Bal

144 6 2
                                    

W holu czekali już na mnie. Anna ubrana była w ciemnoniebieską, ozdobioną niepotrzebnymi pierdółkami suknie, i mocno umalowana, natomiast Edward w kunsztowy brązowy płaszcz. Wsiedliśmy do powozu i ruszyliśmy do jakiejś posiadłości Peanc'ych. Zapadła nieprzyjemna cisza, przerwana po chwili przez Ed'a.
- Pamiętaj o tym co masz zrobić. - Po czym znów zapadła. Ja tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
Kiedy się zatrzymaliśmy, drzwi otworzył tamtejszy lokaj. Podążyliśmy w kierunku wejścia. Stresowałam się z dwóch powodów: pierwszy, nigdy przedtem nie byłam na balu, drugi, mam do wykonania zadanie.
"Rodzice", bo tak się nazywali kiedy tłumaczyli moją obecność, przechadzali się w śród tłumu rozmawiajacych ludzi, czasami sami się rozgadywali. Postanowiłam rozejrzeć się. Dom był bogato zdobiony i bardzo zadbany, stół uginał się pod naporem rozmaitych potraw i dań. Nigdzie nie było czegoś nietypowego. Szlachta pokazująca swoje bogactwo...
Nawiązałam rozmowę z jakimiś "lalkami", wyczuwałam ich zazdrość i niechęć do mnie.
Orkiestra zaczęła grać, podszedł do mnie chłopak, mniej więcej w moim wieku, i poprosił mnie do tańca. Miał ciemne, przyciętne włosy, szczupły z poważnym wyrazem twarzy. Był nietypowy ponieważ miał opaskę na prawym oku. Wypadek? Nie sądzę. Wyczuwam od niego dziwny zapach jednocześnie delikatny jak i drażniący. Tak samo ja się czułam. Co się dzieje? Przy nim odczuwam niepokój ale i bliskość kogoś ważnego. Zaczęliśmy taniec. Spojrzał swoim niebieskim okiem w moje również niebieskie oczy. Mógłby patrzyć na mnie tak wieczność, tyle że nie w sztuczny kolor, mogłyby zobaczyć prawdziwe barwy moich tęczówek. Do diabła z tym, że by się pewnie przestraszył. Czułam, że on jest moją bratnią duszą, mogę się mu zwierzać ze wszystkiego. "STOP. Nie." ~ Odezwało się coś we mnie. Przestraszyłam się ale nie dałam tego po sobie poznać. Taniec dalej trwał, a ja się zatopiłam w jego ramionach. Byłam taka bezbronna.
Kiedy orkiestra przestała grać. Nieznajomy ukłonił się.
- Nazywam się Ciel Phantomhive.
- Ita. Ita Raczyńska. - Chłopak podniósł brew.
- Nie jesteś z tąd?
- Jestem, znaczy no... Inaczej. Ita Meyer. " Raczyńska " to moje prawdziwe nazwisko, lecz jestem adoptowaną córką Meyer'ów. - Wypowiedziałam jednym tchem. Podszedł do nas wysoki mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Spojrzeliśmy sobie w oczy. W jednym momencie jego zapłonęły na czerwono. Tak samo jak moje kiedy się ekscytowałam lub płakałam. On był taki jak ja. Czułam to i mogę się założyć, że on też. Nasze spojrzenie przerwał Ciel.
- Sebastian! Uspokój się! - Zwrócił się do właściciela czerwonych oczu, które przyszywały mnie na wskroś. Do mnie zaś - Ito, wybacz proszę mojemu niekompetentnemu kamerdynerowi.
- Wybacz panienko, że zachowałem się tak nieodpowiednio. - Skierował swój miękki i oficjalny ton w moją stronę. - Mogę prosić panienkę do tańca? - Przez chwilę biłam się z myślami. "On wie więcej niż ci się wydaje" ~ Znowu ten głos w mojej głowie. Wdech, wydech, wdech.
- Oczywiście. - Delikatnie ujął mnie w talii, chwycił moją dłoń i zaczęliśmy taniec.
- Panienko, nie chce być wścibski, ale dlaczego ukrywasz swoją prawdziwą naturę i egzystujesz w ludzkiej postaci? - Moje oczy przybrały wielkość filiżanek.
- C- Co? - Wyjąkałam. Teraz on zrobił wielkie oczy.
- To ty nic nie wiesz? - W jednym momencie przypomniałam sobie obrazy nawiedzające mnie w nocy, to co wiedziała pani Margo i czego nie powiedziała, to że nie wiem kim jestem, z kąd jestem i czy sny są prawdą. Zdenerwowałam się.
- A kto miał mi niby powiedzieć? Z kąd ja mam to wiedzieć? Natychmiast mi to wytłumacz!
- Panienko, nie teraz proszę. Wytłumaczę Ci jeszcze dziś jeżeli zgodzisz się na przyjazd do rezydencji Phantomhive.
- Oczywiście, że tak. Chociaż będzie to trudne. - Taniec się zakończył, a do mnie podszedł Edward.
- Przepraszam Pana, Ito mogę na słówko?
- Oczywiście Ed. - Lekko dygnęłam po czym poszłam na bok
- Właśnie przyszedł. To jest ten o brązowych włosach. Pamiętasz?
- Oczywiście. Już idę. - Zaczęłam odchodzić, kiedy sobie przypomniałam - ach! Jeszcze jedno. Mogę jechać do posiadłości Phantomhive? Dostałam zaproszenie.
- Ooo... Ależ oczywiście duszko. - odwracając się puścił mi oczko. "Mamy nowego tatę" ~ zaskowyczał? głos w mojej głowie. Co do cholery ma to wszystko znaczyć? Poszłam w stronę ów przystojnego hrabii.

Po licznych "walkach" z konkurentkami wygrałam i to mnie wybrał Eliot - mój cel. Grałam swoją rolę idealnie. Uwodzicielska aura roztaczała się wokół mnie.
- Ugh... Wiesz co, mój drogi, nudzi mi się to przyjęcie...
- Gołąbeczku, może masz ochotę pojechać do mnie? - Uśmiechnął się lekko.
- Mmm... Cudowna propozycja. Cóż, zgadzam się. - On nagle zerwał się szybko i zaczął mnie ciągnąć w stronę wyjścia. Kiedy wsiedliśmy do powozu nasze usta złączyły się w całość. Fakt całował świetnie. Oplotłam ręce na jego karku, on swoimi wodził po moim ciele, powoli zsuwając się na pośladki. W pewnym momencie jedną dłonią złapał pierś, intensywnie ją masując, a drugą włożył pod suknie. Jego dotyk był nachalny to też nie zajęło mu długo kiedy zaczął głaskać przez majtki moje miejsce intymne. Cicho jeknęłam dla zachowania pozoru. Czułam się dziwnie i niekomfortowo. ~ Kiedy ten powóz stanie ~ Zaczęłam się zastanawiać jak długo wytrzymam. Kiedy jego dłoń już miała dostać się pod ostatnią osłonę, stanęliśmy. Wyrwałam się z jego objęć jak oparzona. Szyderczy uśmiech zagościł na mojej twarzy, choć ja bardzo dobrze widziałam, on mógł tego nie zauważyć.
- To koniec naszej wspólnej podróży, mój drogi. - Zrobił wielkie oczy.
- O... O czym ty mówisz?
- O tym - Drzwi się otworzyły. Do środka wpadł Edward i skuł Eliota.
- Nic ci nie jest skarbie? - Rzucił w moją stronę, a brunet zaczął się szarpać i wrzeszczeć:
- Ty suko! Jak mogłaś mnie zdradzić! Puszczaj skurwielu! Piepszony goniec królowej! ~ A więc to tak będzie wyglądać moje życie po szkole... ~ pomyślałam, kiedy Ed wyprowadzał chłopaka.
W ciągu 20 minut znalazłam się w otoczeniu Ciela i jego ( intrygującego) lokaja. Jechaliśmy do rezydencji.

OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz