszedł do budynku, wskakując do windy. Stałem chwilę na zewnątrz, zastanawiając się, co jeszcze przede mną ukrywa. Przez moment nawet zwiątpiłem, czy nadal mogę mu ufać. Odrzuciłem jednak te nieprzyjemne myśli i postanowiłem podążyć za przyjacielem.

***

"Mike, zaraz się spóźnimy!" – pokazał zdenerwowany chłopak, a ja machnąłem na niego ręką, zajmując się zapinaniem koszuli. Dzień "randki" przyszedł tak szybko, jak został zaplanowany, a ja bałem się całego zdarzenia tak bardzo, że moje ręce nie były w stanie zapiąć głupiego ubrania. Do tego okropnie się spociłem, nie wygladałem więc jakoś szczególnie. Włosy przykleiły mi się do czoła, lecz nie miałem ani chwili, by chociaż je poprawić.

Blondyn podszedł do mnie i odsunął moje ręce, po czym starannie zapiął guziki mojej koszuli. Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.

"Nie denerwuj się, to nic strasznego" – próbował mnie uspokoić, ja jednak wiedziałem swoje. Mimo to, kiwnąłem głową, ocierając pot z czoła wierzchnią częścią dłoni.

Dziesięć minut później siedzieliśmy już w samochodzie, jadąc pod dom Dex. Luke na tyle zatajał tożsamość swojej kochanki, że nie chciał nawet zabrać jej spod domu, tłumacząc, że mieszka bardzo blisko restauracji, w której mieliśmy się spotkać. Nie było to dla mnie komfortowe, ale przystałem na takie rozwiązanie, nie wtrącając się w sprawy przyjaciela.

Różowowłosa wsiadła do pojazdu i od razu zauważyłem, że ma świetny humor. Odwróciłem się do niej i dokładnie jej się przyjrzałem. Była śliczna - włosy luźno opadały jej na ramiona i idealnie pasowały do jej kolorowej sukienki z rozkloszowanym dołem. Do tego ubioru założyła zwykłe trampki, trochę brudne, które może i psuły cały efekt, ale taki właśnie był styl Dex. Nie lubiła sukienek, rzadko więc je zakładała, natomiast buty na podwyższeniu absolutnie do niej nie pasowały. Podobał mi się jej styl, był jej własny. Dziewczyna nie podążała za modą i zakładała to, w czym czuła się wygodnie.

Różowowłosa pomachała mi i wykrzywiła usta w uśmiech. Zakładam, że krępował ją mój wzrok, bo już po chwili zaczęła robić się czerwona.

"Pięknie wyglądasz" – skomplementowałem ją, na co popatrzyła na swoją sukienkę, a następnie znów na mnie.

"Dzięki, ale ja tak nie uważam. Nie lubię takich ubrań" – pokazała, a jej twarz wyrażała niezadowolenie. Chwyciłem ją za prawą rękę i potarłem jej nadgarstek kciukiem.

"Dasz radę" – odparłem, kiedy uwolniłem jej dłoń. Dziewczyna przytaknęła, po czym wlepiła wzrok w ekran swojego telefonu, bez którego nigdzie się nie ruszała.

Dotarcie do lokalu zajęło nam kilka minut, nie licząc oczywiście szukania miejsca parkingowego dosyć blisko restauracji. Okazało się, że połowa miasta również postanowiła zjeść dzisiaj kolację właśnie tu.

Deaf mgcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz