Część 12

104 3 0
                                    

Po rozmowie z Ed'em poszłam coś zjeść i wziąć prysznic. Przyłapałam się na myśli o Sebastianie. ~ Czym jest pożądanie? Albo rozkosz? ~ Postanowiłam to sprawdzić. Szybko się rozebrałam i weszłam do wanny, z wcześniej przygotowaną, ciepłą wodą. Zrelaksowałam się, po czym zaczęłam delikatnie dotykać sutka, wyobrażając sobie różne rzeczy ( w tym Sebastiana). Przeszłam ręką do podbrzusza, kreśląc małe kółka zsunęłam dłoń na łechtaczkę. Przeszył mnie dreszcz rozkoszy. Kiedy zebrałam się na odwagę wsadziłam tam palec. Serce przyspieszyło. Przy delikatnym ruchu doznawałam co raz to piękniejszych doznań...
Długo tak siedziałam w wodzie i zauważyłam dopiero, że woda jest chłodna. Szybko wyszłam i opatuliłam się ręcznikiem. Przygotowana do snu lecz nie mogłam zmrużyć oka. ~  Tak to jest jak kobieta jest dojrzała ~ Rzekł ten dziwny głos w mojej głowie ~
- Kim albo czym jesteś?
- Dobre pytanie. Znam na nie odpowiedź.
- A więc?
- Jest pełnia, wyjdź na dwór, a się dowiesz. ~ Momentalnie ubrałam się i jak najciszej wyszłam. Zatrzymałam się dopiero w lesie. Nawet nie wiem kiedy, jak i po co tam szłam. ~ Instynkt ~ Pomyślałam.
Stałam po śród drzew. Wwąchiwałam się w otaczające mnie zapachy. Słuchałam szarżujących myszek w runie i pohukiwań sowy.
Nagle całe ciało mnie zaczęło boleć, rwać, i łamać. Olbrzymi ból przeszył mój organizm. Wydam z siebie cierpiętny skowyt. Zapadła ciemność.
Kiedy się ocknęłam, nadal trwała noc ale wszystko wyglądało inaczej. Zobaczyłam, za sobą swoje ubrania. Zaskoczyło mnie to i odruchowo spojrzałam na siebie. MIAŁAM FUTRO!!! I w ogóle miałam ogon i łapy.
Biegnę przez las, nie czuję zmęczenia. Słyszę tętent moich łap? bicie mojego serca...
- Piepszony budzik... Wrrr. - Ten piękny sen się skończył. A było tak cudownie! Poszłam wziąć poranną toaletę i zeszłam do kuchni gdzie krzątali się moi nowi rodzice.

- Kochanie, co masz we włosach? - Zapytała Anna. Sprawdziłam długie mieniące się na zielono pasma, i wyjęłam świerkową igiełkę.
- To... To nic takiego. Muszę wyjść na chwilę. - Ruszyłam pędem do lasu. Pomyślałam o zmianie. Poczułam piekący ból ~lecz nie mógł się zarównać z tym do którego granic jestem przyzwyczajona. ~ Przez myśl mi przeszło, bo nim się obejrzałam...
... Miałam cztery łapy, ogon i w ogóle byłam... Wilkiem? ~ Jak Ci się podoba nasza druga skóra? Jest piękna prawda? - Zapytała moja druga dusza
- Tak przepiękna... ~ Spojrzałam na białe na grzbiecie, przechodzące w czerń łap umaszczenie. Ruszyłam pędem w głąb lasu...
Wróciłam godzinę później i dostałam reprymende iż wszyscy się o mnie martwili. Edward kazał mi przyjść do stajni gdzie czekał na mnie z kantarem i uwiązem.
- Bierz tego swojego, nieoswojonego rumaka. - Zaśmiał się. - Na wszelki wypadek się odsunę.
Weszłam do boksu. Podeszłam jak gdyby nigdy nic do konia, pocałowałam go w nos.
- Cześć mój drogi. Dziś idziemy i poćwiczymy nasze porozumiewanie się. - "Ubrałam" go i wprowadziłam na lonżownie. Mój opiekun szedł w pewnej odległości ale koń w moim towarzystwie był potulny jak baranek i nic by mu nie zrobił.
- Lekcja pierwsza. Musisz mu pokazać, że ty panujesz w waszym "związku". Przepnij go na ten długi sznur, który Ci dałem. - Zrobiłam to. - Dobrze to teraz daj mu swobodę i batem pokaż, że ma ruszyć. Idealnie. Teraz chwilę kłusu i galop. Później go zatrzymasz, odepniesz, odejdziesz kawałek i odwróć się tyłem. Czekaj, aż podejdzie. Jeżeli tego nie zrobi to znowu na sznur i to samo. Ja muszę wypełnić papierki. - Szeroko się uśmiechając zostawił mnie samą! Zbulwersowałam się. Koń to wyczuł i stał się nerwowy. ~ Spokojnie. Wiesz co robić. - Pocieszał mnie mój wilk. Miał rację. Przez następną godzinę ćwiczyliśmy. Puściłam go i odeszłam parę metrów dalej. Poszedł za mną. I tak o to mi zaufał.

- Widziałem to co robisz z tym koniem. To jest nie możliwe jaka więź was łączy. - Zagadnął podczas obiadu. Anna spojrzała przestraszona to na mnie to na swojego męża.
- C- Czy ona była z tym agresywnym koniem na jednym wybiegu sama? 
- Och Anno...  To nie jest agresywny koń tylko Enfer albo Mortel - mój przyjaciel. - Po czym dodałam bardziej do siebie. - Tylko nie wiem które pasuje bardziej.

                     ('~') ('~') ('~')
Znaczenia imion:
Mortel - zabójczy, straszliwy j. Francuski
Enfer - piekło j. Francuski
Które lepsze?  Piszcie.

Przepraszam za te ciągle zmiany w tekście ale mój telefon ma problemy...

OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz