Rozdział two

479 43 22
                                    



Paczałam na niego w osłupieniu - dosłownie, nie potrafiłam powiedzieć żadnego słowa.

On ma żonę i trójkę dzieci.

A ja głupia, czekałam na niego te 40 lat. Znaczy, nie wyglądam na tyle, bo przecież...

- Cioociuuu - słyszę okropny głos tej zjebki, a zarazem mojej chrzesnicy - Allah Ambar.

W sumie to wiele jej zawdzięczam, bo to właśnie ona podłożyła bombę pod dom mojej "siostry", która wyjawiła sekret związku mojego i Reja.

Nienawidziłam jej, cały czas, gdy tylko ją widziałam, miałam przed oczami ten okropny dzień rozstania...

Potem na świecie pojawiła się Ambar.

Kiedy ta mała zjebka miała 12 lat, moja siostra, nie chciała jej kupić nowych konwersów i ajfona69. Nastolatka wkurzyła się i zapłakana pojawiła się u mnie.

Wspólnie ułożyłyśmy idealny plan.

Do dziś nikt nie, dlaczego moja siostra zginęła.

I niech tak zostanie.

Chyba, że ten zjeb Lucyfer wszystko wyda policji, ale regularnie dostaje ode mnie łapówki, więc nie sądzę aby cokolwiek wypaplał.

Poza tym zawsze Ambar może go wysadzić.

- Przepraszam - zwróciłam się miło do miłości mojego życia. - Muszę porozmawiać z moją chrześnicą.

Idę w kierunku dobywającego się głosu.

- Czego chcesz? - pytam się natarczywie.

- Ojciec do mnie napisał - powiedziała. - Chce się spotkać.

Wspominałam, że ojcem Ambar jest Osama bin Laden?

Niby został zabity, a jednak... To tak samo jak niby czekałam na Reja 40 lat, a mam w sumie 16, biczys.

- Kiedy?

- Nie wiem, ale niedługo - odparła. - Dasz mi trochę hajsu? Chciałabym wyglądać bombowo.

- A co jak ci nie dam?

- To wybuchnę z rozpaczy.

Rzuciłam jej trochę piniędzy i wróciłam do Reja.

- Więc... jak się układa tobie i twojej żonie? - spytałam z nadzieją, że może jednak... źle im się układa.

- Jest przecudowna, miło że pytasz - odpowiedział.

Ja pier do le.

- A może opowiesz mi coś o swoich dzieciach?

- Właściwie każdy z nich już jest pełnoletnie i żyje własnym życiem.

- Czyli mieszkasz tylko z żoną?

- Tak.

Chyba mam nowe zadanie dla Ambar.


***

- Naprawdę, pozwalasz mi wysadzić czyiś dom?!11 - spytała entuzjastycznie. - Jesteś najlepszą ciocią na świecie!11

- Tylko żeby tam Reya nie było - oznajmiłam. - I możesz to zrobić dopiero za tydzień - mówiłam szeptem.

O em dżi. Czuję się jakbym była bohaterką "Trudnych spraw", albo "Dlaczego ja?"

W sumie to nie wiem dlaczego.

Ambar wyszła i pojawił się Lucyfer.

- Boże, Szaron, ale ty jesteś zjebana - wymiauczał do mnie.

I CO. 

WIEDZIAŁAM, ŻE ON MÓWI.


_________________


MAŁO ŚMIESZNY, A DRAMATYCZNY.

ZAPOWIADA SIĘ NAJLEPSZE OPOWIADANIE.

Jak ktoś coś komuś nie pasuje to niech się napije rozpuszczalniku.

KACE WAS WSZYSTKICH <33

no chyba że nie jesteście SZARONISTAS.

Shrey - Zakazana miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz