Otworzyłam oczy. Dalej znajdowałam się w namiocie Bellamyego. Leżałam na jego posłaniu. Odruchowo podniosłam się do pozycji siedzącej. Przez chwilę miałam zawroty głowy. Gdy dotarło do mnie, co się wydarzyło...
- Blake! - Krzyknęłam ile sił w glosie.
Wyskoczyłam z namiotu jak poparzona. Zdenerwowana rozejrzałam się po obozie. Dostrzegłam Clarke i Finna, jak rozmawiali ze sobą przy kapsule. Czym prędzej podbiegłam do nich.
- Wszystko w porządku? - Zapytał Finn.
- Nie! Bellamy opuścił obóz, potrzebuję waszej pomocy. - Ledwo potrafiłam złapać oddech.
- Niby w czym? - Odezwała się zdezorientowana Clarke.
Byłam wściekła na Bellamyego, ale nie chciałam wyjawiać im jego tajemnicy.
- Zarządził, że rano sprawdzimy, co stało się z tą kapsułą, która spadła z nieba, ale wymknął się z obozu... nie sądzicie, że to podejrzane?
Clarke zmrużyła oczy. Zauważyłam, że od samego początku ona i Blake, jakoś specjalnie za sobą nie przepadali.
- Kazał tu wszystkim zostać... Cokolwiek jest w tej kapsule, on tego chce! Musimy tam dotrzeć przed nim. - Podsumowała blondynka.
- Od jak dawna go nie ma? - Zwrócił się do mnie Finn.
- Nie mam pojęcia.
Clarke szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Ja i Finn próbowaliśmy dotrzymać jej kroku.
- Powinnam domyślić się wcześniej... chodzi mu o radio. - Dziewczyna wykrzyczała w naszą stronę.
- Od samego początku, zależy mu na tym, by Arka nie mogła się z nami skontaktować. - Dodała po chwili.
Poczułam ogromne ukłucie w żołądku.
- Nawaliłam. - Wyszeptałam.
Clarke spojrzała na mnie pytająco. Przez chwilę wahałam się, czy, aby nie powiedzieć im prawdy. W końcu jednak postanowiłam milczeć.
- Co masz na myśli? - Spytał Finn.
- No nie wiem... mogłam wcześniej zauważyć, że coś jest z nim nie tak.
- Nie obwiniaj się. Nie masz o co. - Odparł chłopak.
Robiło się już jasno. Zauważyłam, że między Clarke, a Finnem coś jest. Co chwilę spoglądali na siebie zalotnie, a Clarke dosłownie promieniała, kiedy chłopak się do niej odzywał. Ja natomiast wlekłam się za nimi z tyłu. Uważnie rozglądałam się dookoła. Nie wiem, czy szukałam Bellamyego, czy może... Johna. Korzystając z tego, że moi towarzysze byli zainteresowani wyłącznie sobą, mogłam w spokoju przeanalizować to, co powiedział mi Blake. Czy powinnam go w ogóle oceniać? Nikt z nas nie jest święty. Czasami sama pragnęłam śmierci Jahy... Jednak nie wiem, czy byłabym zdolna do czegoś takiego...
W końcu dotarliśmy do rozbitej kapsuły. Upewniliśmy się, czy w pobliżu jest bezpiecznie. W końcu zignorowałam polecenia Clarke i postanowiłam otworzyć kapsułę. Szybko dostrzegłam, że ktoś jest w niej uwięziony. Delikatnie musnęłam palcami kombinezon, który miał na sobie pilot kapsuły. Ktokolwiek to był... jeszcze żył. Ostrożnie zdjęłam z pilota hełm.- O mój Boże! - Moim oczom ukazała się dziewczyna. Z jej czoła sączyła się krew.
- Ciebie też miło widzieć. - Westchnęła dziewczyna, trzymając się z głowę.
- Udało mi się? - Zapytała po chwili.
Uśmiechnęłam się do niej i pokiwałam twierdząco głową. Pomogłam jej wyjść z kapsuły. Dziewczyna była w lekkim szoku. Ostrożnie postawiła stopy na ziemi. Z trudem utrzymywała równowagę. Pomogłam jej nieco oddalić się od kapsuły.

CZYTASZ
IT'S TIME ( Anulowano)
FanfictionNadzieja zadźgana ostrzem prawdy Kłamstwo nazwane kiedyś miłością Odebrany sens istnienia Zabita wola życia Niespodziewany koniec, który stał się początkiem męki. Ja... Zawieszona w przestrzeni własnej wolności Zraniona przez naj...