Rozdział jeden

557 45 11
                                    

UWAGA. Jeśli nie chcesz dostac raka lepiej tego nie czytaj.

Wszystkie ćmy sprzed 40 lat znów buszowały w moim brzuchu.
Znaczy... Motyle.
Rej jest BARDZIEJ PRZYSTOJNIEJSZY.
Na brodzie ma więcej włosów jak na głowie, szekszi.
Wygląda bardzo elegancko.
Ma na sobie garnitur z lumpeksu oraz laczki z przeceny z lidla.
I nagle chcę spojrzeć mu w oczy, ale.... Nie moge.
Nie jestem w stanie...
Bo ma na sobie okulary przeciwsłoneczne.
Otwiera usta, aby coś powiedzieć.
-Szaron, nic się nie zmienilas - uraził mnie.
MYŚLAŁAM.
MYŚLAŁAM ŻE WYGLĄDAM MŁODZIEJ NIZ 40 LAT TEMU.
JAK ON MÓGŁ.
Tępy nóż trafia prosto w moje mroczne serce.
I wykrwawiam się.
Bo nagle przybiegł ten nierób, mój kot Lucyfer i mnie podrapał.
- Aaaałaaaa, co ty odpierdalasz? - spytałam dzikiego zwierza.
Rej też był kiedyś takim dzikim zwierzem.
Kot mi nie odpowiada.
- Powiesz mi czy nie????? - pytam zbulwersowana.
- Szaron - Rej włącza się do tej zaciętej dyskusji.
Och, jak moje imię pięknie przelatuje przez tę jego bródkę.
- Tak? - pytam zauroczona.
- Nie sądzę, żeby ten kot ci cokolwiek odpowiedział.
- Jak to?? Skąd wiesz?
- Bo to kot.
Omg, ale ten Rej jest inteligentny. Mój maczo.
- Ach no tak, zapomniałam - zaśmiałam się nerwowo, ukazując swoje idealne żółciste zęby.
Chwilę z Rejem mijają tak szybko, że dopiero teraz się zgapłam, iż wciąż stoimy w przedsionku.
- Wchodź do środka - zaproponowałam.
- Do którego?
Jejdjxjskankaoaoajdjsjisw.
To jest właśnie mój Rej.
- Do domu - udaje irytejszyn.
- Of kors, chodźmy.

***

Ja i Rej gadaliśmy godzinami. Mieliśmy tyle do nadrobienia.
Gdy kończył się jeden temat, zaraz zaczynał się następny.

- Masz kogoś? - spytał się mnie nagle.
- Nie - odparłam zarumieniona. - A ty?
- Tak.
No cóż... Zabolało.
- Żonę i trójkę dzieci.

***

Ale emocje!

Shrey - Zakazana miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz