16

617 34 4
                                    

**/***

Ciąg dalszy maratonu *-*






-Adrien... Niech powie...

Popatrzyłem na biedronkę... Ona naprawdę jej uwieżyła?
-Chcesz usłyszeć prawdę? Prosze bardzo. Adrien zapłacił mi abym się z nim przespała. Podobno dzięki temu ty masz być zazdrosna i przyjdziesz tu. Potem -zrobiła szybko chwilę przerwy. No dalej... Wymyślaj. Pomyślałem. -Potem on niby mnie wyrzuci. I napijecie się przygotowanego przez niego drinka. Jedna szklanka zawiera narkotyki. I cię upije... A potem chyba wiesz co chciał zrobić...- zamurowało mnie...Popatrzyłem na biedronkę... Miała zaszklone oczy.
-Czyli jednak się nie zmieniłeś Agreste....
-Ale ona kłamie!!-Mira zaśmiała się ironicznie.
-Wmawiaj sobie...
-Biedronko?-popatrzyłem jej w oczy. Popatrzyła się na mnie
spojrzeniem pełnym cierpienia i smutku.
-Ja tu tylko przyszłam pomóc. Ale jak widać nie potrzebujesz mojej pomocy!!-Już miała wyskoczyć przez okno gdy zawołałem.
-Mogę ci udowodnić!!!-Lecz nie zwróciła na to uwagi.
Po dłuższej chwili zostałem sam. Mira zadowolona sobie poszła....

A ja?

Znowu wyszłem na totalnego idiotę...





Znowu Marinette czuje się oszukana...




Znowu czuję się bezsilny....





Bezwartościowy....




Inni mają racje... Czarny kot jest do niczego...




Gra drugie skrzypce...







Nic nie zrobi sam.....







I nigdy nikt go nie pokocha...





A Adrien? NIE jest Idealny....



Jestem taki jak inni.... Popełniam błędy...






-Plagg! Wysuwaj pazury!!-Mam tego wszystkiego dosyć!! Wyskoczyłem przez okno. I usiadłem na jednych z budynków. Wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy. Popatrzyłem w niebo. Mokra kropla spadła mi na nos...
-I do tego mający pecha...



*Marinette*

Wyskoczyłam przez okno i odrazu się przemieniłam. Pare łez pociekło mi po policzkach.
-Tikki... A miałam nadzieję że jednak jest inny....
-A może uwieżyłaś w kłamstwo?
Przecież ta dziewczyna to była ta przed którą uratował cię kot...
Oparłam się o ścianę jakiegoś budynku.
-Tikki w torebce masz ciastka weź sobie...-Jak ja mogłam uwierzyć tej dziewczynie? Nagle nademną przeleciała jakaś czarna postać.
-Czarny kot?-szepnęłam. Po chwili spostrzegłam obok drabinkę prowadzącom na dach jednego z budynków. Powoli wspinałam się na górę. Przeskoczyłam małą przestrzeń między domami. Mokra plama spadła na moje ramię.
-I do tego mający pecha...-usłyszałam jego głos... Po chwili z nieba leciała mżawka. Podeszłam powoli do kota i położyłam rękę na jego ramieniu. Kot odwrócił głowę.
-Marinette? Co ty tu robisz?
-Sama nie wiem... Zobaczyłam cię i.... Chciałam cię pocieszyć...
Bo nie tylko ty masz pecha...-Usiadłam obok niego. Zawiał lodowaty wiatr...
-Zimno ci?
-Trochę....-przysunął mnie do siebie.
-Lepiej?
-Lepiej-wtuliłam się w jego umięśniony tors.-Dziękuje kocie...
-Za co?
-Za to że jesteś...-uśmiechnął się.






Next o 24.00 ^^

Ladrien (zakończone) ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz