Z dnia na dzień

216 8 0
                                    

~Wspomnienia~
Miałam spotkanie z kolejną parą która chce adoptować DZIECKO. Ja już nim nie jestem - mam 17 lat i własne postrzeganie świata. Jestem jedyną osobą, ze starszaków, którą interesują się proponowani rodzice.
Byłam umówiona na 9 rano. Nawet spoko - mogłam się wyspać.
Wrrr - nie było mi to dane. Obudziła mnie Klara, kujonka młodsza ode mnie o trzy lata, wiecznie zazdrosna i wredna, która głośno krzątała się po pokoju. Spojrzałam na zegarek. Coo? Pięć po siódmej? Z mojego wnętrza wydarło się warknięcie niezadowolenia. Momentalnie hałas ustał. Uśmiechnęłam się się do siebie - zawsze to działało. Leżałam jeszcze jakieś 5 minut dopóki moja współlokatorka nie opuściła naszego lokum.
- I tak nie zasnę, więc co mi szkodzi jak się przygotuję wcześniej - powiedziawszy to do samej siebie, udałam się do łazienki wziąć prysznic.
Gorąca woda oblewała moją jasną skórę, czarne mieniące się zielenią włosy, średniej wielkości piersi, kształtne pośladki i długie zgrabne nogi.
Powoli zaczęłam zmniejszać temperaturę. Po minucie stałam w lodowatym strumieniu. Był błogosławieństwem dla mnie, pobudzał, orzeźwiał, i dawał ukojenie.
Wyszłam z pod prysznica. Stanęłam na środku malutkiej łazienki, na przeciwko lustra. Przetarłam palcami po zaparowanej, gładkiej powierzchni. Przyjrzałam się własnemu odbiciu i pięknym acz przeklętym oczom. Wytarłam swoje mokre ciało, wyczesałam, długie za pas, włosy i splotłam warkocz, włożyłam niebieskie soczewki. Ubrałam się w czarną bluzkę zwykłe spodnie i czerwone buty. Wyszłam na spotkanie w dobrym nastroju.

Dobre 20 minut siedziałam, w pokoju spotkań, wiercąc się i niecierpliwiąc. Usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi. Momentalnie się spiełam, a moje serce podskoczyło do gardła. Do pokoju weszła drobna kobieta po trzydziestce, a za nią postawny i uśmiechnięty mężczyzna około czterdziestki. Usiedli po drugiej stronie stolika, na przeciwko mnie. Za nimi przyszła opiekunka z tacą i herbatą. Postawiła to na stole, wyprostować się i zaczęła mnie prezentować.
- Ita Raczyńska. Ito to państwo Meyer. Ja was zostawię samych poznajcie się. Ito wyrazie wypadku wiesz gdzie mnie szukać. - dygnęła lekko i wyszła. Zapanowała niezręczna cisza. W końcu Pan Meyer jak gdyby nigdy nic zaczął:
- Ito jestem pewien, że u nas ci się spodoba. Jestem z Anną zgodny, że nawet bez tej rozmowy, która nas tak stresuje - przerwał, a ja się cicho zaśmiałam. - chcemy ciebie zabrać jeszcze dziś. - Moje oczy przybrały rozmiar XXL.
- A.. ale co z papierami i.. I moimi rzeczami?
- Kochanie... - Odezwała się pani Anna z miłością w oczach. - Masz śliczny głosik. - Zarumieniłam się. - Idź się spakuj, a my porozmawiamy z dyrekcją. - Puściła mi oczko.
Zdziwienie mnie ogarnęło ale posłusznie wstałam i wyszłam.

Rozglądałam się po pokoju, zabierając resztę dorobku życia, kiedy usłyszałam to samo pukanie co wcześniej. W drzwiach stanęli moi nowi opiekunowie z radością na twarzy. Odwzajemniłam uśmiech. Chwyciłam torbę i ruszyłem w ich stronę, w stronę nowego domu.

Jechaliśmy jakąś godzinę. Para ciągle mnie zagadywała i wypytywała o moją przeszłość. Szczerze sama jej nie pamiętałam. Po pewnym czasie ośmieliłam się troszkę i sama zacząłem zadawać pytania. Opowiadali, że będę mieszkać w dużym domu na odludziu,w lesie mają tam konie i kilka innych zwierząt typu koza, kury. Pani Anna stwierdziła, że jest to letnia rezydencja jak na hrabian przystało lecz mieszkają tam cały rok i będę miała dużo obowiązków, bo jest tylko kilku służących.
Kiedy dotarliśmy ujrzałam dom piętrowy plus poddasze, ściany z pruskim murem porośnięte bluszczem, do drzwi prowadziły schody i chodnik z piaskowca. Z boku budynku była stajnia i wielka ogrodzona łąka gdzie pasły się cztery konie. Byłam zachwycona ale i przerażona, bo to nie jest mój mały pokoik który dziele z inną dziewczyną tylko olbrzymi dom.
Pan Edward pokazał mi moje TYMCZASOWE lokum,bo to które będzie dla mnie mam sama zaprojektować na poddaszu. Był to średniej wielkości pokój, pomalowany na turkusowo, łóżko biurko i półki na książki.
Po rozpakowaniu się Anna zawołała nas na obiad do przepięknej drewniano zdobione kuchni z ciemno - niebieskim piecem kaflowym. Kiedy skończyliśmy, nie obyło się od rozmów i śmiechów, poszłam się położyć do pokoju. Obudziłam się dopiero na zajutrz.

OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz