8

800 43 4
                                    

~Marinette~

Dzisiaj zaczęły się ferie.Więc spałam do 12. Rodziców nie było. Znowu...Ale nie przejmowałam się tym. Postanowiłam spędzić ten dzień z Alyą. Po zjedzeniu śniadania zadzwoniłam do przyjaciółki. Zjawiła się po 10 minutach.
-Hej Alya!
-Cześć Mari! -przytuliłyśmy się na powitanie.-Zgadnij kogo spotkałam! Adriena! Jest w parku i pozuje, tylko musi być mu zimno... Bo ani rękawiczek, ani kurtki tylko marną bluzę mu dali.-Szybko pobiegłam na górę. Po czym szybkim krokiem wróciłam. Niosąc w ręcę czarną kurtkę z zielonym suwakiem.
-Łał ale piękna!
-Miałam mu ją dać na jego imieniny.
-Teraz bardziej mu się przyda. Chodź idziemy!-Alya pociągnęła mnie zarękaw. Po chwili biegłyśmy do parku. Chodnik był cały zaśnieżony. Bo bokach gdzieniegdzie leżał śnieg.
-Mari tam-przyjaciółka powiedziała łagodnie. I .mnie popchnęła. A że na chodniku było ślisko wywaliłam się w śnieg...Alya szybko podbiegła i pomogła mi wstać. Gdy się podniosłam wszyscy wybuchli śmiechem oprucz mnie i przyjaciółki. Alya karciła wzrokiem Adriena. A ja obriuciłam się rzuciłam w niego kurtką i nie zwracając uwagi na Alye oraz na innych pobiegłam do domu. Szybko wpadłam do pokoju i wypowiedziałam dobrze znane mi słowa. Po chwili byłam na dachu mojego domu. W oddali zobaczyłam Alye krzyczącą na Adriena. Po chwili rozległ się głośny krzyk.
-NIE ROZUMIESZ ŻE ONA CIĘ KOCHA!!?!-Po twarzy pociekła mi łza. Moja najlepsza przyjaciółka wyjawiła mój prawie największy sekret. Zerwał się lodowaty wiatr. Jedynie o czym w tej chwili pomyślałam to o tym że chciałabym aby był tu czarny kot.

~Człowiek zawsze ma szczęście,
                           Tylko go nie widzi~


Hejo! O to następny rozdzialik!
          Mam nadzieję że się
                      podoba

😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉😉

Ladrien (zakończone) ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz