26

40 2 0
                                    

Wieczorem tuż przed snem dostałam okres.
Całe szczęście miałam takie coś jak podpaska* w swoich rzeczach. Poszłam spać.

Obudził mnie ból w podbrzuszu i natarczywe promienie przebijające się przez zasłony.

Obróciłam się na drugi bok, a moja wilczyca zaskowyczała.

Wszedł Sebastian i podszedł do okna żeby je odsłonić.
- Czas wstać panienko.
Poruszyłam się, a demon spojrzał w moją stronę. Jego oczy żarzyły się jak węgle.
- ile razy miałam: mów mi Ita. Pamiętaj, jakie relacje nas łączyły...
- Czy nic panience nie jest?
- Nic. - Warknęłam próbując nie myśleć o bólu.

Niestety ten demon dalej zagłębiał się w temat.
- Na pewno? - Zbliżył się do łóżka. - Bo pachnie tak zachęcająco...
- Ugh... Mam takie coś jak okres.
- A co to jest?
- Takie coś, co ma kobieta, wilk i nie wiem czy shinigami ale z twojej niewiedzy wynika to, że demony nie mają, co jest raz w miesiącu i się wtedy krwawi z tego miejsca. - Mój ton nie należał do najprzyjemniejszych.

Czułam jak demon się zbliża, aż poczułam zginający się materac.
- A co Cię boli?
- Brzuch...
Po chwili poczułam, jak ciepła dłoń jest kładziona na miejsce doskwierające. Palce zataczały koła zjeżdżając coraz niżej. Zahaczył o bieliznę i dostał się pod nią.
- Nie radzę. Krew menstruacyjna nie jest najlepsza...

Kątem oka spostrzegłam, jak Sebastian ukazuje swoje kły w uśmiechu.

Wiedziałam co się szykuje.

Jego palce zanurzyły się w czerwonym osoczu, po czym wyciągnął dłoń uważając żeby nic nie ubrudzić.

Spojrzałam na niego.

Patrzył na palce ubrudzone krwią. Jego oczy świeciły się, a źrenice zwężyły się do tego jeszcze ten uśmiech z kłami...
Zliżał każdą kropelke ze smakiem.

Do pokoju wszedł Ciel bez pukania przecierając oczy od spania.
- Sebastian? Co tak smakowicie pachnie?
- Dusza panienki Ity Paniczu.

W tym momencie złapał mnie mocniejszy skurcz i zwinęłam się w pozycji embrionalnej.
- Ito?! Co ci się dzieje? - Przestraszony chłopak usiadł obok.
- To nic takiego. Zwykła miesiączka.

-Sebastian, mogłybyś zrobić napar z mięty, melisy i zielonej herbaty.
- Oczywiście panienko.
- Ile razy mam Ci powtarzać , że masz mi mówić po imieniu?! - Uniosłam się.
- Masz przepyszną krew, a dusze jeszcze lepszą, Ito. - Odpowiedział i wyszedł.

Ciel pogłaskał mnie po czarnych włosach.
- Jak mogę Ci pomóc?
- Nie da się. Chociaż możesz posiedzieć ze mną.

I tak siedzieliśmy w ciszy chwilkę.

Później Sebastian przyniósł napar.
Oboje wyszli. Zostałam sama z mijającym bólem i przeciwbólową herbatą.

OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz