Prolog

843 60 14
                                    



Jeśli ktoś z naszej szkoły stworzył listę ,,top 10 największych szmat'' to jestem święcie przekonany, że pierwsze miejsce zajęłaby Melody Nelson powszechnie znana jako Stalin w miniówce. Patrząc na jej pijany chód zastanawiałem się jak to możliwe, że to ona budzi respekt i ustala zasady. Wysunąłem się zza drzew i wolnym krokiem podążyłem za nią. Stopniowo odległość pomiędzy nami zmniejszała się, aż w końcu Nelson mogła zobaczyć mój cień. W tamtej chwili blondynka przyspieszyła kroku. Ja natomiast utrzymałem stałe tempo, ze stoickim spokojem patrząc na ciągle potykającą się dziewczynę. Jej dom był zaledwie 50m dalej, ale ja wiedziałem, że nikt tam na nią nie czeka. Kiedy Melody odwróciła się, by upewnić się czy wciąż ją śledzę wyciągnąłem nóż. Usłyszałem pisk. Nelson puściła się biegiem w kierunku domu, lecz upadła przy samych drzwiach. Byłem coraz bliżej podczas gdy ona mocowała się z kluczykiem. Łkała i krzyczała, jednak nikt nie mógł tego usłyszeć. Byliśmy na kompletnym odludziu. Zamek ustąpił w ostatniej chwili. Zabawa się rozkręcała... Wejrzałem przez okno. Nelson klęczała pod stołem z telefonem w ręku i wtedy uchwyciła moje spojrzenie. Pomachałem jej, lecz w odpowiedzi usłyszałem coraz donośniejszy płacz. Zacząłem pukać do drzwi.

-CZEGO CHCESZ?! BŁAGAM NIE KRZYWDŹ MNIE- jej głos był coraz bardziej odległy. Wziąłem jedną z doniczek stojących na parapecie i wybiłem nią okno. Ostrożnie wszedłem do domu. Melody nie było pod stołem. Podszedłem do stojącej na komodzie wieży i włączyłem utwór Mozarta. Nie dość, że nadawało to tej zbrodni klasy to jeszcze biedna Melody nie mogła usłyszeć moich kroków. Jej pokój był zamknięty, ale jedno kopnięcie starczyło by rozwalić zamek. Rzuciłem szybkie spojrzenie na pokój i od razu wiedziałem, że mogła schować się tylko pod łóżkiem lub w szafie. Ta druga opcja była bardziej prawdopodobna. Kiedy zbliżałem się do drzwiczek niemal czułem rytm jej łomoczącego serca. W tej chwili szafa gwałtownie otworzyła się godząc mnie w bok głowy. Słyszałem jak biegnie. Wstałem ignorując zawroty głowy i szybko zbiegłem po schodach. Muzyka była ogłuszająca do tego stopnia, że mocująca się przy zamku Melody nie usłyszała mnie. Zbliżając się do niej czułem się jak Billy Loomis czy Michael Myers. Wiedziałem, że to co ma za chwilę nastąpić nieodwracalnie odmieni moje życie. Nie byłem obłąkany. Miałem motyw, plan, idee. Chciałem zemsty i sprawiedliwości. Czułem się jak bóg śmierci dokonujący właściwej selekcji. Kiedy byłem tuż za Melody dziewczyna z przerażeniem odwróciła się i łkając zdjęła mi maskę. Jej źrenice rozszerzyły się, jednak wiedziała, że znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Jej wyższość i duma nagle wyparowały, a ja nareszcie miałem ją w garści.

-Dlaczego- wyczytałem z ruchu jej ust.

-Bo na to zasługujesz- odpowiedziałem gdy nóż przeciął powietrze i z krwawą satysfakcją wbił się w ciało ofiary.

***

Melody odzyskała przytomność zaledwie parę minut po dźgnięciu. Wciąż żyła i jeszcze nie zdawała sobie sprawy jakim szczęściem byłaby dla niej śmierć. Kiedy dziewczyna spojrzała na swoją krwawiącą ranę zaczęła piszczeć i wyrywać się, jednak taśma i sznur skutecznie uniemożliwiały jej jedno i drugie. Nelson zdezorientowana spojrzała na skierowane na nią kamery. Zaśmiałem się.

-Coś się stało Melody? Przecież lubisz być w centrum zainteresowania. Za chwilę zaczniemy show z tobą w roli głównej- po tych słowach wziąłem jej komórkę i włączyłem transmisję na żywo na facebooku. Poprawiłem maskę i ustawiłem się tak by obiektyw obejmował mnie jak najdokładniej.

-Witam serdecznie drodzy przyjaciele.Dzisiaj zobaczycie coś absolutnie NIEPOWTARZALNEGO, więc nie odchodźcie, bo możecie dużo ominąć. Za co kochamy Melody Nelson? Za urok, za inteligencję?- po tych słowach wybuchnąłem śmiechem prosto w twarz dziewczyny. -A może za pieniądze i urodę?  Może tak naprawdę nie kochamy jej w ogóle. Bocie się jej, tak jak ona teraz boi się mnie. Dam wam prezent jakiego zawsze oczekiwaliście. Będziecie świadkami jej OSTATECZNEGO upadku- po tych słowach skierowałem kamerę na Melody. Po raz kolejny podszedłem do wieży, ale tym razem odtworzyłem coś bardziej współczesnego. Muse- Supermacy. Nelson z przerażaniem w oczach patrzyła jak zbliżam się do niej z kamerą.

-Wymyśliłem wspaniałą zabawę!- powiedziałem pokazując jej pudełko pełne szpilek. -Na końcu każdej z nich umieściłem imię i nazwisko osób, które skrzywdziłaś. Niefortunnie uzbierało się ich całkiem sporo- po raz kolejny wybuchnąłem śmiechem. -Ale bez obaw dopilnuje abyś nigdy nie zapomniała ich nazwisk-wyjąłem pierwszą szpilkę i skierowałem ją przed kamerę, a następnie pokazałem ją Melody. Po całej prezentacji wbiłem ją w twarz dziewczyny na tyle głęboko, że zauważalna była jednie karteczka. Emily Johnnson, Sara Frost, Daniel Grey.... Twarz Nelson wyglądała już niemal jak tablica korkowa. Z ran ściekała krew, a ja dysponowałem coraz mniejszą przestrzenią. Nawet przez taśmę krzyki Melody drażniły moje uszy.

-Drzyj się ile chcesz. Przez mojego małego wirusa w transmisji twoi znajomi nie zadzwonią szybko po psy- warknąłem i wziąłem do ręki ostatnią kartkę z napisem ,,JA''. Popatrzyłem na zakrwawioną twarz dziewczyny i gwałtownie wbiłem jej szpilkę w oko. Z pełną satysfakcją ogarnąłem wzrokiem moje krwawe dzieło. Po raz pierwszy w życiu czułem, że robię coś właściwego. Upewniając się,że kamera mnie obejmuje ukłoniłem się po zakończonym show.

-Mam nadzieję, że się podobało. Ciąg dalszy nastąpi. Już wkrótce- powiedziałem, a na moją twarz przez moment wkradł się uśmiech. W oddali usłyszałem odgłosy radiowozów i błyskawicznie poderżnąłem Melody gardło. Przy bezwładnym ciele dziewczyny położyłem kasetę upamiętniającą jej jakże ,,chwalebne'' życie. Nie wyłączając kamery opuściłem dom Neslon'ów wciąż nucąc ,,Supermacy''.

***

Chciałbym podziękować cudownej @nicole_claude za nieocenioną pomoc, przygotowanie zwiastuna i okładki, a przede wszystkim za cierpliwość przy pomaganiu takiej internetowej amebie jak ja.

EVERYBODY GETS CRAZY SOMETIMES // Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz