1.9

2.6K 193 3
                                        

Otworzyłam oczy. Dalej znajdowałam się w namiocie Bellamyego. Leżałam na jego posłaniu. Odruchowo podniosłam się do pozycji siedzącej. Przez chwilę miałam zawroty głowy. Gdy dotarło do mnie, co się wydarzyło...

- Blake! - Krzyknęłam ile sił w glosie.

Wyskoczyłam z namiotu jak poparzona. Zdenerwowana rozejrzałam się po obozie. Dostrzegłam Clarke i Finna, jak rozmawiali ze sobą przy kapsule. Czym prędzej podbiegłam do nich.

- Wszystko w porządku? - Zapytał Finn.

- Nie! Bellamy opuścił obóz, potrzebuję waszej pomocy. - Ledwo potrafiłam złapać oddech.

- Niby w czym? - Odezwała się zdezorientowana Clarke.

Byłam wściekła na Bellamyego, ale nie chciałam wyjawiać im jego tajemnicy.

- Zarządził, że rano sprawdzimy, co stało się z tą kapsułą, która spadła z nieba, ale wymknął się z obozu... nie sądzicie, że to podejrzane?

Clarke zmrużyła oczy. Zauważyłam, że od samego początku ona i Blake, jakoś specjalnie za sobą nie przepadali.

- Kazał tu wszystkim zostać... Cokolwiek jest w tej kapsule, on tego chce! Musimy tam dotrzeć przed nim. - Podsumowała blondynka.

- Od jak dawna go nie ma? - Zwrócił się do mnie Finn.

- Nie mam pojęcia.

Clarke szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Ja i Finn próbowaliśmy dotrzymać jej kroku.

- Powinnam domyślić się wcześniej... chodzi mu o radio. - Dziewczyna wykrzyczała w naszą stronę.

- Od samego początku, zależy mu na tym, by Arka nie mogła się z nami skontaktować. - Dodała po chwili.

Poczułam ogromne ukłucie w żołądku.

- Nawaliłam. - Wyszeptałam.

Clarke spojrzała na mnie pytająco. Przez chwilę wahałam się, czy, aby nie powiedzieć im prawdy. W końcu jednak postanowiłam milczeć.

- Co masz na myśli? - Spytał Finn.

- No nie wiem... mogłam wcześniej zauważyć, że coś jest z nim nie tak.

- Nie obwiniaj się. Nie masz o co. - Odparł chłopak.


Robiło się już jasno. Zauważyłam, że między Clarke, a Finnem coś jest. Co chwilę spoglądali na siebie zalotnie, a Clarke dosłownie promieniała, kiedy chłopak się do niej odzywał. Ja natomiast wlekłam się za nimi z tyłu. Uważnie rozglądałam się dookoła. Nie wiem, czy szukałam Bellamyego, czy może... Johna. Korzystając z tego, że moi towarzysze byli zainteresowani wyłącznie sobą, mogłam w spokoju przeanalizować to, co powiedział mi Blake. Czy powinnam go w ogóle oceniać? Nikt z nas nie jest święty. Czasami sama pragnęłam śmierci Jahy... Jednak nie wiem, czy byłabym zdolna do czegoś takiego...
W końcu dotarliśmy do rozbitej kapsuły. Upewniliśmy się, czy w pobliżu jest bezpiecznie. W końcu zignorowałam polecenia Clarke i postanowiłam otworzyć kapsułę. Szybko dostrzegłam, że ktoś jest w niej uwięziony. Delikatnie musnęłam palcami kombinezon, który miał na sobie pilot kapsuły. Ktokolwiek to był... jeszcze żył. Ostrożnie zdjęłam z pilota hełm.

- O mój Boże! - Moim oczom ukazała się dziewczyna. Z jej czoła sączyła się krew.

- Ciebie też miło widzieć. - Westchnęła dziewczyna, trzymając się z głowę.

- Udało mi się? - Zapytała po chwili.

Uśmiechnęłam się do niej i pokiwałam twierdząco głową. Pomogłam jej wyjść z kapsuły. Dziewczyna była w lekkim szoku. Ostrożnie postawiła stopy na ziemi. Z trudem utrzymywała równowagę. Pomogłam jej nieco oddalić się od kapsuły.

IT'S TIME ( Anulowano)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz