Zaskoczenie, żal, wspominanie. Te trzy dobrze odegrane elementy na pewien czas wykreślą mnie z listy podejrzanych. Chociaż mając na uwadze spostrzegawczość ludzi ze szkoły i błyskotliwość policji pewnie nigdy się na niej nie znajdę. Uśmiechnąłem się do samego siebie i podszedłem do lustra. Była 7:10. Za chwilę ojciec albo moja siostra, Melanie dowie się o zabójstwie. Obejrzałem w lustrze ranę z boku głowy. Na całe szczęście włosy zasłaniały ją w przeważającej części. Na wspomnienie minionej nocy na moje usta wkradł się uśmiech. Otworzyłem szafę i upewniając się, że drzwi do pokoju są zamknięte odsłoniłem partie ubrań na wieszakach. Za jedną z poluzowanych desek schowane było pudło z maską i strojem. Kiedy zobaczyłem, że wszystko jest na swoim miejscu kamień spadł mi z serca.
-Dylan!! -usłyszałem głos ojca. Często wołał mnie z rana kiedy spodziewał się, że zaśpię do szkoły. Tym razem jednak w jego głosie poczułem nutkę podenerwowania. Przezornie przygładziłem włosy w miejscu rany i wybiegłem z pokoju. Schodząc po schodach usłyszałem odgłos telewizora. ,,Jestem sławny'' pomyślałem. Zbliżając się do kuchni dostrzegłem jak ojciec przełącza kanał.
-Tato?- spytałem przybierając jak najbardziej zdezorientowaną minę. W odpowiedzi ciężko sapnął.
-Dylan, twoja przyjaciółka, Melody Nielsen została wczoraj brutalnie zamordowana. Zabito ją kiedy wracała z wczorajszej dyskoteki. Ten świr opublikował całe zabójstwo na facebook'u- oparłem się o krzesło, a następnie ciężko na nie opadłem. Ojciec położył mi dłoń na ramieniu, a ja wciąż patrzyłem na niego z udawaną dezorientacją.
-Nie wierzę w to....
-Synu ja sam nie wiem jaki zwyrodnialec mógłby zrobić coś takiego-i nie chciałbyś wiedzieć. -Zawsze myślałem, że to spokojne miasto. Wiesz... może zostań dzisiaj w domu. Na pewno potrzebujesz kilku dni żeby do siebie dojść.
-Nie ma takiej potrzeby. Sean i tak jest pewnie załamany-powiedziałem i już wstawałem od stołu kiedy przypomniałem sobie o jednej istotnej sprawie. -Tato kto wziął tą sprawę?
-Z tego co wiem zaangażowali w to detektywa Cravena, ojca Leii.
***
Kiedy dotarłem do szkoły korytarze były całkowicie puste. Lekcje trwały już prawie 15 minut. Nie śpieszyło mi się na chemię, ale wiedziałem, że niedługo uczniowie będą wywoływani na przesłuchania. Wolałem odbębnić wszelkie formalności nie skupiając na sobie niepotrzebnej uwagi. Wchodząc na drugie piętro dostrzegłem Evan'a Pettersona podążającego w stronę gabinetu dyrektora.
-Zaczyna się- powiedziałem do siebie, a następnie zapukałem do sali chemicznej. Kiedy otworzyłem usta by przeprosić na spóźnienie pani Diggins przerwała mi i gestem zaprosiła do klasy. Dziennik był zamknięty, a nauczycielka najwyraźniej czekała aż zajmę swoje miejsce. Zlustrowałem klasę w poszukiwaniu Sean'a, ale nie dostrzegłem go. Zatrzymałem spojrzenie na Leii Craven. Dziewczyna siedziała niemal w całkowitym bezruchu patrząc w okno. Miała na sobie czarną jedwabną bluzkę. Ciemne włosy opadały jej na ramiona. O ile potrafiłem rozgryźć każdą osobę w tej klasie, ona pozostawała dla mnie tajemnicą. Wpatrywałem się w nią jak w zagadkę, której nie potrafiłem zgłębić. Przyjaźniła się z Melody, ale nie płakała, wyglądała na spokojną.Jakby znajdowała się w zupełnie innym świecie. Raptownie Leia odwróciła się i uchwyciła moje spojrzenie. Żadne z nas nie spuszczało wzroku.
-Melody Nelson była dziewczyną doskonale znaną nam wszystkim-zaczęła panna Diggins, a ja cicho westchnąłem z frustracją. Utknąłem na jakimś cholernym zlocie ,,WIECZNYCH wielbicieli Melody''. Próbowałem odreagować. Zamknąłem oczy i wyobrażałem sobie, że kolejne zdanie to kolejna szpilka. I jeszcze jedna, i jeszcze jedna..... Poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Leia patrzyła na mnie pytająco. Przez chwilę czułem się jakby wiedziała, jakby przewierciła oczami moją duszę i....
CZYTASZ
EVERYBODY GETS CRAZY SOMETIMES // Dylan O'Brien
FanficŻądza zemsty, kreatywny umysł, spryt i bezwzględność. Po połączeniu tych wszystkich elementów rodzi się psychoza. Jednak czy można mylić ją z obłędem? Czy zabójstwo połączone z ideą wciąż może być tylko dziełem potwora?